Nawet o ponad 10 proc., do 41,3 zł drożały środę papiery dewelopera po publikacji wyników za 2018 r. i rekomendacji hojnej dywidendy.

Kontrolowana przez rodzinę Juroszków firma miała 200,7 mln zł skonsolidowanego zysku netto, o ponad 17 proc. więcej niż rok wcześniej. Zysk spółki matki wyniósł 182 mln zł i zgodnie z propozycją zarządu – a więc i głównych akcjonariuszy – ma w całości trafić na dywidendę. To po 4,7 zł na walor, najwięcej od debiutu dewelopera na GPW. Rodzina Juroszków zainkasuje tym samym ponad 150 mln zł.

Stopa dywidendy dla wtorkowego zamknięcia to 11,8 proc. Notowania Atalu w tym roku mocno odbiły, w ubiegłym kurs spadał – z powodu zawirowań w akcjonariacie (Altus), bo zarząd podkreślał, że kondycja firmy jest znakomita, a stopa dywidendy sięgnie kilkunastu procent. Kto zaufał i kupił papiery na dołku w styczniu br., po 27,5 zł, to na wzroście notowań zyskał 50 proc., a stopa dywidendy to aż 17 proc.

- Atal jest spółką dywidendową. Od początku naszej obecności na GPW realizujemy jeden z podstawowych celów, który zapowiadaliśmy w trakcie oferty publicznej. W kolejnych latach również przewidujemy wypłatę dywidendy na poziomie nawet do 100 proc. zysku – skomentował Zbigniew Juroszek, prezes Atalu.

Wysoki zysk netto to efekt przekazania klientom w 2018 r. 2,68 tys. mieszkań, o ponad 16 proc.  więcej rok do roku. W 2018 r. firma sprzedała 2,42 tys. mieszkań, o 13 proc. mniej rok do roku, w tym roku celuje w sprzedaż 2,5 tys. lokali.