Efekt przeszukania to przejęcie 56 sadzonek marihuany. Nie byłoby w tym nic dziwnego, legalizacja marychy od lat jest jednym ze sztandarowych haseł Radicali, gdyby nie to, że Bernardini właściwie sama zaprosiła do siebie służby porządkowe. Swoją plantacją pochwaliła się bowiem na publicznym profilu na Facebooku, podpisując zdjęcia roślinek komentarzem „nieposłuszeństwo obywatelskie za legalizacją lekkich narkotyków". W tej dziedzinie Bernardini jest prawdziwą recydywistką, to już czwarta plantacja, którą zabiera jej policja. Zatrzymana tłumaczyła, że ta uprawa, podobnie jak poprzednie trzy, była przeznaczona dla „ciężko chorych, którzy – choć prawo im na to pozwala – nie mogą uzyskać dostępu do zbawiennych konopi". Zatrzymana, którą teraz czeka śledztwo w sprawie nielegalnej uprawy marihuany, już zapowiedziała, że będzie tak długo „nieposłuszna obywatelsko", jak długo państwo nie zalegalizuje wszelkich pochodnych konopi indyjskich. Bernardini, która najwyraźniej nieprzypadkowo udostępniła zdjęcia swojej plantacji na portalu społecznościowym, żeby zwrócić uwagę na problem legalizacji, wyraziła również zdziwienie, że nie została aresztowana jak „codziennie wielu niewinnych we Włoszech, którzy wolą sami uprawiać marychę, zamiast zaopatrywać się w nią u przestępców".