W ostatnich dniach znów kapitał masowo napływa na rynek złota, na co wpływ mają obawy o rosnącą liczbę zakażonych koronawirusem. Jak wynika z informacji Johns Hopkins University, na całym świecie z powodu pandemii zmarło już 0,5 mln osób, a liczba zachorowań na Covid-19 przekroczyła 10 mln. Dane te obniżyły apetyt na ryzyko wśród inwestorów i spowodowały, że w centrum uwagi znalazło się m.in. złoto, traktowane jako bezpieczna przystań (z ang. safe haven).

– Złoto korzysta z rosnącej obawy, że Covid-19 został poważnie niedoceniony – mówi Gavin Wendt, starszy analityk surowcowy w MineLife.

Królewski metal w tym roku radzi sobie o wiele lepiej niż inne klasy aktywów, np. akcje. Cena kruszcu wzrosła w tym roku już o 17 proc. i zbliża się do 1800 USD za uncję, czyli poziomu niewidzianego od 2011 r. Dodatnia stopa zwrotu z inwestycji w złoto kontrastuje z ujemnymi stopami w przypadku głównych światowych indeksów. S&P 500 spadł w tym roku o 7 proc., DAX o 8 proc., a Nikkei o 7 proc. Jedynie technologiczny Nasdaq może pochwalić się wzrostem o 9 proc.

Wzrost notowań złota wygląda jeszcze atrakcyjnej z punktu widzenia inwestorów nad Wisłą. Cena kruszcu denominowana w złotych podskoczyła w tym roku o 22 proc., na co wpływ miał drożejący dolar amerykański.

Analitycy w większości są zgodni, że długoterminowe perspektywy dla rynku złota są pozytywne. Citigroup prognozuje, że za trzy miesiące cena kruszcu wzrośnie do 1825 USD. Z kolei analitycy z Goldman Sachs spodziewają się, że w ciągu roku notowania złota przekroczą 2000 USD, czyli ustanowią historyczny rekord. DOS