Gospodarka japońska była już osłabiona przed pandemią koronawirusa. Do dużego spadku PKB w czwartym kwartale przyczyniła się podwyżka podatku od sprzedaży, tajfun oraz pogorszenie koniunktury w handlu międzynarodowym. Japonia została dotknięta pandemią w stosunkowo mniejszym stopniu niż wiele państw europejskich - pomimo tego, że ma bardzo duży odsetek ludzi starszych w populacji. Ograniczenia mające powstrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa były też tam w pierwszym kwartale łagodniejsze niż w większości państw Europy. Zostały one zaostrzone w kwietniu. Analitycy spodziewają się więc, że wpływ pandemii na PKB będzie dużo większy w drugim kwartale.

- Spadek aktywności gospodarczej w pierwszym kwartale sugeruje, że wirus wymierzył już znaczący cios w marcu. To tylko wierzchołek góry lodowej. Kwiecień i maj okażą się dużo gorsze - twierdzi Tom Learmouth, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. Spodziewa się on, że PKB spadnie w drugim kwartale o 12 proc.

Konsumpcja prywatna zmniejszyła się w Japonii o 0,6 proc. kw./kw. a eksport spadł o 6 proc., co było jego największym spadkiem od 2011 r., czyli od katastrofy w Fukushimie. Rząd Shinzo Abe zaczął już wdrażać pakiet stymulacyjny dla gospodarki warty około 1 bln dolarów, czyli blisko 20 proc. PKB Japonii.

Mimo słabych danych gospodarczych, japoński indeks giełdowy Nikkei 225 zyskał w poniedziałek 0,5 proc.