Branża maklerska nie podąża za giełdową hossą

Spadające obroty, coraz większa aktywność zagranicznych biur, niewielki ruch na rynku IPO – to tylko część problemów, z którymi musiała się mierzyć branża maklerska w 2023 r. W tym roku ta lista może się jeszcze wydłużyć.

Publikacja: 15.03.2024 06:00

Branża maklerska nie podąża za giełdową hossą

Foto: Adobestock

To nie jest dobry rynek do prowadzenia działalności maklerskiej. Tak, parafrazując tytuł znanego filmu, można opisać finanse branży maklerskiej. Rok 2023 dla wielu pośredników okazał się być gorszym niż 2022 r. Maklerzy, w odróżnieniu więc od inwestorów na warszawskiej giełdzie, nie doświadczają hossy. Mało tego: w ich przypadku można nawet mówić już o trendzie spadkowym.

Wymowne liczby

Jak wynika z raportów bankowych, w 2023 r. niższe przychody z tytułu prowizji i opłat maklerskich zanotowała zdecydowana większość biur maklerskich. W zależności od podmiotu spadki rok do roku wyniosły od kilku do nawet kilkudziesięciu procent. Skoro więc na rynku było tak dobrze (w końcu indeksy zaliczyły dwucyfrowe wzrosty), to dlaczego było jednak gorzej? Pytanie to jest tym bardziej zasadne, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że biznes maklerski ma charakter cykliczny i jest mocno powiązany z koniunkturą giełdową. Ta, wbrew pozorom, dla maklerów wcale nie była taka sprzyjająca, jak by się mogło wydawać.

Na rynku akcji znów byliśmy świadkami spadających obrotów. Rok do roku zmniejszyły się one o blisko 4 proc. Spadające wolumeny widzieliśmy także na rynku terminowym. W przypadku najpopularniejszych kontraktów na indeksy wolumen obrotu spadł o 7 proc., a ogólnie na rynku terminowym obniżył się o blisko 6 proc. Tort staje się coraz mniejszy, a dodatkowo coraz większą jego część konsumują zagraniczni pośrednicy. W 2023 r. odpowiadali oni za 58 proc. obrotów na rynku akcji, zaś w 2022 r. było to 57,5 proc.

fot. w. kompała

Zupełnie inne tendencje widać z kolei na rynku krajowych inwestorów, w szczególności tych indywidualnych, którzy z perspektywy biznesu maklerskiego są szczególnie cenni. W 2022 r. ich udział w obrotach wynosił 17,4 proc. Oficjalnych danych za 2023 r. co prawda jeszcze nie ma, ale z ankiety przeprowadzone przez „Parkiet” wśród szefów domów maklerskich wynika, że udział za ubiegły rok będzie wynosił około 16,5 proc.

To jednak niejedyne zmartwienie maklerów. W 2023 r., mimo sporych oczekiwań, ciężko także mówić o odrodzeniu na warszawskiej giełdzie rynku IPO, który historycznie był zawsze ważnym źródłem maklerskich przychodów. Owszem, mieliśmy udaną ofertę Murapolu, ale na tym w zasadzie wyliczanka się kończy.

Czytaj więcej

W polskim społeczeństwie wciąż tkwi potężny potencjał inwestycyjny

W tym kontekście spadające wyniki brokerów nie są już tak zadziwiające. Oczywiście na każdej mapie, również tej maklerskiej za 2023 r., znajdą się też jasne punkty. Wyraźny, bo o blisko 60 proc., wzrost przychodów z tytułu opłat i prowizji zanotowało w 2023 r. chociażby BM Pekao. – Mamy za sobą dobry rok. Nasz udział w rynku rośnie, ale trzeba też podkreślić, że otoczenie dla polskich biur maklerskich, mimo spektakularnych wzrostów na giełdzie, nadal jest bardzo ciężkie – mówił niedawno na łamach „Parkietu” Marcin Wlazło, dyrektor BM Pekao. Wzrost udziałów rynkowych to jedno. Nie można jednak też zapominać, że pod koniec 2022 r. broker stał się pośrednikiem w sprzedaży detalicznych obligacji skarbowych. W 2023 r. przychody z tego tytułu osiągnął już w każdym z miesięcy.

