Inwestycje walutowe. Kiedy się zabezpieczać?

Gdy krajowym rynkiem wstrząsały pandemia i wojna, inwestycje w walutach obcych dawały dodatkowe zabezpieczenie. W zeszłym roku mocny złoty skurczył zyski z zagranicy.

Publikacja: 13.01.2024 13:13

Inwestycje walutowe. Kiedy się zabezpieczać?

Foto: AdobeStock

Inwestycje w walutach obcych mają swoich zwolenników i przeciwników. W trudnych czasach, gdy inwestorzy szukają bezpiecznych przystani, ekspozycja na dolara czy euro może wspomóc wynik całego portfela. Ale inaczej jest, gdy nie mamy zabezpieczenia walutowego, a złoty się umacnia. Tak właśnie było w ubiegłym roku. Kurs dolara osunął się w 2023 r. o około 10 proc., co mocno podkopało wyniki zagranicznych, niezabezpieczonych inwestycji. Dostawcy i twórcy produktów inwestycyjnych, które pozwalają krajowym inwestorom wyjść za granicę, świadomie wybierają jedno bądź drugie rozwiązanie. Jakie mają argumenty?

Podskubane zyski

Wiele osób inwestujących za granicą na koniec 2023 r. mogło się mocno zdziwić, analizując swoje wyniki, bo mimo zwyżek niemal na całym świecie ich stopy zwrotu mogły wydawać się skromne właśnie przez czynnik walutowy. Przykładowo – jak wynika z symulacji AtlasETF.pl – 12-miesięczna stopa zwrotu popularnego ETF-u na długoterminowe obligacje amerykańskie sięga -3,6 proc. w USD, ale już w PLN strata wynosi aż 12,7 proc. W przypadku funduszu ETF na S&P 500 wynik uwzględniający zmianę PLN to zaledwie 12,3 proc., ale w USD już 24,2 proc. Na tych przykładach widać, jak duże znaczenie dla inwestora może mieć zmiana kursów walut. Oczywiście, gdy złoty się osłabia, wartość naszego portfela dodatkowo potęguje ewentualne zwyżki zagranicznych indeksów. Czy warto się więc zabezpieczać?

Czytaj więcej

Inwestowanie w świecie zmian cyklicznych i strukturalnych

Nie tak dawno najmłodsze na rynku bankowe mTFI ruszyło z ofertą portfeli złożonych z ETF-ów, ale z zabezpieczeniem walutowym w PLN. Jak mówi Marcin Chwedczuk, ekspert ds. zarządzania portfelem w mTFI, zdecydowana większość strategii w usłudze zarządzania aktywami, którą oferuje towarzystwo, ma charakter globalny, a zatem znajdą się tam instrumenty, dla których walutą bazową będzie np. dolar amerykański lub euro. – Decyzja o stosowaniu zabezpieczenia walutowego eliminuje jedno z ryzyk związanych z wyjściem poza rynek lokalny – tłumaczy Chwedczuk. – Mając na uwadze to, jak wiele czynników ekonomicznych i nie tylko wpływa na kursy walut, zdajemy sobie sprawę, że prognozowanie ich jest obarczone wysokim ryzykiem niepowodzenia. W przypadku prognozowania kursów walut bliżej nam do stwierdzenia, że jest to spekulacja, na którą nie ma miejsca w racjonalnie zarządzanym portfelu inwestycyjnym – przekonuje ekspert mTFI. Jak zaznacza, ryzyko walutowe jest jednym z tych, które towarzystwo chce wyeliminować.

– Nadrzędnym celem podczas zarządzania strategiami inwestycyjnymi powinna być realizacja zakładanego scenariusza inwestycyjnego. Umocnienie lub osłabienie danej waluty nie powinno być czynnikiem zaburzającym ocenę efektywności danej inwestycji – stwierdza Chwedczuk. – Eliminując wpływ zmiany notowań par walutowych, jesteśmy w stanie precyzyjniej ocenić, czy podjęte przez nas decyzje były trafne, czy nie – zauważa. Według eksperta mTFI, stosując zabezpieczenie walutowe, należy również wspomnieć o korzyściach płynących z wyższych stóp procentowych w Polsce niż w Stanach Zjednoczonych czy w strefie euro. – Z tego tytułu w ubiegłym roku zabezpieczenie walut „dodawało” do wyniku nawet do 2,5 pkt proc. dla portfeli prowadzonych w złotym – zapewnia.

Czytaj więcej

Na które europejskie obligacje postawić

ETF-y na amerykańskie indeksy z zabezpieczeniem walutowym w PLN oferuje Beta ETF. Mateusz Mucha, zarządzający Betą ETF, przyznaje, że decyzja o uruchomieniu Beta ETF S&P 500 oraz Nasdaq 100 z zabezpieczeniem walutowym USD/PLN była świadomą decyzją biznesową podyktowaną dwoma głównymi czynnikami. – Beta ETF skupia się na dostarczaniu unikalnych rozwiązań dla polskich inwestorów. Dzisiaj inwestor indywidualny ma ogromne możliwości inwestycyjne za granicą. Ma do wyboru przynajmniej kilkanaście ETF-ów na indeksy S&P 500 bądź Nasdaq 100. Jednak żaden z ETF-ów zagranicznych nie oferuje zabezpieczenia kursu walutowego do polskiego złotego – zwraca uwagę Mucha. – My natomiast, z uwagi na małą skalę, nie bylibyśmy w stanie konkurować kosztowo z wielomiliardowymi ETF-ami. To główne przesłanki stworzenia rozwiązań z zabezpieczeniem PLN – mówi. Zdaniem Muchy dodatkowo za tym rozwiązaniem przemawia pewnego rodzaju intuicyjność. – Otóż oczekujemy, że ETF dostarczy nam stopy zwrotu z danego indeksu, jednakże w przypadku zagranicznych inwestycji ten kurs walutowy może sporo namieszać. Jeżeli namiesza nam na korzyść, to jeszcze inwestorzy to przełkną, natomiast kłopoty zaczynają się w momencie straty na walucie, jaką możemy obserwować w ostatnich kilkunastu miesiącach. W przypadku ETF-ów zabezpieczonych ten dyskomfort znika – zapewnia Mucha.

Wygląda więc na to, że im krótszy horyzont inwestycyjny, tym większy sens ma wybór produktu z zabezpieczeniem walutowym. – USD/PLN jest na podobnym poziomie co 20 lat temu, jednakże w ciągu ostatniego półtora roku mamy ponad 20-proc. spadek – zauważa ekspert Bety ETF.

Czytaj więcej

Klienci funduszy już mogą zaliczyć ten rok do udanych

Na długi termin

Powyższe potwierdzają dane słowackiego Finaxa, który oferuje modelowe portfele zagranicznych ETF-ów. – W Finaksie świadomie nie zabezpieczamy portfeli przed ryzykiem walutowym. Promujemy globalne inwestowanie pasywne, więc nasze portfele muszą być zdywersyfikowane pod tym względem, odzwierciedlając układ sił także na światowym rynku walutowym – tłumaczy Przemysław Barankiewicz, dyrektor oddziału w Finaksie. Jak zauważa, z punktu widzenia polskiego inwestora niesie to oczywiście ryzyko walutowe. – Ale nasi inwestorzy świadomie je podejmują, a bazując na rosnącej liczbie klientów, nawet wykorzystują wzmacniania się złotego do zwiększania zaangażowania w portfele ETF. Promujemy też inwestowanie długoterminowe i patrząc z dłuższej perspektywy, kurs walutowy ma stosunkowo niewielki wpływ na stopy zwrotu, a pozwala ograniczyć zmienność – twierdzi Barankiewicz. – Wystarczy spojrzeć na EUR/PLN, który jest obecnie niemal identyczny z poziomem startu unijnej waluty sprzed ćwierć wieku. Natomiast jest też amortyzatorem w momentach rosnącej niepewności (jak covid czy konflikt w Ukrainie), gdy złoty traci razem z rynkami, więc waluty ograniczają spadki przeliczone na złote – podkreśla ekspert Finaxu. Jak kursy walut wpłynęły na wyceny portfeli? – Spójrzmy na wyniki za 2023 r. Portfele Finaksu w euro dały zarobić 14,6 proc. (portfel w pełni akcyjny) i 11,7 proc. (popularny portfel z 30 proc. obligacji). Po przeliczeniu na złote wyniki te to odpowiednio 6,3 proc. i 3,5 proc. Mało, prawda? Ale gdy popatrzymy na wyniki w perspektywie pięciu lat, portfel akcji w euro dał średniorocznie 10,9 proc., a w złotym już 11,1 proc. (odpowiednio 7,3 proc. i 7,6 proc. dla portfela 70/30) – analizuje Barankiewicz. – Długa perspektywa nie jest może medialnie ciekawa, nie trafia na okładki gazet. Ale jest kluczowa z punktu widzenia inwestujących np. na emeryturę. A w długim horyzoncie globalne, zdywersyfikowane portfele pasywne są niezwykle trudne do pobicia – zapewnia przedstawiciel Finaxu. – Zresztą analizowanie majątku inwestora przez pryzmat jednego produktu może prowadzić do mylnych wniosków. W Finaksie nie przekonujemy, że warto cały majątek przelewać na nasze robokonta. Radzimy tylko się zastanowić, czy nadmierny przechył w kierunku polskich instrumentów, nieruchomości i waluty to rozsądne rozwiązanie. Czy jednak nie lepiej choć część portfela świadomie narazić na „ryzyko” walutowe?

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?