Zniżkował więc w tym czasie bardziej niż nawet lira turecka, która osłabła w ciągu 12 miesięcy o 35 proc. Przecena na rynku kryptowalut to w bardzo dużym stopniu skutek zmniejszenia się płynności w wyniku „jastrzębiej” polityki Fedu. Pod koniec zeszłego tygodnia za 1 bitcoina płacono około 16,5 tys. USD, podczas gdy tegoroczny dołek był na poziomie nieco niższym niż 15,5 tys. USD. Kurs wrócił do poziomu z jesieni 2020 r., a kapitalizacja całego rynku kryptowalut spadła do około 830 mld USD.
Czytaj więcej
Kariera Sama Bankmana-Frieda pokazuje, że nawet wielkie fundusze są w stanie powierzyć pieniądze bezczelnym aferzystom. Wystarczy, by właściciel podejrzanej instytucji kreował wokół siebie odpowiedni PR i by miał wystarczająco możnych znajomych.
„Kryptowalutowa zima”, czyli przecena z ostatnich kilkunastu miesięcy, nie oznacza jednak, że ten rynek już tylko dogorywa. Zwłaszcza że instytucje finansowe wciąż wykazują duże zainteresowanie technologią blockchain, na której oparte są kryptowaluty. Przykładem na to są działania banku JPMorgan Chase. Już po wybuchu afery wokół giełdy FTX ogłosił on, że tworzy produkt JP Morgan Wallet, mający służyć wymianie kryptowalut.
Część ekspertów wskazuje też, że bitcoin – w odróżnieniu od tokenów emitowanych przez FTX i tysięcy mało znanych kryptowalut – ma dosyć solidne fundamenty. Po załamaniu cenowym może się on odbić, tak jak to wielokrotnie robił w przeszłości. Wielokrotnie już wróżono mu „śmierć”. Zdarzało się, że w stosunkowo krótkim okresie tracił nawet 50 proc. na wartości. Zawsze jednak po takich epizodach przychodziły zwyżki. Czy również tym razem powtórzy się taki scenariusz? Wielu inwestorów z branży ma taką nadzieję.