Recesja w gospodarce stała się faktem. W Rosji w największym stopniu odczuli to niezamożni obywatele. Jednak propagandowa machina jest na tyle skuteczna, że była w stanie przekonać Rosjan, jakoby większość obecnych problemów kraju jest następstwem spisku Zachodu. To dlatego, mimo spadającego standardu życia obywateli, poparcie dla prezydenta Putina utrzymuje się na rekordowo wysokim poziomie 87 proc. Nic nie wskazuje na to, żeby obecny kryzys miał zmienić układ sił w Moskwie oraz sympatie polityczne obywateli.
W ostatnim czasie na froncie politycznym niewiele się zmieniło. Sytuacja w Donbasie pozostaje napięta. Wygląda jednak, że wobec trudności finansowych spowodowanych spadającymi przychodami z eksportu ropy naftowej oraz twardej postawy Zachodu zmniejszyła się chęć rosyjskich władz do rozpalania kolejnych konfliktów. Zgodnie z oczekiwaniami konflikt na Ukrainie został zamrożony, co stawia w niekomfortowej pozycji władze w Kijowie i przedłuża nadzieje Moskwy na odzyskanie wpływów w tym kraju. Poza niewielkimi grupami interesów nie ma zwycięzców przewrotu na Wschodzie – na konflikcie straciły Ukraina, Rosja, Unia Europejska. Tyle że nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższych kwartałach problem Donbasu miał zostać trwale rozwiązany. A to oznacza, że sankcje i blokady handlowe nie zostaną szybko zniesione.
Z pewnością nie jest to łatwy rok dla rosyjskich przedsiębiorstw. Poza eksporterami, dla których zbawienne okazało się osłabienie rubla, firmy z ekspozycją na rynek wewnętrzny zmagają się ze spadkiem sprzedaży. Wyjątkiem są rodzimi producenci żywności i sieci handlowe, które kontynuują dynamiczną ekspansję. Pewne nadzieje przemysłu są związane z odbiciem na rynku krajowym, jakiego ekonomiści oczekują od IV kwartału. Konsensus zakłada 3–4 proc. spadku PKB w 2015 r. W bazowym scenariuszu, wobec braku przesłanek do mocniejszego wzrostu cen ropy naftowej i gazu, analitycy zakładają rachityczne ożywienie rosyjskiej gospodarki w perspektywie 2016 r. (wzrost PKB rzędu 1–1,5 proc). Z punktu widzenia inwestorów istotne jest, żeby proces stabilizacji gospodarki się rozpoczął.
Media niesłusznie wskazują, jakoby słabnący rubel stanowił problem dla Rosji. W rzeczywistości jest odwrotnie, w obliczu spadających przychodów podatkowych, deprecjacja rosyjskiej waluty przyczynia się do uzdrowienia finansów publicznych. Dodatkowo słaby rubel pomaga eksporterom w walce z konkurencją globalną, co np. coraz bardziej odczuwają europejscy producenci stali.
Rosyjskie akcje miały udany początek roku. Wraz ze wzrostem cen ropy naftowej do maja indeksy giełdowe rosły. Jednak od tego czasu jest tylko gorzej. Jesteśmy w okresie, kiedy inwestorzy mniejszą uwagę przywiązują do fundamentów, a większą do tzn. newsflow. A ten od czerwca nie jest najlepszy (wcześniej strach związany z bankructwem Grecji, obecnie obawa o spowalniającą gospodarkę Chin). To wszystko sprawia, że apetyt na ryzykowne aktywa spada. Szczególnie słabe nastawienie utrzymuje się wobec rynków surowcowych. Rosja na przestrzeni ostatniego 1,5 roku straciła coś bardzo ważnego – zaufanie i wizerunek w oczach inwestorów. W najbliższym czasie nie zanosi się na poprawę. Jest to kolejny problem dla rosyjskich spółek giełdowych, których akcje doświadczają ogromnych wahań notowań.