O tym, że potrafią być one znaczącym wsparciem wyników, świadczy zresztą przypadek BM PKO BP, które swoimi osiągnięciami finansowymi na głowę bije konkurencję. Biuro to od lat opiera swój biznes na kilku nogach, ale jedną z nich jest właśnie sprzedaż obligacji skarbowych. Firma w 2023 r. w sumie zanotowała 350 mln zł przychodów z tytułu opłat i prowizji. Drugie w zestawieniu BM Pekao miało prawie 228 mln zł, zaś trzecie, BM mBanku, prawie 163 mln zł.

Ubiegły rok do udanych może zaliczyć też Santander BM oraz DM BOŚ. W przypadku pierwszej z tych firm przychody prowizyjne wzrosły o blisko 10 proc., co jest pokłosiem dużej aktywności firmy w transakcjach typu ABB czy też wezwaniach na GPW w ubiegłym roku. W przypadku DM BOŚ wzrost przychodów przekroczył ponad 5 proc., a pomogła tutaj m.in. większa aktywność inwestorów na rynku forex.

Ostrożni optymiści

Wyjątki tylko jednak potwierdzają regułę. Maklerzy znów złapali zadyszkę. Problem staje się coraz poważniejszy, gdyż 2023 był już kolejnym rokiem z rzędu, w którym branża zanotowała niższe wpływy. Patrząc na 2024 r., brokerzy też jakoś nie tryskają nadmiernym optymizmem. Nawet jeśli ten optymizm się faktycznie pojawia, to raczej dodawane jest określenie „umiarkowany”. Oczywiście znów jest baczne patrzenie na klientów indywidualnych. Kontynuacja wzrostów na giełdzie daje co prawda nadzieje na większą aktywność klientów detalicznych, ale na razie wciąż są to tylko nadzieje. Podobnie jest w przypadku rynku IPO. Ten co prawda na chwilę odrodził się po wspomnianej ofercie Murapolu, ale na razie nie widać, żeby to pociągnęło za sobą kolejne IPO. Bardziej słychać o dalszym wyczekiwaniu i ewentualnych ofertach, ale w drugiej połowie 2024 r.

Do tego oczywiście dochodzi cała lista wyzwań. Zagraniczni pośrednicy to dzisiaj już nie tylko walka o kapitał zagraniczny. Coraz śmielej pukają także do drzwi polskich inwestorów indywidualnych. Z badania przeprowadzonego przez firmę Accenture wynika, że co piąty klient, posiadający główny rachunek maklerski w polskiej firmie, korzysta również z usług zagranicznych platform inwestycyjnych. Zagraniczne firmy przyciągają inwestorów szeroką ofertą, wysokością opłat oraz jakością i dostępnością aplikacji mobilnych. Średni odsetek osób zadowolonych z usług zagranicznych podmiotów jest o 15 pkt proc. wyższy niż w przypadku krajowych. Badanie pokazuje także, że klienci maklerscy coraz rzadziej wykazują przywiązanie do brokerów, co było ich cechą charakterystyczną jeszcze kilka lat temu.

Krajowa branża maklerska zdaje sobie sprawę, że nie może stać z założonymi rękami. Prace chociażby nad zmianami technologicznymi w wielu biurach już zresztą trwają. I tutaj jednak życie rzuca maklerom kłody pod nogi. Priorytetem jest bowiem nowy system giełdowy WATS, który pozostaje wielką niewiadomą. W miarę upływu czasu będzie on pochłaniał coraz więcej pieniędzy i coraz większą uwagę maklerską, często nawet kosztem innych projektów rozwojowych. Mówienie więc przez maklerów o umiarkowanym optymizmie wydaje się być na chwilę obecną najrozsądniejszym podejściem.

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?