Destylacja doradztwa

Im bardziej skomplikowana rzeczywistość, tym większa rola i znaczenie doradztwa.

Publikacja: 09.11.2017 08:46

Mirosław Kachniewski prezes zarządu, SEG

Mirosław Kachniewski prezes zarządu, SEG

Foto: materiały prasowe

Właśnie dlatego regulatorzy podejmują działania mające na celu zwiększenie przejrzystości w tym obszarze. Szczególnie interesująco zapowiada się batalia na rynku finansowym. I szczególne znaczenie mogą mieć olbrzymie różnice mentalne dotyczące skłonności płacenia za doradztwo na poszczególnych rynkach.

W wielu obszarach życia coraz trudniej nam się poruszać bez wskazań ekspertów w danej dziedzinie. Niezależnie od tego, czy jest to wynik obiektywnych procesów, czy celowych działań samych ekspertów, to poziom złożoności w poszczególnych obszarach staje się coraz większy. Oczywiście od lat możemy te procesy obserwować także na rynku finansowym, więc zainteresowali się nimi regulatorzy i nadzorcy. Przedmiotem zainteresowania jest przede wszystkim konflikt interesów i możliwości jego minimalizacji.

Z punktu widzenia emitentów rezultatem tego zainteresowania jest świeżo wprowadzony dość restrykcyjny podział usług, które mogą świadczyć biegli rewidenci: na badanie sprawozdania finansowego i doradztwo, przy czym nie można łączyć świadczenia tych dwóch typów usług na rzecz jednej spółki. Z jednej strony ogranicza to oczywiście konflikt interesów, z drugiej jednak – podnosi koszty, bo uniemożliwia wykorzystanie „darmowej" wiedzy nabytej przez biegłego podczas badania sprawozdania finansowego spółki.

Przedstawiona powyżej zmiana, choć bardzo poważna dla rynku, jawi się jak lekka bryza w porównaniu z huraganem, jaki czeka nas po wejściu w życie regulacji MiFID II, czyli już za dwa miesiące. Jedną z ciekawostek wynikających z nowych przepisów jest bowiem właśnie wydestylowanie doradztwa z bukietu innych usług. Wcześniej doradztwo było niejako „zaszyte" w szerszej usłudze, co powodowało powstawanie konfliktu interesów. Mogło się zdarzyć, że proponowany jest instrument finansowy najlepszy nie tyle dla klienta, co dla pośrednika. Tym bardziej że im większa prowizja od sprzedaży, tym większa skłonność do „upychania" danego produktu, a jednocześnie tym mniej korzystna transakcja dla inwestora (bo przecież to właśnie on musi tę prowizję pokryć).

Rozwiązanie tego problemu jest bardzo trudne. Po trwającej dwa lata analizie na rynku brytyjskim (tzw. retail distribution review) jedyny sensowny wniosek był taki, że dla uniknięcia konfliktu interesów konieczne jest uniknięcie pokrywania kosztów pośredników przez beneficjentów decyzji inwestorów. Innymi słowy – pośrednik nie może być finansowany przez instytucje finansowe, do których kieruje on swoich klientów. Z czego zatem ma żyć? Z opłat uiszczanych przez klientów.

To proste i logiczne rozwiązanie niekoniecznie da się zastosować na rynku polskim. Usługa doradcza ma to do siebie, że z jednej strony trudno wycenić ex ante jej wartość, z drugiej zaś – stosunkowo łatwo jest takiego doradcę (a przy okazji samego siebie) oszukać. Tym bardziej że u nas nie ma tradycji płacenia za wiedzę, czyli „za nic". Trudno oczekiwać, że klient pofatyguje się do doradcy (skoro na podstawie reklam sam „wie", w co warto zainwestować), zapłaci za tę usługę (skoro porada jest „gorsza" od tego, co można znaleźć w internecie), posłucha jego rady (skoro będzie się ona wiązała z potencjalnie niższą stopą zwrotu, niż wynika to z reklam) i jeszcze wróci po kolejną poradę (bo nawet jeśli przyszedł, zapłacił i się do porady zastosował, to przecież może powielać stosowanie tej samej porady przez lata, pomimo zmieniających się warunków rynkowych i zmieniającej się sytuacji własnych finansów).

Mając na względzie powyższe, wydaje się, iż na rynku polskim funkcjonowanie doradztwa w postaci czystej będzie bardzo trudne. Może się ono utrzymać w przypadku klientów instytucjonalnych, ale obawiam się, że klienci indywidualni raczej nie będą z niego korzystać. A to przecież głównie z myślą o tych ostatnich modyfikowane były regulacje – duzi klienci łatwiej mogli zdiagnozować fakt istnienia konfliktu interesów i mogli też nim lepiej zarządzić. Czyli najprawdopodobniej znów będziemy mieli do czynienia z przeciwskutecznym działaniem regulacji – inwestorzy indywidualni mogą zostać pozbawieni doradztwa, co może mieć gorsze skutki, niż doradztwo obciążone brzemieniem konfliktu interesów, bo nawet jeśli proponowane były produkty niekoniecznie najlepsze dla klientów, to przynajmniej zawierały się one w spektrum produktów oferowanych przez podmioty regulowane i nadzorowane. Bez tego może się okazać, że pieniądze wypłyną poza rynek regulowany z łatwymi do przewidzenia skutkami.

Przed nami zatem kilka wielkich wyzwań. Jak wydestylować doradztwo z szerszej usługi pośrednictwa finansowego? Jak wyegzekwować płatność za doradztwo od inwestora? Jak sobie poradzić ze wzrostem kosztów doradztwa? A to przecież z pewnością nie koniec pomysłów regulacyjnych. Oczyma wyobraźni widzę dalszą ewolucję – jeśli w jakiejś aptece farmaceuta polecił jakieś lekarstwo, to nie możesz go kupić w tej sieci, tylko musisz pójść do konkurencji. Wówczas konflikt interesów wyeliminujemy (przynajmniej na papierze), ale czy na pewno będzie to z korzyścią dla klienta?

Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20