Rząd premiera Davida Camerona zamiar dodatkowego opodatkowania banków ogłosił w połowie 2010 r. Danina miała być wdrażana stopniowo, aby dać kredytodawcom czas na dostosowanie się do zmian. W tym roku banki miały przekazać do budżetu 0,5 proc. wartości swoich krótkoterminowych zobowiązań i 0,25 proc. długoterminowych. Od 2012 r. stawki te miały wzrosnąć odpowiednio do 0,75 proc. i 0,375 proc. Po podwyżce, w marcu i kwietniu, sięgną one 1 proc. i 0,5 proc., aby zrekompensować ulgowe stawki w styczniu i lutym, po czym wzrosną do docelowego poziomu.

– Początkowo zamierzałem stopniowo wprowadzać podatek, ale gdy ogłaszałem to rozwiązanie, powszechnie uważano, że kondycja banków jest słabsza niż się okazało – uzasadnił brytyjski kanclerz skarbu George Osborne.

Opozycyjna Partia Pracy uważa, że podwyżka bankowej daniny to wyraz frustracji rządzącej koalicji konserwatystów i liberalnych demokratów, którzy od ponad dwóch miesięcy bezskutecznie próbują negocjować z kredytodawcami dobrowolne ograniczenie bonusów dla pracowników i zwiększenie akcji kredytowej. – Decyzja jest motywowana ekonomicznie. Chcemy się upewnić, że wkład banków w równoważenie budżetu będzie sprawiedliwy – bronił się Osborne.

Opozycja apeluje do rządu Camerona, aby przywrócił podatek od wysokich premii w sektorze bankowym, który w ubiegłym roku zastosował laburzystowski rząd Gordona Browna. Dzięki niemu do budżetu wpłynęło 3,5 mld funtów. – Bez tego obciążenia, biorąc pod uwagę korzyści, jakie banki odniosą dzięki obniżce podatku korporacyjnego, George Osborne zafunduje im obniżkę podatków w stosunku do ubiegłego roku. Nawet po uwzględnieniu dzisiejszego ogłoszenia – dowodził wczoraj Ed Balls, minister skarbu w gabinecie cieni. – Nieustające zmiany w systemie podatkowym czynią Wielką Brytanię mniej przyjazną dla przedsiębiorstw –  skomentowało z kolei Brytyjskie Stowarzyszenie Bankowców (BBA).

marketwatch