Kryptowaluty wkroczyły do finansowego mainstreamu

Zbliża się halving bitcoina, czyli ograniczenia o połowę tempa przyrostu jego podaży. Wydobycie na pewien czas stanie się mniej opłacalne, ale kurs kryptowaluty może pójść mocno w górę w ciągu półtora roku. Zwłaszcza jeśli kapitał będzie napływał do ETF-ów.

Publikacja: 29.03.2024 06:00

Fot. AdobeStock

Fot. AdobeStock

Foto: Dmitry Volochek

Pierwsza znana transakcja z udziałem bitcoinów została zarejestrowana w 2009 r. Użytkownicy forum BitcoinTalk wymienili, za pośrednictwem serwisu PayPal, 5050 bitcoinów na 5,02 dolara. Jednego bitcoina sprzedali więc za niecałe 0,1 centa. Uczestnicy tej transakcji przez kolejne 15 lat zapewne wielokrotnie się zastanawiali, czy nie lepiej byłoby poczekać ze sprzedażą. Przez te 15 lat ponad 400 razy wróżono bitcoinowi załamanie i „śmierć”. Owszem, zdarzały mu się krachy, ale jak dotąd po nich się podnosił i zdobywał nowe szczyty. 14 marca 2024 r. jego kurs osiągnął rekordowy poziom, wynoszący (według agencji Bloomberga, bo notowania na poszczególnych giełdach się różnią) 73 797,98 USD za 1 bitcoina. Bitcoin był więc nieco droższy od 1 kg złota. Później kurs doświadczył korekty, a w połowie ostatniego tygodnia marca był zbliżony do 70 tys. USD. Wielu inwestorów oczywiście liczy na to, że bitcoin pójdzie jeszcze mocniej w górę. Wszak w kwietniu ma nastąpić tzw. halving, czyli ograniczenie o połowę przyrostu podaży bitcoina. Zwykle halvingi przyczyniały się do tego, że w kolejnych miesiącach bitcoin solidnie zyskiwał. Czy będzie tak również i tym razem? Na korzyść bitcoina działa m.in. to, że stał się on od stycznia kryptowalutą nieco bardziej mainstreamową. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) zatwierdziła wówczas pierwsze fundusze typu ETF inwestujące w bitcoina na rynku spotowym. Zdołały one przyciągnąć od inwestorów miliardy dolarów. Przyciągnęły na rynek tych, którzy dotychczas wzbraniali się przed kupowaniem bitcoina na giełdach, uważając to za zbyt ryzykowne i trudne, lub nie mogli w niego inwestować bezpośrednio z powodu wiążących ich regulacji.

Kwestia ograniczonej podaży

– Dywagując na temat wartości najpopularniejszej kryptowaluty, warto podkreślić, iż bitcoin nie posiada tzw. wartości godziwej, czyli wartości, którą można by próbować oszacować na bazie informacji o danym aktywie. Nie generuje on bowiem, w odróżnieniu od akcji czy obligacji, zysków, nie wypłaca dywidend czy odsetek. Jest to zarazem minus, ale też plus tego aktywa. Jeżeli bowiem aktywo nie ma wartości godziwej, to może kosztować każdą cenę. Trafiały się więc lata, w których bitcoin potrafił zyskiwać ponad 1000 proc., jak i tracić ponad 70 proc. na swojej wartości. W głównej mierze cena determinowana jest więc przez popularność tego instrumentu w danym momencie – mówi „Parkietowi” Michał Raczyński, dyrektor inwestycyjny platformy Portu.

fot. w. kompała

Jednym z czynników, który mocno wpływa na atrakcyjności bitcoina, jest to, że jest on wirtualną walutą z zaprogramowanym mechanizmem ograniczania przyrostu podaży. Z założenia ma więc należeć do grupy aktywów chroniących przed inflacją. Bitcoina zaprogramowano tak, aby na około cztery lata (czyli po „wydobyciu” kolejnych 210 tys. jego bloków) następował halving. Algorytm przewiduje 32 takie zdarzenia. Pierwszy halving nastąpił w listopadzie 2012 r. i w nieco ponad pół roku po nim kurs bitcoina po raz pierwszy przebił poziom 100 USD. Drugi halving nastąpił w lipcu 2016 r. i w ciągu półtora roku po nim kurs sięgnął 20 tys. USD. Do trzeciego doszło w maju 2020 r., czyli wówczas gdy bitcoin dopiero zaczynał odzyskiwać straty po pandemicznym dołku, a jego cena była poniżej 10 tys. USD. Ponad półtora roku później ustanowił rekord na poziomie przekraczającym 67,5 tys. USD.

Czytaj więcej

Richard Teng, prezes giełdy Binance, o halvingu bitcoina

Każdy halving w praktyce oznacza, że „kopacze” bitcoinów dostają ich mniej za to, że ich komputery rozwiązują zadania kryptograficzne, za które nagrodą od systemu jest kryptowaluta. O ile początkowo w ramach tej nagrody można było dostać po 50 bitcoinów, to obecnie 6,25 bitcoina. Po kwietniowym halvingu będzie to 3,125 bitcoina. Po ostatnim, 32. halvingu nagroda ma wynosić tylko 0,00000001 bitcoina, czyli „jednego satoshiego”. Stanie się to jednak prawdopodobnie dopiero w 2136 r. Cztery lata później ostatni wydobyty bitcoin ma wejść do obiegu. Podaż tej kryptowaluty ma ostatecznie sięgnąć 21 mln.

Każdy halving powoduje, że wydobycie bitcoinów staje się na pewien czas mniej opłacalne w dolarach. Późniejsze zwyżki kursu tej kryptowaluty sprawiają jednak, że ta opłacalność znów zaczyna rosnąć. Marże „kopaczy” nie są zwykle duże, gdyż trudność wydobycia tej kryptowaluty rośnie. Rozwiązywanie coraz bardziej skomplikowanych zagadek kryptograficznych wymaga coraz większej mocy obliczeniowej komputerów i konsumuje coraz więcej prądu. O ile w listopadzie 2015 r. średni koszt wydobycia 1 bitcoina wynosił 153,9 USD, to w końcówce marca 2024 r. przekraczał 59 tys. USD. Oczywiście koszty wydobycia różnią się w poszczególnych krajach. Z zeszłorocznego raportu portalu CoinGecko wynika, że najbardziej opłaca się wydobywać bitcoiny w Libanie. „Wykopanie” jednego kosztowało tam tylko 266 USD (ale trzeba brać pod uwagę to, że zdarzają się tam wielogodzinne wyłączenia prądu). Najdroższe było natomiast we Włoszech, gdzie kosztowało 208,6 tys. USD. W USA ten koszt sięgał 46,3 tys. USD, w Indiach 21 tys. USD, a w Rosji 14,9 tys. USD.

Rynek się cywilizuje

Bitcoin jest już dużo dojrzalszą kryptowalutą niż w czasie poprzednich halvingów. Dojrzalszą pod tym względem, że bardziej akceptowalną przez inwestorów instytucjonalnych. Firmy z Wall Street zapewniły też inwestorom możliwość inwestowania w bitcoiny za pomocą ETF-ów notowanych na giełdach amerykańskich. O ile 11 stycznia było w tych funduszach 29,47 mld USD (z czego aż 28,62 mld USD przypadało na ETF Grayscale, który był wcześniej funduszem inwestującym w kontrakty terminowe na bitcoina), to 22 marca zarządzały już one 54,38 mld USD. Z tego 23,76 mld USD przypadło na Grayscale ( z którego odpływał kapitał, bo fundusz liczył sobie wyższe prowizje niż konkurencja), 15,61 mld USD na ETF iShares Blackrock, 8,85 mld USD na ETF Fidelity, 2,63 mld USD na związany z inwestorką technologiczną Cathy Wood ARK 21Shares, 1,96 mld USD na Bitwise, a reszta na pięć innych funduszów.

– Istnieje także potencjał zatwierdzenia kolejnych ETF-ów, jak ETF na ethereum czy ETF na koszyk/indeks najpopularniejszych, największych kryptowalut. To również byłby krok milowy w wejściu świata tradycyjnych finansów na rynek kryptowalut – wskazuje Daniel Kostecki, analityk CMC Markets.

Czytaj więcej

Kim pan jest, Satoshi Nakamoto-san?

ETF-y zwiększają zainteresowanie kryptowalutami, gdyż dają możliwość inwestowania w nie ludziom, którzy wcześniej nie obracali wirtualnymi walutami na giełdach internetowych. Dla części starszych, mniej obeznanych z nowoczesnymi technologiami inwestorów mogło się to wydawać zbyt trudne. Innych mogły od giełd kryptowalutowych odstraszać przypadki ich bankructw czy też ataków hakerskich, podczas których wykradano bitcoiny z kont użytkowników.

