Kowalski bezradny na giełdzie

I nikt mi nie wmówi, że przecież Skarb Państwa reprezentuje interesy Kowalskich. Nie zrobią tego także reprezentanci TFI, do których wzmiankowane społeczeństwo pała w ostatnich latach... średnią sympatią.

Publikacja: 28.09.2019 05:00

Przemysław Barankiewicz, wiceprezes CFA Society Poland, autora bloga: zbyka.pl

Przemysław Barankiewicz, wiceprezes CFA Society Poland, autora bloga: zbyka.pl

Foto: materiały prasowe

„Rynek jest dla nas ważny!"

„Nie ma polskiego kapitału bez polskiej giełdy!"

„Musimy odbudować zaufanie do akcji!"

„Inwestowanie dziś, to emerytury w przyszłości!"

Takimi banałami władza tuli nas od lat. Inwestorzy indywidualni już dwa razy mówili „sprawdzam!". Skarb Państwa dwukrotnie odrzucił naszych kandydatów do Rady Giełdy. Do trzech razy sztuka?

Kropla drąży skałę, więc postanowiłem dołączyć do grona apelujących o reprezentanta Kowalskich w Radzie Giełdy, organie nadzorczym Giełdy Papierów Wartościowych. Dla ułatwienia konsumpcji treści (ministrowie to przecież zapracowani ludzie) zebrałem dziesięć argumentów za dopuszczeniem inwestorów indywidualnych do władz polskiego parkietu.

Oto one:

1. Zaufanie – słychać co chwilę z ust „VIP-ów", że musimy je odbudować. Ale jak, skoro władza nie chce się porozumieć z inwestorami indywidualnymi w tak przecież błahej sprawie? Jeden akcjonariusz blokuje innym funkcję kontrolną w spółce i trudno o bardziej czytelne łamanie zasad ładu korporacyjnego.

2. Udział inwestorów indywidualnych w obrotach giełdowych jest ponaddwukrotnie niższy niż dekadę temu. Trudno się dziwić, skoro politycy wszystkich opcji od lat tak nam obrzydzają parkiet. Jednak nadal odsetek drobnych graczy w handlu jest wysoki. W ostatnim półroczu wzrósł do 13 proc. To więcej niż obroty wszystkich TFI i OFE. Dajmy więc – proporcjonalnie – te kilkanaście procent głosów, czyli jedno miejsce, w Radzie Giełdy przedstawicielom inwestorów indywidualnych.

3. Bez drobnych inwestorów na Książęcą nie wróci hossa – zawsze jej towarzyszyli. Tak było w początkach giełdy, późniejszej internetowej hossie czy wspaniałej polskiej szarży na rynku IPO, który przez lata był wizytówką GPW i obiektem zazdrości całej Europy. Nie licząc prywatyzacji Banku Śląskiego, to debiut GPW przyciągnął najwięcej inwestorów indywidualnych (323 tys.), z których wielu nadal ma te akcje. Zainteresowania ofertą publiczną Giełdy nie pobiły takie „czempiony", jak PZU, Tauron, JSW (na fali tzw. akcjonariatu obywatelskiego – tak, takie coś kiedyś istniało), a wcześniej KGHM, PKN Orlen, TP, Pekao czy PKO BP.

4. Zbliża się era pracowniczych planów kapitałowych – ten rok i dwa kolejne mają należeć na polskim rynku kapitałowym właśnie do tego projektu. Pracownicy będą decydować, czy wypisać się z systemu, bazując nie tylko na chłodnej kalkulacji, ale i zaufaniu (patrz: punkt 1). To na GPW rozstrzygną się losy powodzenia tego przedsięwzięcia. Przedsięwzięcia, o którego sukcesie zadecydują – nogami – Kowalscy.

5. Rośnie znaczenie ESG, czyli inwestowania odpowiedzialnego społecznie. Literka G w tym skrócie dotyczy Corporate Governance, a giełda uruchomiła właśnie indeks WIG-ESG, odpowiadający globalnej modzie, za którą płynie kapitał. Co ciekawe, spółka GPW wchodzi w skład 38 spółek tworzących poprzednika nowego indeksu, czyli Respect Index. To paradoks, skoro w jej organie nadzorczym brak osoby dedykowanej inwestorom indywidualnym.

6. Giełda pełni funkcję społeczną, efektywnego transferu i konsolidacji kapitału, edukacji, itd. Skoro tak, to społeczeństwo powinno mieć w niej przedstawiciela. I nikt mi nie wmówi, że przecież Skarb Państwa reprezentuje interesy Kowalskich. Nie zrobią tego także reprezentanci TFI, do których wzmiankowane społeczeństwo pała w ostatnich latach... średnią sympatią (znów patrz: punkt 1).

7. Dialog zawsze jest cenniejszy niż monolog – także w radzie nadzorczej.

8. Skoro po raz pierwszy w historii Polski mamy nie mieć deficytu budżetowego, to także na GPW warto patrzeć na koszty. Tymczasem już dwa nadzwyczajne walne zgromadzenia zwołano w tej sprawie. I będą kolejne, chyba że niezależni kandydaci spasują i nie zgłoszą w końcu reprezentanta, a większościowy zajmie ich miejsce. Być może na to liczy KPRM, który formalnie pełni kontrolę nad Giełdą.

9. Skarbie, nie ma się czego bać. I tak będziesz niepodzielnie rządził w radzie. Powodów do obaw nie ma także ze strony zgłaszającego przedstawiciela drobnych inwestorów. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych działa od lat – zawsze racjonalnie i konstruktywnie. Zgłaszani przez organizację kandydaci naprawdę posiadają ponadprzeciętne kompetencje, porównując np. ze średnią rad nadzorczych spółek państwowych.

10. Najważniejszy powód. Miejsce inwestorom indywidualnym gwarantuje statut spółki:

„Walne zgromadzenie musi powołać (...):

– przynajmniej jednego z członków Rady Giełdy spośród kandydatów zgłoszonych przez akcjonariuszy członków giełdy;

– przynajmniej jednego z członków Rady Giełdy spośród kandydatów zgłoszonych przez akcjonariusza lub akcjonariuszy reprezentujących łącznie mniej niż 10 proc. kapitału zakładowego, którzy nie są jednocześnie członkami Giełdy (akcjonariuszy mniejszościowych)".

Przez całą dekadę w Radzie Giełdy zasiadali przedstawiciele akcjonariuszy mniejszościowych. Jednak nigdy nie byli oni traktowani przez środowisko inwestorów indywidualnych jako ich reprezentacja. Najwyższy czas to zmienić!

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych