Najnowszy odcinek tasiemcowego serialu o relacjach British Automotive Holdingu ze spółką Jaguar Land Rover nie robi już na rynku wrażenia, przy czym notowania utrzymują się na wieloletnich minimach (poniżej 0,7 zł wobec ponad 2,2 zł rok temu i prawie 6 zł dwa lata temu). Kontrolowana przez Mariusza Książka giełdowa firma otrzymała od JLR informację, że po wygaśnięciu obecnej umowy 31 marca 2021 r. nie będzie już generalnym importerem. Tę funkcję przejmie Inchcape, aktualnie generalny importer aut JLR do Finlandii i krajów bałtyckich. BAH pozostanie rola autoryzowanego dealera. W związku z informacją od JLR, BAH rozpoczął szacowanie odpisów aktualizacyjnych związanych ze zmniejszoną wartością akcji BAP. Rynek ma poznać wyliczenia do 7 sierpnia.

W ostatnich dniach BAH wypowiedział umowę importerską spółce Aston Martin Lagonda z zachowaniem dwuletniego okresu wypowiedzenia. Udział tej marki w sprzedaży grupy był jednak relatywnie niewielki. Od niedawna BAH jest generalnym importerem aut SsangYong.

W 2019 r. grupa sprzedała jako importer 3,72 tys. samochodów (głównie JLR), o 4,2 proc. więcej rok do roku. Sprzedaż klientom końcowym przez dilerów z grupy wyniosła 1,73 tys. sztuk, o niemal 18 proc. więcej rok do roku. Mimo tego wzrostu grupa poniosła znacząco wyższe koszty promocji i kampanii marketingowych. Przychody w ub.r. wzrosły o 16 proc., do 1,06 mld zł, strata operacyjna wyniosła 18,9 mln zł wobec 33 mln zł na plusie rok wcześniej.

W I kwartale br. grupa sprzedała jako importer 977 aut (w tym 183 auta SsangYong), o 20 proc. mniej rok do roku. Sprzedaż klientom końcowym przez dilerów z grupy wyniosła 452 sztuki, o 17 proc. mniej niż rok wcześniej (w przypadku SsangYong BAH nie ma własnych spółek dealerskich). Przychody skurczyły się o 21 proc., do 240 mln zł, strata operacyjna wyniosła 10 mln zł wobec 8,7 mln zł zysku rok wcześniej.