Jarosław Niedzielewski, Investors TFI: Rekord WIG zachęci nowych inwestorów

Jarosław Niedzielewski: Warszawska giełda zasługuje na nowe szczyty

Publikacja: 16.10.2017 18:16

Gościem Andrzeja Steca w poniedziałkowym Parkiet TV był Jarosław Niedzielewski, dyrektor departament

Gościem Andrzeja Steca w poniedziałkowym Parkiet TV był Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI.

Foto: parkiet.com

Za nami prawie osiem lat globalnej hossy, co prawda bardziej odczuwalnej na Wall Street niż w Polsce. Jednak czy inwestorom nie powinna zapalać się już lampka ostrzegawcza?

Zawsze trzeba być ostrożnym, w szczególności po tylu latach. W Stanach Zjednoczonych za nami jeden z najdłuższych od dziesiątek lat okresów wzrostu. Jest takie powiedzenie, że drzewa nie rosną do nieba. Podobnie koniunktura, zarówno gospodarcza, jak i na giełdzie, w końcu się odwróci.

Co jest głównym motorem obecnej hossy?

Niektórzy twierdzą, że aktywność banków centralnych, gdyż wszystkie największe banki wpompowały biliony dolarów w system bankowy. Moim zdaniem nie jest to do końca prawda. To raczej kwestia zdrowych fundamentów, które powodowały, że zyski, głównie w amerykańskich spółkach, rosły przez ostatnie lata, z niewielkimi przerwami. Zachęciło to inwestorów do nabywania akcji spółek. Ośmioletnia hossa nie była przypadkowa, spowodowana jakimś bąblem spekulacyjnym, ale miała swoje podstawy. Tak jak każda hossa do tej pory.

Słuszne są obawy o to, że banki centralne zaczną odpompowywać z rynków pieniądze, które kierowały przez ostatnie lata?

Można mieć wątpliwości, co się stanie, bo nigdy wcześniej nie mieliśmy takiej sytuacji. Był jeden tylko przypadek dużego wzrostu bilansu banku centralnego – w Japonii, ponad dekadę temu. Wpompowano ponad 300 mld dolarów w półtora roku, a potem je wyjęto. Nie spowodowało to praktycznie żadnych zmian. Zasób obligacji pozostających w gestii Fedu jest zdecydowanie większy. Ulokowane są tam 4 bln dolarów. Trudno powiedzieć, czy i jakie spowoduje to konsekwencje. W pierwszej kolejności powinny one dotyczyć rynku obligacji, gdyż właśnie te papiery zostaną z powrotem skierowane na rynek do inwestorów z bilansów banków centralnych, w szczególności Fedu. Zatem to inwestorzy na rynku obligacji powinni mieć się bardziej na baczności niż inwestorzy z rynku akcji.

W końcu powinna się pojawić wyraźniejsza inflacja. Jest się czego obawiać czy może z kolei ona spowoduje poprawę wyników spółek?

Trochę jej brakuje. Ostatnio w USA Janet Yellen, prezes Fedu, stwierdziła, że dla niej i jej kolegów jest zagadką, że nie pojawiła się większa inflacja przy takim wzroście gospodarczym. Tak czy siak inflacja jest i jeszcze się objawi, co również będzie negatywnie działało na rynek obligacji. Wystarczy wspomnieć, że w ostatnich pięciu latach cena wybudowania domów w USA wzrosła o 30 proc. W Polsce przydałaby się inflacja troszkę większa niż do tej pory. Oznaczałoby to większe możliwości dla mniejszych spółek, by przenosić wzrost wynagrodzeń i cen surowców na ceny produktów, które tworzą. Wtedy marże mogłyby się zwiększyć, a inwestorzy powracaliby bardziej gremialnie na rynek małych i średnich spółek, które w tym roku nie zachowują się tak dobrze, jak powinny.

Mam wrażenie, że im bliżej jesteśmy rekordu indeksu WIG z 2007 r., tym silniejsze są odpływy z krajowych funduszy akcji. Jak to wytłumaczyć?

Jest to dość dziwne. Do tej pory czegoś takiego nie obserwowaliśmy. Wspomnijmy poprzednią hossę z lat 2003–2007, gdzie ludzie ustawiali się w kolejkach do funduszy inwestycyjnych. W tym momencie tego nie widać, choć jesteśmy kilka procent od historycznego szczytu na WIG. Wydaje mi się, że wielu jeszcze pamięta, jak się sparzyło. Poza tym przez ostatnie osiem lat globalnej hossy polska giełda nie zachowywała się aż tak dobrze jak np. Wall Street.

Czy WIG ustanowi historyczny rekord?

Myślę, że tak. Byłoby to bardzo nie na miejscu, gdyby akurat polska giełda została wybrana na tę, która chyba jako jedyna na świecie nie przebije swoich szczytów z 2007 r. Praktycznie wszystkie giełdy, może poza grecką i kilkoma peryferyjnymi z południa Europy, przebiły swoje szczyty. W szczególności rynki wschodzące, jak Brazylia, Indie czy Korea, przebiły właśnie szczyty z 2007 r. Naszej brakuje tylko 4 proc. Więc został mały krok do wykonania, by się znaleźć tam, gdzie znalazło się wiele innych rynków – w niektórych przypadkach niekoniecznie zasłużenie. Porównując naszą gospodarkę z innymi rynkami wschodzącymi, myślę, że nasza giełda zasługuje na nowy rekord.

Czekamy na efekt św. Mikołaja czy efekt stycznia?

Myślę, że to może zdarzyć się jeszcze w tym roku. Jest to raczej kwestia tygodni niż miesięcy, patrząc na to, co dzieje się na giełdach europejskich. DAX właśnie przebił swój rekord po kilku miesiącach przerwy od zwyżek. Na początku października wiele indeksów rynków wschodzących również przebiło swoje szczyty. Japonia jest w tym momencie najwyżej od 20 lat i to mimo tego, że ostatnio dwukrotnie nad jej terytorium latały rakiety. Rekordy pokazują siłę rynku akcji i zwykle nie należy z nią polemizować. Jak wspomniałem, fundamenty nie tylko w Polsce, ale i w wielu miejscach na świecie są dobre. Zsynchronizowane ożywienie na wielu rynkach jest widoczne po raz pierwszy od dekady. Wydaje mi się, że inwestorzy mogą jeszcze na tym skorzystać, gdyż nie widać symptomów, żeby to ożywienie miało się skończyć w najbliższych miesiącach.

Czy pobicie rekordu przez WIG zachęci Polaków do inwestycji na giełdzie?

Tak się może stać. Podobnie było w 2013 r., kiedy rynek zaczął się wybijać po kilku słabszych latach, szczególnie w przypadku małych spółek. W 2015 r. też przez kilka miesięcy były spore napływy do funduszy akcji. Ostatnio, po grudniowym wystrzale giełd zachodnioeuropejskich i naszego WIG20, który w 2016 r. był jednym z najsłabszych indeksów świata, a w tym roku jest jednym z najsilniejszych, nastąpił przełom. Szybki wzrost, razem ze szczytami w Europie Zachodniej, spowodował, że przez dwa miesiące inwestorzy kierowali środki do funduszy. Dziś szczególnie indeksy WIG20 i mWIG40 są na sporych plusach. W związku z tym rekord WIG także przekona inwestorów na kilka miesięcy, że warto w polskie akcje inwestować.

Inwestycje
Akcje GameStop, AMC czy Reddit. Polacy rzucili się na akcje memiczne
Inwestycje
Sobiesław Kozłowski, Noble Securities: Bal na giełdach trwa. Dobry moment do zmiany struktury portfela
Inwestycje
Piotr Kaźmierkiewicz, BM Pekao: Najciekawsza część hossy przed nami
Inwestycje
Dorota Sierakowska, DM BOŚ: Złoto z perspektywą na kolejne rekordy
Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia