Regulacje korzystne dla inwestorów

We wtorek odbyła się VIII edycja dorocznej konferencji w ramach Forum Rad Nadzorczych. Dyskutowanych było wiele wątków, ale najważniejsza wydaje się kwestia stanowienia i egzekwowania regulacji oraz działania na rzecz inwestorów. Z przyjemnością pochylę się dziś nad tym tematem.

Aktualizacja: 26.04.2018 07:56 Publikacja: 26.04.2018 05:00

Mirosław Kachniewski prezes zarządu, SEG

Mirosław Kachniewski prezes zarządu, SEG

Foto: Archiwum

Pierwszy poważny problem percepcyjny dotyczy dziwnego postrzegania źródeł regulacji unijnych. Niektórym wydaje się, że w Brukseli siedzą „jacyś" ludzie, którzy w konspiracji piszą „jakieś" regulacje i robią to nam na złość. Dlatego bardzo wyraźnie należy podkreślić, że Unia to my. A proces stanowienia regulacji jest w UE bardzo przejrzysty, poukładany i przewidywalny. Ważne jest tylko, żeby w procesie tym uczestniczyć i przedstawiać sensowne argumenty. Powstawanie regulacji, których beneficjentami są duże rynki, nie wynika z niczyjej złej woli, tylko z tego, że duże rynki mają więcej środków, aby o takie regulacje zadbać.

Doświadczenia SEG bardzo wyraźnie wskazują, iż zgłoszenie postulatów regulacyjnych popartych silną argumentacją w postaci danych liczbowych znajduje odpowiednie przełożenie na realne działania. Zgłoszone przez Stowarzyszenie postulaty liberalizacji regulacji MAR (doprecyzowanie definicji informacji poufnej, doprecyzowanie reżimu opóźniania publikacji informacji poufnej, odejście od konieczności sporządzania list osób blisko związanych, dopasowanie sankcji na osoby prawne do wielkości spółki, a na osoby fizyczne do wysokości zarobków) znalazły się w dokumencie konsultacyjnym i są na najlepszej drodze do dokonania stosownych nowelizacji unijnych przepisów.

Druga kwestia to sposób implementacji regulacji unijnych – z jakiegoś powodu czujemy się zobowiązani do wdrożenia każdego paragrafu, choćby najbardziej bezsensownego w polskich realiach i na dodatek do „uszlachetnienia" o jakieś krajowe wynalazki, co tworzy miksturę o właściwościach toksycznych. A potem pomysłodawcy takich „uszlachetnień" rozpływają się w powietrzu i wszyscy narzekamy i dziwimy się, skąd wzięły się takie nieżyciowe przepisy, i oskarżamy o nie UE.

Trzecia wreszcie sprawa to sposób egzekwowania regulacji na polskim rynku kapitałowym. Po raz kolejny pojawiła się koncepcja powołania sądu rynku kapitałowego. Zdumiało mnie to o tyle, że przecież zdecydowana większość naruszeń prawa na rynku kapitałowym jest karana nakładaniem sankcji administracyjnych przez KNF. Taka procedura miała być lekarstwem na problemy z przewlekłością postępowań sądowych i nieznajomością realiów rynku przez prokuratorów i sędziów. Niestety, okazało się, że postępowania administracyjne ciągną się w nieskończoność, a osoby w nie zaangażowane też nie zawsze są ekspertami z szeroką praktyką rynkową. Decyzje KNF często mają wymiar archeologiczny, dotyczą zdarzeń sprzed wielu lat, przez co nie mają znaczenia prewencyjnego. W dużym skrócie problem nakładania sankcji na rynku można streścić w bardzo krótkim sformułowaniu: za dużo spraw na wejściu i zbyt oderwane od realiów rynkowych decyzje na wyjściu. Można zastosować dużo prostsze rozwiązanie od tworzenia specjalnego sądu. Ograniczenie liczby rozpatrywanych spraw można osiągnąć dzięki przewidzianej w nowym kodeksie postępowania administracyjnego procedurze mediacji – jesteśmy w SEG za tym rozwiązaniem i jesteśmy merytorycznie gotowi do podjęcia rozmów na ten temat. Wówczas postępowania prowadzone byłyby tylko w najtrudniejszych sprawach, gdzie strony nie są w stanie dojść do porozumienia. Natomiast problem niewłaściwych decyzji na wyjściu mógłby zostać rozwiązany prostym obowiązkiem zasięgnięcia opinii uczestników rynku na etapie ponownego rozpatrzenia sprawy – wówczas osoby podejmujące decyzje mogłyby stwierdzić, czy i na ile uczestnicy rynku czują się pokrzywdzeni danym zachowaniem (mamy w SEG propozycje stosownych zapisów legislacyjnych, zresztą wielokrotnie zgłaszanych przy okazji różnych nowelizacji ustaw).

Pozostaje wreszcie ostatnia, ale chyba najważniejsza sprawa – czy beneficjentami regulacji i ich egzekwowania są inwestorzy? Bo przecież teoretycznie powinni nimi być. Ale w praktyce często muszą ponosić koszty (jako współwłaściciele emitentów) wdrażania regulacji, które w żaden sposób nie przekładają się na ich bezpieczeństwo. Przykładem może być obowiązek prowadzenia list osób blisko związanych z członkami zarządów i rad nadzorczych – w Polsce na tych listach jest ponad 25 tysięcy osób, a pewnie powinno być jeszcze drugie tyle, gdyby wszyscy zainteresowani stosowali się do tego wymogu. Listy te w żaden sposób nie przekładają się na bezpieczeństwo obrotu, a kosztują bardzo wiele, oczywiście nie w sensie czysto finansowym, ale relacyjnym.

Na koniec pozostaje jeszcze jedna istotna sprawa, czyli sytuacja inwestorów w kontekście nakładanych sankcji. Przecież inwestorzy nie są ich beneficjentami, tylko ofiarami. Skoro wpływy z sankcji trafiają do budżetu państwa, to każda kara finansowa (czy to na spółkę czy na menedżerów jako osoby fizyczne) w taki czy inny sposób będzie musiała finalnie zostać zapłacona przez inwestorów. Zgłaszane wielokrotnie przez SEG postulaty, żeby wpływy z sankcji zostawały na rynku (np. mogłyby trafiać do funduszu rekompensat dla inwestorów), dotychczas nie doczekały się nawet rzeczowej dyskusji, o wdrożeniu nawet nie wspominając.

Dla dobra rynku powinniśmy się skupić na tworzeniu właściwych regulacji (na poziomie unijnym i krajowym) oraz na ich właściwym egzekwowaniu w ramach obowiązujących przepisów. Drobne zmiany w zakresie zasięgania opinii rynku oraz przekazywania wpływów z kar inwestorom byłyby w zupełności wystarczające. A potem będziemy mogli marzyć o jeszcze lepszych rozwiązaniach. Kluczowe jest, abyśmy jako uczestnicy rynku najpierw sami dogadali się w tych sprawach, których rozstrzygnięcie zależy od nas samych.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek