W marcu indeks cen konsumpcyjnych (CPI), podstawowa miara inflacji w Polsce, wzrósł o zaledwie 1,3 proc. rok do roku, po zwyżce o 1,4 proc. w lutym. GUS w środę potwierdził swój wstępny szacunek z przełomu miesięcy, podając przy okazji więcej szczegółów dotyczących struktury inflacji.
Okazało się, że za spadek inflacji odpowiadał wolniejszy wzrost cen usług, a nie towarów. Te pierwsze zwiększyły się w marcu o 2 proc. rok do roku, po 2,3 proc. w lutym, drugie zaś wzrosły o 1 proc., po 1,1 proc. miesiąc wcześniej. „Na przestrzeni trzech miesięcy dynamika cen usług wyhamowała o 0,8 pkt proc., pokazując, że na razie nawet w najbardziej wrażliwej na koszty pracy części koszyka inflacyjnego nie widać istotnego proinflacyjnego oddziaływania rosnących płac – zauważyli w komentarzu ekonomiści PKO BP.
Wzrost powyżej 4 proc.
W kolejnych miesiącach inflacja prawdopodobnie wzrośnie, ale nie tak, jak wydawało się jeszcze kilka miesięcy temu. Uczestnicy konkursu prognoz kwartalnych „Parkietu" (bierze w nim udział 37 zespołów i indywidualnych analityków) przeciętnie oczekują, że w tym i kolejnych kwartałach inflacja będzie się utrzymywała w pobliżu 1,8–2 proc. Biorąc pod uwagę wynik z I kwartału (1,5 proc.), w całym 2018 r. wyniosłaby średnio 1,8 proc., w porównaniu z 2 proc. w 2017 r. Tymczasem na przełomie lat uczestnicy konkursu oczekiwali, że inflacja przyspieszy do średnio 2,3 proc.