– Jednym z kluczowych problemów w nabywaniu bitcoina przez inwestorów była bowiem kwestia bezpieczeństwa. Zakup przez giełdy kryptowalut często kończył się stratami z powodu oszustw. Powstanie funduszy ETF zarządzanych przez renomowane instytucje finansowe zwiększyło poczucie bezpieczeństwa. Zniknęło bowiem ryzyko, że jutro na naszym rachunku zobaczymy okrągłe zero. Nie zniknęło jednak nadal ryzyko zmienności. Czy więc bitcoin może kosztować 100 tys. USD? Może. Czy może kosztować 5 tys. USD? Może. W przypadku tak spekulacyjnego aktywa wszystko jest możliwe. Z punktu widzenia potencjalnych inwestorów należy pamiętać, że bitcoin jest aktywem nadzwyczaj spekulacyjnym – wskazuje Raczyński.

W bitcoiny inwestują jednak nie tylko inwestorzy indywidualni. Własne portfele tej kryptowaluty posiadają również spółki. Największy znany portfel bitcoinowy posiada amerykańska firma informatyczna MicroStrategy. W lutym miała ona 174 530 bitcoinów, a zaczęła je kupować w 2020 r. Na drugim miejscu znalazła się amerykańska spółka Galaxy Digital mająca 17 518 bitcoinów. Na trzecim uplasowała się firma z USA Marathon Digital z 13 716 bitcoinami, a na czwartym koncern Tesla mający 10 500 bitcoinów.

Rozszerzający się wszechświat

Pamiętajmy jednak, że bitcoin to tylko część kryptowalutowego uniwersum. W połowie ostatniego tygodnia marca kapitalizacja całego rynku kryptowalut wynosiła 2,64 bln USD, z czego 1,38 bln USD przypadało na bitcoina, 429 mld USD na ethereum, a 104 mld USD na tether. Na portalu Coinmarketcape można znaleźć notowania prawie 9,3 tys. różnego rodzaju kryptowalut i tokenów. Ponad 100 z nich ma kapitalizację większą niż 1 mld USD. Wciąż powstają nowe, a inwestorzy liczą na to, że któraś z nich osiągnie podobny sukces co bitcoin czy ethereum.

Czytaj więcej

Salwador, czyli kraj, który chce być bitcoinowym rajem

W ostatnich tygodniach niezwykłą popularność zdobyła kryptowaluta solana i związany z nią system blockchain, który umożliwia stosunkowo łatwe i tanie tworzenie nowych tokenów kryptowalutowych. Podczas tych emisji solana jest wykorzystywana jako środek wymiany. Dzięki temu awansowała na piąte miejsce wśród kryptowalut o największej kapitalizacji. (Jej wartość rynkowa przekroczyła 85 mld USD.) W systemie blockchainowym związanym z solaną zaczęły natomiast powstawać „memiczne” tokeny. Często mają one nazwy mające przyciągnąć uwagę ewentualnych inwestorów. Inwestorzy zyskali więc możliwość ulokowania swoich pieniędzy w takie tokeny jak: gigachad, donald tremp, jeo boden czy elisabath whoren. (Ostatnia z nich jest wulgarnym nawiązaniem do demokratycznej senator Elizabeth Warren, znanej z negatywnego stanowiska wobec rynku kryptowalut.) Pojawił się nawet token o nazwie „Jews Did 911” (czyli „Żydzi zrobili zamachy z 11 września”), który zyskał 10 tys. proc. w ciągu pierwszych sześciu godzin od debiutu i został potępiony przez organizacje walczące z antysemityzmem. No cóż, tokeny w sieci solany może tworzyć każdy...

Jak na razie największy sukces spośród tych nowych memicznych kryptowalut odniosła doginthehat („pies w kapeluszu”). W połowie ostatniego tygodnia marca płacono za nią nieco ponad 3 USD, a jej kapitalizacja przekraczała 3 mld USD, co dawało jej 46. miejsce na liście największych kryptowalut. Inwestorzy nie mogą cofnąć się w czasie, by w 2010 r. kupić bitcoiny za grosze, więc liczą na to, że memiczne tokeny staną się kiedyś tak drogie jak bitcoin.

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?