Scenariusz odbicia w gospodarce wciąż aktualny

Ponowne zaostrzenie antyepidemicznych restrykcji nie popchnęło ekonomistów do rewizji prognoz. Większość z nich nadal spodziewa się w tym roku wzrostu PKB o około 4 proc.

Aktualizacja: 19.03.2021 08:09 Publikacja: 19.03.2021 07:00

Handel detaliczny to jedyny duży sektor, w który mocno uderzają antyepidemiczne restrykcje, np. zamk

Handel detaliczny to jedyny duży sektor, w który mocno uderzają antyepidemiczne restrykcje, np. zamknięcie większości sklepów w galeriach handlowych.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Od poniedziałku w całym kraju obowiązywać będą antyepidemiczne ograniczenia aktywności ekonomicznej, które od kilku tygodni były wprowadzane w niektórych województwach. To oznacza, że zamknięte będą hotele, galerie handlowe oraz większość obiektów sportowych. Według zapowiedzi rządu ten stan rzeczy utrzyma się co najmniej do 9 kwietnia, ale ekonomiści oceniają, że niektóre ograniczenia zostaną poluzowane dopiero po majówce.

Mimo to nie spieszą się z rewizjami prognoz dla polskiej gospodarki. Nadal sądzą, że to będzie rok solidnego odbicia aktywności ekonomicznej, a scenariusz wzrostu PKB o około 4 proc. pozostaje aktualny. Pod warunkiem, że rząd w walce z trzecią falą epidemii Covid-19 nie wytoczy jeszcze cięższych dział, stosowanych w niektórych krajach Europy, np. zakazu przemieszczania się. To jednak mało prawdopodobne.

Lockdown nie jest niespodzianką

Na przełomie grudnia i stycznia ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie zakładali, że PKB Polski w tym roku odbije się o 4,2 proc. Do dzisiaj, choć sytuacja epidemiczna jest gorsza, niż można było wtedy zakładać, fali rewizji prognoz nie było. I nie zanosi się na to, aby pojawiła się w następstwie środowych decyzji rządu. Częściowo jest to wynik tego, że koniec 2020 r. okazał się lepszy, niż zakładała większość ówczesnych szacunków. W rezultacie w całym minionym roku PKB zmalał o 2,7 proc., a nie o 3 proc., jak przewidywał dominujący scenariusz. To zaś zmienia punkt wyjściowy tegorocznej ścieżki PKB.

Ważniejsze jest jednak to, że w prognozach z przełomu lat ekonomiści uwzględniali już to, że w I połowie br. antyepidemiczne restrykcje będą jeszcze utrzymywane. – Nasza prognoza wzrostu PKB w 2021 r. o około 4–4,5 proc. zasadza się na silnym odbiciu aktywności w II połowie roku. W III i IV kwartale PKB będzie rósł w tempie ponad 2 proc. kwartał do kwartału. Prognozę na II kwartał mieliśmy ostrożną – tłumaczy „Parkietowi" Piotr Bartkiewicz, ekonomista z Banku Pekao. – My spodziewaliśmy się nieco silniejszych obostrzeń na początku tego kwartału, a teraz nieco słabszych. Nastąpiło pewne przesunięcie, które sprawi, że I kwartał może być bardziej udany od naszych przewidywań, a II kwartał będzie nieco słabszy – dodaje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, który także uważa, że wciąż mamy szansę na wzrost PKB w tym roku o nieco ponad 4 proc.

Otoczenie nam sprzyja

Czynnikiem stabilizującym polską gospodarkę pozostaje stosunkowo dobra koniunktura w przemyśle, którego restrykcje bezpośrednio nie dotyczą. W IV kwartale ub.r. wartość dodana w tym sektorze zwiększyła się o 4,8 proc. rok do roku, najbardziej od I kwartału 2019 r. Był to efekt ożywienia w handlu międzynarodowym, ale też korzystnych dla polskiego przemysłu zmian w strukturze popytu konsumpcyjnego na świecie. W tym roku perspektywy tego sektora też pozostają dobre (więcej piszemy o tym niżej). – U naszych głównych partnerów handlowych, z wyjątkiem Czech, sytuacja epidemiczna jest lepsza niż u nas i raczej stabilna. Tak, że sytuacja w otoczeniu globalnym ostatnio się nie zmienia, a w średnim terminie nawet się poprawia. Inaczej niż u nas, u naszych partnerów handlowych nie było luzowania restrykcji, teraz więc nie będzie mocnego zaostrzania – dodaje Maliszewski.

Oczekiwana przez wielu ekonomistów poprawa koniunktury na świecie to przede wszystkim konsekwencja ogromnego pakietu stymulacyjnego, który wdraża w USA administracja Joe Bidena. Tymczasem już teraz jeden z barometrów aktywności w tamtejszej gospodarce, publikowany przez filadelfijski oddział Fedu, znalazł się na poziomie najwyższym od lat 70. XX w.

Upadek z niskiego konia

Drugim powodem niechęci ekonomistów do rewidowania prognoz jest odporność polskiej gospodarki na obostrzenia w IV kwartale 2020 r. – Od dwóch kwartałów niewiele się zmienia, jeśli chodzi o restrykcje. Od października stale w jakiejś formie one obowiązują – zauważa Piotr Kalisz, główny ekonomista banku Citi Handlowy. W rezultacie przedsiębiorstwa i konsumenci nauczyli się w tych warunkach funkcjonować – choć, jak podkreśla Kalisz, często oznacza to ignorowanie restrykcji. A to z kolei może prowadzić do tego, że będą one utrzymywane dłużej.

Przejawem adaptacji gospodarki do restrykcji jest np. to, że w styczniu, choć galerie handlowe były zamknięte, sprzedaż detaliczna (w ujęciu realnym) zmalała o 6 proc. rok do roku, a nie o ponad 20 proc. jak w kwietniu. – Można oczekiwać, że w trakcie trzeciej fali epidemii handel będzie równie odporny jak w trakcie II fali, ale do tego poziom aktywności w tym sektorze jest niski. Z tego powodu nie będzie tu już głębokich spadków wartości dodanej – podkreśla Kalisz. Ten argument można odnieść też do sektora usługowego. – Przedłużające się zamknięcie niektórych branż usługowych jest oczywiście źródłem indywidualnych dramatów, ale nie jest tragedią na poziomie całej gospodarki. To nie są branże o dużym udziale w tworzeniu wartości dodanej – mówi Bartkiewicz.

Obliczany przez ekonomistów z Pekao wskaźnik aktywności w gospodarce, bazujący na danych wysokiej częstotliwości (m.in. płatności kartami, ruch na drogach), sugeruje też, że w fazę nowych restrykcji polska gospodarka weszła rozpędzona. W połowie marca aktywność była najwyższa od grudnia i wyższa niż średnio od początku pandemii.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty