Marcowy indeks nastrojów amerykańskich konsumentów, liczony przez Uniwersytet Michigan i opublikowany w piątek, wypadł najgorzej od 1992 r. To niejedyna najgorsza od kilku czy więcej lat informacja dotycząca rynków finansowych, podana ostatnio w Stanach Zjednoczonych. Bardzo źle wygląda odsetek osób mających w IV kwartale trudności z regularną obsługą kredytów hipotecznych. Blisko najwyższego od 1983 r. poziomu utrzymuje się tempo wzrostu cen importowych. Najniższa od 1991 r. była liczba pozwoleń na budowę. Do poziomu z połowy lat 90. spadła sprzedaż domów na rynku pierwotnym. Ponadto w styczniu wypłaty z amerykańskich funduszy akcji były największe od 2002 r., a zmienność notowań surowców osiągnęła niespotykany w przeszłości poziom.

Czy natłok tylu złych informacji może skłonić inwestorów do powrotu na rynek, bo... gorzej być nie może? Raczej nie. Kumulacja negatywnych danych to zbyt mało do ukształtowania trwałego ruchu w górę. Nie wystarczy, że sytuacja przestanie się pogarszać, potrzeba realnej poprawy. Tej w dalszym ciągu nie widać. Dlatego pod koniec tygodnia entuzjazm inwestorów na amerykańskiej giełdzie przygasł. Indeks S&P 500 stracił od wtorku do piątku prawie 3 proc.

czytaj .13, .16, komentarze .28