W sierpniu pisałem o indeksie cen żywności FAO, który może nam posłużyć do opisywania kierunku trendu cen żywności. Wykazywałem wtedy, że ze względu na spadek indeksu, ceny na półkach powinny z pewnym opóźnieniem zareagować i nie powinny już tak dynamicznie rosnąć, a może i nawet lekko spadać w wybranych grupach produktowych. Gwoli przypomnienia indeks FAO agreguje 55 grup surowców i towarów rolnych podzielonych na pięć podstawowych kategorii, takich jak: ceny mięsa, produktów mlecznych, zbóż, olejów i tłuszczów oraz cukru. Na początku 2020 roku indeks wynosił około 90 punktów, by w połowie 2022 roku wyznaczyć ekstremum na poziomie 160 punktów. Dobra informacja jest taka, że od szczytu indeks spadł o około 25 proc., do 120 punktów. Co prawda nie można tego bezpośrednio przekładać na zmiany cen artykułów spożywczych w marketach, ale rzeczywiście w ostatnim czasie można było zaobserwować spadki cen poszczególnych kategorii produktowych.

Powyższe tezy powinna wspierać ostatnia konferencja wynikowa grupy Jeronimo Martins (właściciel Biedronki), podczas której poinformowano, że w III kw. inflacja koszyka zakupowego była niższa o około 5 pkt proc. niż poziom inflacji żywności w Polsce. Dodatkowo spółka sygnalizuje utrzymywanie się wysokiej presji konkurencyjnej pomiędzy dyskontami, a sama koncentruje się na wzroście wolumenów sprzedaży nawet kosztem marży.