Jarosław Dominiak, SII: Inwestorzy chcą IPO i niższych kosztów

– Rodzimy rynek jest najważniejszy dla inwestorów indywidualnych. Ważne więc, by był płynny, atrakcyjny kosztowo, dostarczał dużo instrumentów notowanych, IPO i ciekawych projektów – mówi Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Publikacja: 22.05.2023 17:43

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z parkietu” był Jarosław Dominiak, prezes SII

Gościem Aleksandry Ptak-Iglewskiej w programie „Prosto z parkietu” był Jarosław Dominiak, prezes SII

Foto: parkiet.tv

W tym tygodniu wszystkie drogi inwestorów prowadzą do Karpacza, na coroczną konferencję Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Które punkty programu są według pana najmocniejsze?

Siłą tej imprezy jest intensywny program, na scenie będzie ponad stu prelegentów, przyjedzie też blisko setka emitentów i instytucji finansowych. Dlatego program można uszyć na miarę, zarówno dla gości, którzy chcą się skupić na analizie technicznej, jak i dla tych, którzy są otwarci na dywersyfikację geograficzną czy inwestowanie pasywne. Dodatkowo, w Karpaczu przez trzy dni do dyspozycji inwestorów jest kilkudziesięciu inwestorów, a z kontaktem z emitentem inwestorzy indywidualni mają zwykle problemy, bo udział w konferencjach wynikowych etc. wymaga często podróżowania.

Jednym z głównych punktów jest spotkanie z zarządem giełdy. Dzień przed startem Wall Street zarząd GPW zaprezentuje nową strategię na lata 2023–2027. Jakie macie państwo postulaty co do nowej strategii giełdy?

Rodzimy rynek jest najważniejszy dla inwestorów indywidualnych, jest na nim najmniej barier językowych i kosztowych, te spółki są znane nawet z życia codziennego. Ważne więc, by ten rynek był płynny, atrakcyjny kosztowo dla inwestora indywidualnego, żeby dostarczał też dużo dobrego produktu, w tym instrumentów notowanych, dużo IPO i ciekawych projektów. Oczywiście, niektórym będzie brakowało instrumentów finansowych, innym brakuje szerszej oferty ETF-ów, które zyskują na popularności. Giełda uruchomiła Global Connect, przez które każdy inwestor może kupić bezpośrednio papiery notowane na rynkach zagranicznych, on też nie ma spektakularnych obrotów, więc sporo postulatów możemy znaleźć.

Czy może wskazać pan dwa punkty, za które można pochwalić zarząd giełdy, a zaraz zapytamy także o dwa powody do krytyki.

Na pewno pozytywne jest ciągłe poszukiwanie nowych rozwiązań, choćby jak uruchomienie Global Connect. Nieważne, jak to wychodzi, ale jeśli my nie będziemy czegoś robili i starali się eliminować takich problemów wieku niemowlęcego, to nic się nie będzie dziać. Już to, że zarząd podejmuje rewizję nowej strategii, znaczy, że nic nie jest utarte. Rozmawiamy z giełdą, jest otwarta na nasze sugestie, jak ożywić ten rynek, wspólnie realizujemy politykę zachęcania emitentów i ułatwianie programów lojalnościowych zaadresowanych do inwestorów indywidualnych. Ta otwartość i dostarczanie nowych rozwiązań to pozytywna strona. Z drugiej strony inwestorzy, mimo uwarunkowań zewnętrznych, na które decydenci nie zawsze mają wpływ, oczekiwaliby jednak, żeby tak kreować system opłat i zachęt, by nie było takiej sytuacji jak dziś, nadwyżki spółek opuszczających parkiet. Takie głosy do nas docierają, to największy rynek w tej części Europy, więc inwestorzy oczekują, by był przyjazny od strony kosztowej.

To były te pochwały czy głos krytyczny?

Chwalę szukanie rozwiązań, ale brak aktywniejszej polityki w pozyskiwaniu nowych emitentów to na pewno krytyka. Uważamy też, że dynamiczniej powinno się odbywać szukanie takich nowych rozwiązań i modeli biznesowych, które pozwoliłyby obniżyć koszty.

Jak wyglądają państwa relacje z KNF?

Ostatnio zgłaszaliśmy tam sporo problemów, przekazywaliśmy KNF informacje o dwóch spektakularnych sytuacjach, w których coś musiało być na rzeczy, jeśli chodzi o wykorzystywanie sytuacji poufnych. Na krótko przed informacją o wezwaniu były bardzo wyraźne ruchy akcjami pewnej spółki.

Oczekujemy od KNF bardziej dynamicznego działania, my jako inwestorzy, jako rynek, oczekujemy trochę więcej informacji. Zdarzają się sytuacje problematyczne, gdzie jest podejrzenie nieprawidłowości, i one wpadają jak do studni. My jako rynek chcielibyśmy wiedzieć, czy te sprawy są procedowane. Oczywiście, KNF funkcjonuje w ramach pewnych ograniczeń jako organ administracyjny. Szukamy jednak takiego rozwiązania, byśmy nie dowiadywali się po sześciu–siedmiu latach, że były faktycznie jakieś nieprawidłowości czy poszło doniesienie do prokuratury albo wręcz – niczego się nie dowiadujemy.

To jest zły przekaz do inwestorów. KNF tłumaczy, że ma swoje ograniczenia, że nie mogą ferować zbyt szybko opinii, ale wydaje się, że jakiś konsensus powinien być, bo jest to urząd państwowy, który ma pilnować porządku na rynku.

Co wpływa na tak niestabilne nastroje wśród inwestorów, jakie zgłaszacie ostatnio w badaniach?

To odzwierciedla bieżącą sytuację, jak inwestorzy postrzegają otoczenie. A sytuacja jest bez precedensu, zaczynając od pandemii, przez konflikt zbrojny, to wszystko przynosi dużo turbulentnych czynników.

W jednym czasie dochodzą na rynek informacje zapowiadające pozytywny scenariusz, wtedy inwestorom nie trzeba dużo do euforii i różowych okularów, a potem przychodzą odczyty bardziej pesymistyczne albo mamy eskalację konfliktu. Takich radykalnych zwrotów w najbliższych tygodniach będzie jeszcze sporo.

Inwestycje
Dorota Sierakowska, DM BOŚ: Złoto z perspektywą na kolejne rekordy
Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego