Rusza rewizja uprawnień związkowców

Po raz pierwszy o konieczności walki ze związkową samowolą, która paraliżuje pracę kolejnych firm, mówią równocześnie i pracodawcy, i związki zawodowe. Komisja Trójstronna chce się tym tematem zająć już w tym tygodniu

Aktualizacja: 28.02.2017 02:41 Publikacja: 25.03.2008 08:39

Ustawę o związkach zawodowych czeka rewolucja. Co do tego, że jest konieczna, nie mają wątpliwości nawet same związki zawodowe. Wśród proponowanych zmian jest rezygnacja z konsultacji ważnych dla firmy zmian ze wszystkimi związkami działającymi na jej terenie. Zamiast tego pracodawca rozmawiałby o sprawach kluczowych albo z wyłonioną jedną reprezentacją pracowników, albo tylko z przedstawicielami ogólnopolskich reprezentatywnych związków.

Przełom po strajku w Budryku

Dotychczas jakakolwiek zapowiedź takiej dyskusji spotykała się z ostrą krytyką związkowców, a w przedsiębiorstwach rozwijała się wolna amerykanka. Pracodawca musi bowiem traktować na równi żądania związków reprezentujących zarówno 90 proc. pracowników, jak i 1 proc., jakby każdy z nich reprezentował całą załogę. Tylko w sprawach indywidualnych, jak zwolnienie z pracy, związki reprezentują swoich członków lub osoby, które o to poproszą.

Jaskrawym przykładem, do czego takie przepisy prowadzą, był strajk w kopalni Budryk. Mimo porozumienia podpisanego przez duże związki zawodowe z pracodawcą strajk nie został przerwany. - To chyba przetarło wszystkim oczy. Dziesięcioosobowa organizacja, założona kilka dni przed strajkiem, nie dopuszczała ludzi do pracy i narażała firmę na wielomilionowe straty - mówi "Parkietowi" wiceminister gospodarki Rafał Baniak, odpowiedzialny w rządzie za dialog społeczny.

Pod wpływem doświadczeń z górnikami i podobnie przebiegającego strajku celników wicepremier Waldemar Pawlak reprezentatywność związków zawodowych umieścił wśród najważniejszych kwestii do przedyskutowania w Komisji Trójstronnej. Rozmowy mają toczyć się tylko za zamkniętymi drzwiami, na wyjazdowym posiedzeniu. - Do czasu pierwszych ustaleń Komisji nie będziemy o zmianach w przepisach związkowych mówić publicznie - mówi "Pakietowi" Janusz Śniadek, szef NSZZ. To nowość, bo członkowie Komisji, zanim siądą do negocjacji, zwykle prezentują w mediach swoje stanowiska.

Kto da więcej

Dlaczego związki zawodowe występują przeciw pluralizmowi związkowemu? Przy obecnych przepisach zawsze znajdzie się ktoś, kto zażąda dla pracowników więcej niż one.

- Dziś jedną ze słabości dialogu jest trudność z uzgodnieniem porozumień z wieloma związkami, które przelicytowują się w żądaniach, nieraz ze szkodą dla pracownika - przyznaje Śniadek. Podobnego zdania jest Jan Guz, szef OPZZ. - Sami wystąpiliśmy o podjęcie tematu reprezentatywności związków - przyznaje. Twierdzi też, że postępujące rozdrobnienie ruchu związkowego osłabia jego siłę, a pracodawców stawia przed poważnym problemem: jak dogodzić wszystkim.

- Jeśli sprawa dotyczy tylko wynagrodzeń, można z niej teoretycznie wybrnąć, spełniając najbardziej wygórowane żądanie. Gorzej jest, gdy chodzi o wypracowanie wspólnych zapisów, np. w układzie zbiorowym pracy czy regulaminie - mówi Jacek Męcina, były wiceminister pracy, obecnie ekspert PKPP Lewiatan. Dlatego jego zdaniem pracodawcy powinni rozmawiać z wyłonioną reprezentacją pracowników, a nie z wieloma ich związkami.

Delegalizacja małych

Są przynajmniej trzy sposoby rozwiązania problemu z mnogością partnerów do rozmów. Pierwszy to kilkakrotne zwiększenie liczby członków wymaganej do legalizacji związku (wtedy jednak w małych firmach założenie związku będzie niemożliwe). Drugi, bardzo radykalny, forsowany przez prezydenta KPP, to delegalizacja małych związków, które nie przyłączą się do jednej z dwóch dużych central (czyli Forum Związków Zawodowych lub OPZZ) lub związku NSZZ "Solidarność".

Bardziej kompromisowe rozwiązanie proponuje szef OPZZ. - W sprawach dotyczących całej załogi głos powinny mieć tylko organizacje reprezentatywne. Reszta związków mogłaby występować tylko w sprawach indywidualnych stosunków pracy - mówi Guz. Jeszcze bardziej drażliwą sprawą jest finansowanie działalności związków. KPP chciałoby wyprowadzić działalność związkową z firm, ale w tej sprawie na kompromis szans nie ma.

komentarze

Andrzej Malinowski

Prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich

Razem z największymi albo w ogóle

Przedsiębiorstwa, takie jak kopalnie, publiczna telewizja i radio czy Poczta Polska, ale też dużo mniejszych firm prywatnych, tracą miliony złotych z powodu związkowej działalności. Na Poczcie jest już około 200 związków, a w mediach publicznych około 30 i z każdym z nich z osobna trzeba konsultować wszystkie decyzje.

