Adrian zawodowiec

Adrian Meronk przeciera polskie szlaki w golfie profesjonalnym. Na razie jest 1568. na świecie, ale są powody, by sądzić, że będzie znacznie wyżej.

Aktualizacja: 06.02.2017 12:54 Publikacja: 04.12.2016 12:06

Adrian Meronk w 2017 roku będzie wyrabiał markę w turniejach European Challenge Tour, bo to też drog

Adrian Meronk w 2017 roku będzie wyrabiał markę w turniejach European Challenge Tour, bo to też droga do przyspieszenia awansu.

Foto: Archiwum

Wizja zarabiania milionów dolarów przez jakiegokolwiek polskiego golfistę jeszcze kilkanaście lat temu wydawała się tak odległa od rzeczywistości, jak odległa jest kilkusetletnia tradycja starej szkockiej gry od powojennego golfowego wzmożenia nad Wisłą.

Jednak, mimo zapóźnień historycznych i kulturowych, ograniczeń klimatycznych i materialnych, są dziś w Polsce tacy, którzy wierzą, że to możliwe. Najmocniejsze argumenty ma Adrian Meronk, rocznik 1993, od października 2016 roku – zawodowiec.

Na razie jego pozycja w oficjalnym światowym rankingu golfowym (OWGR) nie wygląda efektownie – 1568. miejsce w 49. tygodniu roku, średnia punktów: 1,12 (lider, Australijczyk Jason Day, ma 11,54), tylko cztery turnieje zauważone w klasyfikacji, zaledwie jeden, lipcowy Le Vaudreuil Golf Challenge, gdy Meronk formalnie był jeszcze amatorem, dał mu punkty za dzielone 14. miejsce.

Zapatrzony w tatę

Najważniejszym wydarzeniem krótkiej profesjonalnej kariery młodego golfisty była niedawno tzw. szkoła kwalifikacyjna (Q-School), czyli listopadowy cykl turniejów o prawo gry w najlepszej lidze europejskiej – European Tour.

Polak z racji wcześniejszych sukcesów amatorskich ominął pierwszy z trzech etapów, w drugim, na hiszpańskim polu Campo de Golf El Saler nieopodal Walencji, zajął dzielone 30. miejsce na niespełna 80 uczestników, do wielkiego finału awansowało z tego turnieju 16. Finał wyłonił 30 graczy z kartą pełnego uczestnictwa w European Tour 2017.

Nie oznacza to zamknięcia furtki do startów między gwiazdami golfa, oznacza kolejny rok na przygotowania do powtórnej próby w Q-School i starty w turniejach zawodowych niższej rangi. Niezłe miejsce w drugim etapie szkoły kwalifikacyjnej też daje pewne przywileje, najważniejszym jest gwarancja siedmiu startów od wiosny w drugiej lidze europejskiej – European Challenge Tour.

Droga do tego punktu kariery sportowej Adriana Meronka rozpoczęła się mniej więcej 16 lat temu, gdy chłopak patrzył na golfowe zaangażowanie swego ojca Andrzeja, niezłego amatora. Tata Meronk pracował w latach 80. w Niemczech, tam zapał do golfa przyszedł wcześniej i wzrósł znacząco wraz z wielkoszlemowymi sukcesami Bernharda Langera.

Gdy Andrzej Meronk z rodziną wrócił w latach 90. do Polski, by wprowadzić na rynek niemiecką firmę budowlaną, wciąż grał, choć nad Wisłą o tę rozrywkę łatwo nie było. Jednak zaraził zapałem żonę, zaraził syna, który skłaniał się, jak zdecydowana większość chłopców w jego wieku – do siatkówki, koszykówki i piłki nożnej.

Kilka lat dzielił pasje, ale wciąż nosił kije za tatą, ćwiczył w ogrodzie, na driving range'u, wychodził na pole. Szybko się okazało, że wśród kolegów nie miał wielu rywali, tytuły juniorskie przychodziły Adrianowi łatwo. Junior wygrywający z seniorami – to też się zdarzało coraz częściej.

Sprawdziła się również rodzinna przeprowadzka pod Wrocław, w pobliże Toya Golf & Country Club w Krynicznie. W klubie był trener z Walli Matthew Tipper, który podpowiedział, jak powinna wyglądać dalsza część młodej kariery zdolnego chłopaka. – Wyjedź na studia i treningi do USA – uparcie powtarzał, gdy Adrian dopiero zaczynał liceum.

Meronk nie był pierwszym Polakiem, który próbował w amerykańskim liceum lub na amerykańskim uniwersytecie roli golfowego stypendysty. Kilka lat wcześniej pojawił się w Stanach Mateusz Jędrzejczyk, zaliczył tam kilka niezłych startów wśród juniorów (m.in. 20. miejsce w Junior Orange Bowl), ale solidnej kariery profesjonalnej na tym pobycie nie zbudował.

Od 2009 do 2013 roku w barwach Elon University w Karolinie Północnej grała Martyna Mierzwa, jest dziś jedyną Polką w cyklu zawodowym Ladies European Tour Access Series – drugiej lidze żeńskiego golfa na Starym Kontynencie.

Liga uniwersytecka w USA

Gdy przyszedł czas przełomowych decyzji, Adrian Meronk po prostu wybrał się do USA. Zagrał w kilku turniejach juniorskich, dał się dostrzec. Wybrał East Tennessee State University (ETSU) w Johnson City, trochę na amerykańskiej prowincji, ale doświadczony trener Fred Warren miał zasłużenie dobrą opinię, a golfowy ośrodek szkoleniowy ETSU zapewniał doskonałe warunki treningów.

Cztery lata ćwiczeń i gry w lidze uniwersyteckiej NCAA to twarda szkoła, którą przechodzi zdecydowana większość późniejszych golfistów zawodowych, także największych. Kto wygrywa turnieje w NCCA, w starciu z setkami równie głodnych sukcesu rywali, uczy się szybko odporności na stresy rywalizacji. Adrianowi było trochę lżej, gdy po roku dojechał do niego przyjaciel, kolejny Polak, Mateusz Gradecki.

Meronk zobaczył, że naprawdę nie odstaje od reszty uniwersyteckiego golfowego świata. Sukcesy odnosił już w Polsce, ale dopiero za oceanem zyskał odpowiednią perspektywę. Po dwóch latach zaczął wygrywać i w przyspieszonym tempie szedł w górę światowego rankingu amatorów (WAGR).

Indywidualne zwycięstwa w turniejach ligi NCAA, dwukrotny udany start w barwach Europy w meczach drużynowych o Puchar Palmera (przeciw studentom USA), dwa razy tytuł golfisty roku Konferencji Południowej ligi NCAA, to tylko część wyróżnień. Zakończenie kariery amatorskiej miał najlepsze: półfinał British Amateur Championship 2016, 8. miejsce w drużynowych mistrzostwach świata (trzecie indywidualnie), w efekcie niebywały skok na 8. pozycję rankingu WAGR.

Ktoś musiał to zauważyć, skoro Adrian dostał zaproszenie na Alfred Dunhill Links Championships, jeden z najbardziej prestiżowych turniejów cyklu European Tour, w samym St. Andrews, dla golfistów miejscu wyjątkowym. Ten turniej był pierwszą przymiarką Meronka do startów z tymi, których oglądał wcześniej w najważniejszych transmisjach golfowych. Przy okazji w towarzyszącym turnieju par (zawodowiec plus amator) zagrał, mając za rywali Damona Hilla, Louisa Figo, Ernesto Bertarelliego, Michaela Ballacka, sir Steve'a Redgrave'a, Ruuda Gullita, by wymienić tylko legendy sportowe. Znanych ludzi biznesu i artystów filmowych też nie brakowało.

Z szefem firmy Head Johanem Eliaschem zajęli w tym gronie drugie miejsce. Wypłata dla zawodowca – 30 tys. dolarów. Wielki golf miło powitał debiutanta.

Choć kryzys, to zarobki duże

European Tour nie bez powodu jest miejscem, o którym marzy każdy golfista. Drugi pod względem bogactwa stoi wciąż za US PGA Tour, ale dystans w 2017 roku znacząco się zmniejszy, gdyż jeden z głównych sponsorów, firma Rolex, wsparł serię siedmiu turniejów dodatkową kwotą 50 mln dolarów. W dużym skrócie, w tej siódemce pula nagród wzrośnie do 7 mln USD, będzie w niej także finał sezonu grany o 8 mln USD.

W 2016 roku golfiści European Tour mieli w programie 47 turniejów w 27 krajach, mistrz Szwed Henrik Stenson (także wicemistrz olimpijski z Rio) zdobył prawie 5,3 mln dolarów. Od 2009 roku każdy z triumfatorów cyklu przekroczył granicę 4 mln USD, ale równie ważną informacją jest to, że w minionym sezonie 36 golfistów zarobiło ponad 1 milion, kolejnych kilkudziesięciu niewiele poniżej miliona.

Pomimo prawdziwych doniesień o kryzysie w branży, który dotyka nawet znanych producentów sprzętu golfowego (firma Nike zrezygnowała z tej części produkcji, Adidas sprzedaje znaną markę TaylorMade), właścicieli pól i deweloperów, nawet tak słynnych jak prezydent elekt Donald Trump, golfowe życie na poziomie ekstraklasy wciąż przynosi profity dostępne w niewielu innych dyscyplinach.

Adrian Meronk w 2017 roku będzie wyrabiać markę w turniejach European Challenge Tour (pula nagród w granicach 180–400 tys. euro, tylko Kazachstan Open to 450 tys.), bo to też droga do przyspieszenia awansu.

Polak jest klientem amerykańskiej agencji Hambric Sports, która ma pod skrzydłami kilkunastu zdolnych golfistów europejskich i dwudziestkę z USA, wśród nich mistrza US Open 2016 Dustina Johnsona. Dzięki agencji Meronk właśnie poleciał do Anahity zagrać w turnieju Mauritius Golf Masters, potem pewnie będzie liga portugalska.

To trochę jak marzenie o zdobyciu przez Marcina Gortata mistrzostwa NBA lub wygraniu przez Agnieszkę Radwańską Wimbledonu, ale napisać można: może za rok o tej porze będziemy oglądać kalendarz startów Adriana Meronka w European Tour.

[email protected]

Parkiet PLUS
Wstrząs polityczny w Tokio, który jakoś nie wystraszył inwestorów
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Parkiet PLUS
Coraz więcej czynników przemawia przeciw złotemu
Parkiet PLUS
Niepewność na rynku miedzi nie pomaga notowaniom KGHM
Parkiet PLUS
GPW i Wall Street. Kiedy znikną te męczące analogie?
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Parkiet PLUS
Debata Parkietu. Co wybory w USA oznaczają dla świata i rynków?
Parkiet PLUS
Efekt Halloween. Anomalia, która istnieć nie powinna, ale istnieje