Reedycja raportu o sytuacji w sektorze została zatytułowana „Finansowanie inwestycji energetycznych w Polsce". Jednym z celów analizy jest poszukiwanie przyczyn, dla których od pięciu lat nie rozpoczęto budowy żadnego nowego bloku wytwórczego. I to pomimo tego, że dla zachowania w Polsce bezpiecznych dostaw energii każdego roku powinniśmy oddawać do użytku 1500 MW nowych mocy.

Z jednej strony „kino akcji", z drugiej „stopklatka" – tak eksperci oceniają sytuację w elektroenergetyce. Szybkie zmiany w sektorze wynikają z konieczności dostosowania się do regulacji unijnych. Opóźnienia w zaspokajaniu potrzeb inwestycyjnych wynikają z niepewności co do rozstrzygnięć w kwestiach takich jak przydział praw do emisji CO2 w kolejnych latach.

Mimo wielu czynników ryzyka eksperci optymistycznie oceniają szanse na realizację planów inwestycyjnych. – Od strony możliwości finansowania nie widzę powodów do niepokoju. Tomasz Zadroga, prezes Polskiej Grupy Energetycznej zapowiedział, że w ciągu nadchodzących 10 lat tylko nakłady Grupy PGE wyniosą ok. 100 mld zł - wyjaśnia Kazimierz Rajczyk, dyrektor zarządzający sektorem energetycznym w ING Banku Śląskim. - Bardziej martwiłbym się o to, by przy tak znaczących inwestycjach nie zabrakło w Polsce mocy przerobowych po stronie wykonawców. Obecnie w naszym kraju istnieją możliwości równoległej budowy dwóch-trzech dużych bloków energetycznych. Potrzebne jest przy nich zaangażowanie specjalistycznych firm z odpowiednim doświadczeniem: generalnych wykonawców, dostawców kotłów, turbin itd., a ich nie jest zbyt wielu. – wyjaśnia ekspert.