Dlatego to, co dzieje się w firmach, to bardziej związkokracja niż obrona interesów pracowników. Uzwiązkowienie stale spada i wynosi, według różnych badań, 7-9 proc., a roszczeniowa postawa związkowców rośnie. W wygórowanych żądaniach płacowych nie mają umiaru, jedni przelicytowują drugich, mimo że spełnienie ich żądań groziłoby firmie bankructwem. A to przecież w interesie pracowników zdecydowanie nie jest. Dlatego, moim zdaniem, "plankton" związkowy powinien przyłączyć się do reprezentatywnej organizacji - których obecnie mamy trzy w Komisji Trójstronnej, czyli do NSZZ Solidarność, Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych lub do Forum Związków Zawodowych. Jeśli jakiś przyłączyć się nie chce, powinien zostać zdelegalizowany jako organizacja związkowa. Ponadto jestem zdecydowanym zwolennikiem uwolnienia pracodawców od kosztów związanych z zapewnieniem związkom pomieszczeń i sprzętu.

Krzysztof Bukiel

szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, najbardziej reprezentatywnego dla tej grupy

Nigdy się na to nie zgodzimy

Łączenie związków będzie służyć tylko rozbudowie kasty urzędników-związkowców i instytucjonalizacji dialogu. Duże związki zawodowe już teraz z pracownikami mają niewiele wspólnego, poza tym, że ich działacze są przez pracowników i ich pracodawców utrzymywani na związkowych etatach.

Dlatego na pewno nie przyłączymy się do żadnej dużej centrali związkowej. Nie ma nawet o czym dyskutować. By reprezentować interesy naszych członków, musimy pozostać niezależni. Reprezentujemy lekarzy

z całej Polski i nasze interesy trudno łączyć z na przykład z górnikami.

Jeśli rząd chce rozwiązać problemy ze związkami zawodowymi w przedsiębiorstwach państwowych,

spółkach Skarbu Państwa czy szpitalach, to powinien je wszystkie sprywatyzować. Wtedy będą czyste rynkowe zasady, a działalność związków zawodowych przestanie być potrzebna. Gdyby na rynku zdrowia takie wolnorynkowe reguły działały, nie byłyby potrzebne protesty, bo zarobki lekarzy byłyby adekwatne do ich wiedzy i wartości. Zawsze powtarzałem, że walka o podwyżki jest środkiem do celu, jakim jest gruntowna reforma służby zdrowia, na którą kolejne rządy nie chcą się zdobyć.

Faksy i komputery za pieniàdze przedsi´biorstw

Pracodawca ma wobec każdego działającego w firmie związku wiele obowiązków. Oto niektóre z nich:

- Nie można zwolnić z pracy ani obniżyć pensji członkom zarządu związku ani członkom komisji rewizyjnej.

- Związki zawodowe reprezentatywne w danym zakładzie mogą wskazać pracowników chronionych w zależności albo od wielkości kadry kierowniczej firmy, albo liczebności organizacji.

- Pracodawca nie może też oddelegować chronionego członka zarządu związku do pracy w oddziale przedsiębiorstwa w innym mieście bez zgody związku.

- Nie można zwolnić z pracy przez 6 miesięcy od założenia związku członków komitetu założycielskiego (ochrona obejmuje do 3 osób).

- Zarówno związkowcy, jak członkowie rad pracowników mają prawo do płatnych dni wolnych od pracy na czas niezbędny do działalności związkowej, która nie może być wykonana poza godzinami pracy.

- Trzeba konsultować zwolnienie z pracy pracownika i wskazać jego przyczynę.

- Jeśli pracodawca chce ukarać pracownika, a ten zgłasza sprzeciw, decyzję w - Przedsiębiorca powinien zapewnić każdemu związkowi pomieszczenie do spotkań na terenie zakładu. W praktyce firmy twierdzą, że muszą je też wyposażyć m.in. w faks czy komputer.

Ile kosztuje firmy działalność związków zawodowych

Zapewnienie związkowcom pomieszczeń na działalność i utrzymywanie etatów związkowych w firmach o wysokim uzwiązkowieniu to tylko minimalna część kosztów ponoszonych przez pracodawców. Przekonało się o tym w ostatnich dniach Tesco. W firmie zatrudniającej 28 tys. osób działa pięć związków zawodowych. Największy z nich - NSZZ "Solidarność" - ma około 2 tys. członków (co stanowi 80 proc. wszystkich należących do związków pracowników). Po fali strajków zarząd firmy podpisał z Solidarnością porozumienie: najmniej zarabiający dostaną podwyżkę o 30 proc., a po roku pracy minimalna pensja ma wynieść 1,5 tys. zł. - Będzie to kosztować ok.

63 mln zł w skali roku - mówi "Parkietowi" Przemysław Skory z Tesco.

Pozostałe związki żądają więcej i negują porozumienie. Najaktywniejszy jest Sierpień 80, który według informacji firmy ma około 100 członków. - Sierpień 80 stawia postulaty zupełnie nierealne i na dodatek co chwilę się zmieniają - podkreśla Skory.

Związek żądał m.in. podwyższenia pensji wszystkich pracowników o 700 zł, przy czym raz mówiono o kwocie brutto, raz o netto. Przy tańszej opcji - 700 zł brutto, firma musiałaby przeznaczyć na podwyżki co najmniej 235 mln zł rocznie (plus kolejne niewidoczne

w pensji brutto, a opłacane przez pracodawcę daniny,

np. składka rentowa).

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28