Zgodnie z nowymi decyzjami tureckiego banku centralnego do roli głównej stopy procentowej wraca tygodniowa stopa repo, która od stycznia 2017 r. nie była traktowana jako główne narzędzie w polityce pieniężnej. 1 czerwca ma zostać podwyższona do poziomu 16,5 proc. z obecnych 8 proc. Zostanie więc zrównana ze stopą późnej płynności, którą przez ostatnie kilkanaście miesięcy wykorzystywano jako główną. Stopa, po której banki będą mogły zaciągać pożyczki w banku centralnym, wzrośnie z 9,75 proc. do 18 proc., a stopa depozytowa z 7,25 proc. do 15 proc. Mają one być ściśle powiązane z wysokością stopy tygodniowego repo.

– Wygląda na to, że ortodoksyjni ekonomiści wygrywają w Turcji. Świadczy o tym zeszłotygodniowa podwyżka stóp o 300 pkt baz, a teraz powrót do realistycznej stopy repo – twierdzi Charles Robertson, ekonomista z firmy Renaissance Capital.

– Taki ruch pozwala bankowi centralnemu na dokonanie dużej podwyżki stóp procentowych. To pozwoli przekonać inwestorów, że bank centralny zachowuje niezależność i jest gotowy zrobić więcej – ocenia Sertan Kargin, analityk tureckiej firmy Global Securities.

Pomimo silnej aprecjacji lira wciąż była w poniedziałek po południu słabsza o 17 proc. wobec dolara niż na koniec 2017 r. Turcję czeka więc duży wysiłek, by odrobić te straty. Murat Cetinkaya, szef tureckiego banku centralnego, i Mehmet Simsek, turecki wicepremier, polecieli w poniedziałek na dwudniową serię spotkań z inwestorami w Londynie. Prezydent Recep Tayyip Erdogan wezwał zaś w weekend obywateli, by wymieniali dolary i euro na liry. Mają oni w ten sposób przyczynić się do umocnienia narodowej waluty. HK