Bałkański tygrys coraz bardziej atrakcyjny

Można się spodziewać, że już niedługo wyceny spółek rumuńskich mogą stać się jeszcze bardziej atrakcyjne, a wtedy pojawi się dobry moment do rozpoczęcia inwestycji

Aktualizacja: 26.02.2017 14:36 Publikacja: 21.08.2008 06:48

Rumunia, jako jeden z najuboższych nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej, ma przed sobą długą, wyboistą drogę w doganianiu rozwiniętych gospodarek europejskich oraz poprawianiu jakości życia obywateli. Władze rumuńskie w ostatnich dziesięciu latach zreformowały gospodarkę, w znaczący sposób upraszczając system podatkowy, który obecnie należy do najprzyjaźniejszych w całej Unii. Prawdziwy boom w Rumunii nastąpił w 2006 roku, kiedy to na skutek zbliżającego się terminu wejścia do Unii Europejskiej, nastąpił lawinowy wzrost bezpośrednich inwestycji zagranicznych.

Obecnie w Rumunii swoje fabryki mają takie koncerny, jak Nokia, Renault czy SAB Miller. Silną stroną jest posiadanie zasobów ropy naftowej i gazu, których eksploatacja zaspokaja ponad połowę potrzeb energetycznych kraju. Inwestycje w tym sektorze finansowane są kapitałem zagranicznym, pochodzącym od głównych europejskich koncernów z branży energetycznej i surowcowej - Gaz de France, E.ON, ENEL, OMV.

Obecnie gospodarka rumuńska zmaga się z wieloma wyzwaniami. Na skutek dynamicznego rozwoju w ostatnich latach w kraju panuje wysoka inflacja, deficyt na rachunku obrotów bieżących przekroczył niebezpieczny poziom 15 proc. PKB, rosnące koszty pracy nie idą w parze ze wzrostem produktywności. Obawy budzą również fundamenty wzrostu PKB, który w największym stopniu jest stymulowany konsumpcją wewnętrzną. Niepokojąca jest sytuacja na rynku nieruchomości, na którym ceny w zbyt szybkim tempie zrównały się ze średnimi krajów Unii Europejskiej. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie można spodziewać się kontynuacji korekty na tym rynku oraz bankructw licznych deweloperów.

Inflacja, utrzymująca się na jednym z najwyższych poziomów spośród państw członkowskich Unii Europejskiej, przekroczyła w lipcu pułap 9 proc. Po spodziewanym szczycie, który zapewne przypadnie na sierpień, powinna zacząć spadać, by na koniec roku wynieść około 6,5 proc. W tłumieniu inflacji pomaga Rumuński Bank Centralny, który w ostatnich miesiącach kilkakrotnie podnosił oprocentowanie, w wyniku czego główna stopa wynosi obecnie 10,25 proc.

Wysokie stopy procentowe w połączeniu z rosnącymi kosztami pracy i surowców w najbliższych miesiącach mogą raczej negatywnie przełożyć się na wzrost gospodarczy Rumunii. Po bardzo dynamicznym wzroście w pierwszych sześciu miesiącach 2008 roku, kiedy PKB rósł w tempie 8,4 proc., w II połowie roku spodziewane jest wyhamowanie dynamiki do 7,5 proc. W przyszłym roku analitycy prognozują roczną stopę wzrostu PKB na około 5 proc. Jest to wartość bliska realnemu potencjałowi wzrostowemu gospodarki rumuńskiej.

Bolączką kraju jest utrzymujący się na wysokim poziomie deficyt na rachunku obrotów bieżących. W minionych latach był on kompensowany znaczącym napływem bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz transferem środków przez Rumunów pracujących za granicą. Szacuje się, że po wejściu do UE w celach zarobkowych mogło wyjechać z kraju ponad 2 miliony obywateli. W przyszłości na saldo deficytu pozytywnie wpłyną dotacje Unii Europejskiej, których wartość do 2013 roku powinna przekroczyć 30 miliardów EUR. Wyhamowanie strumienia finansowania zagranicznego z tych źródeł mogłoby mieć fatalne konsekwencje dla ekonomii. Całe szczęście, że ryzyko wystąpienia takiej sytuacji jest bardzo ograniczone.

Coraz większym wyzwaniem dla pracodawców staje się presja płacowa. Mimo że wynagrodzenia wzrosły w ciągu roku o 23 proc., pracownicy w dalszym ciągu oczekują podwyżek, co w szczególnie trudnej sytuacji stawia przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją niskoprzetworzonych dóbr. W związku z przestarzałym profilem działalności wielu zakładów, znaczna ich część nie wytrzyma konkurencji europejskiej czy też azjatyckiej. Stąd zbawienny dla gospodarki może być napływ nowych technologii, który poprawiłby strukturę PKB kraju. Odwiedzając stare fabryki w Rumuni często można odnieść wrażenie, że jest się w Polsce sprzed dziesięciu lat. W Rumunii funkcjonuje oparty na zachodnich standardach rynek kapitałowy, jednak swoją wielkością przypomina polską giełdę w latach dziewięćdziesiątych. Wynika to z wielu czynników, m.in. braku kultury inwestowania nadwyżek finansowych w akcje, niskiej aktywności funduszy emerytalnych (sytuacja powinna się stopniowo poprawiać, bo sektor będzie pozyskiwać coraz większe aktywa), niskiego zaufania do instytucji inwestycyjnych po załamaniu się kilku piramid finansowych parę lat temu. Inwestowanie utrudnia niewielka liczba dużych, płynnych spółek. Większość dziennych obrotów giełdowych (o równowartości kilkunastu milionów EUR) jest zasługą dwóch największych przedsiębiorstw: paliwowego Petromu oraz banku BRD. Na giełdzie notowane są narodowe fundusze inwestycyjne, tzw. SIF, stanowiące ciekawą alternatywę inwestycyjną, szczególnie dla inwestorów chcących uzyskać ekspozycję na szybko rozwijający się sektor finansowy.

W związku z zawirowaniami na giełdach światowych i wynikającą z nich rosnącą awersją do ryzyka oraz niską płynnością giełdy, inwestorzy zagraniczni w bieżącym roku głównie sprzedawali akcje rumuńskich firm. Doprowadziło to do sytuacji, z którą mamy do czynienia obecnie. Giełda w Bukareszcie zaliczana jest do grona najsłabszych rynków na świecie, ze stopą zwrotu od początku roku minus 40 proc. Mając na uwadze wyzwania, które opisałem, można się spodziewać, że w niedługim czasie wyceny spółek rumuńskich mogą stać się jeszcze bardziej atrakcyjne, a wtedy pojawi się dobry moment do rozpoczęcia inwestycji. Na tak dynamicznych rynkach jak Rumunia, spodziewane stopy zwrotu w okresie hossy znacząco przekraczają stopy zwrotu uzyskiwane na rynkach rozwiniętych. Można uznać, że obecnie bałkański tygrys zbiera siły, by móc w perspektywie kilku lat pokazać swój prawdziwy potencjał.

Zarządzający Funduszami w Quercus TFI

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28