Po obu stronach Atlantyku na największych giełdach akcji dominowały spadki. Początkowo w Europie Zachodniej niewielkie, bo spadki PMI były na ogół spodziewane, a po za tym w Chinach, gdzie przemysł wciąż odgrywa nieporównanie większą rolę niż w rozwiniętych gospodarkach PMI zmniejszył się nawet mniej niż oczekiwano, a wskaźnik niemieckiego przemysłu, też mniejszy jak wszystkie, nadal utrzymał się na poziomie najwyższym spośród wszystkich krajów europejskich i takim, który wskazuje na wciąż szybki rozwój tego sektora. Ma to znaczenie dla całej Europy, bo przemysł ten sporo kupuje części i podzespołów w innych krajach.

Większą wyprzedażą inwestorzy zareagowali dopiero na zaskakująco słabą ocenę amerykańskiego rynku pracy dokonaną przez prywatną firmę analityczną. ADP Employer Services podała, że w maju przybyło w USA zaledwie 38 tys. miejsc pracy, najmniej od września, co oznaczałoby, że do prawdziwego ożywienia tego rynku wciąż jeszcze bardzo daleko. Rządowy raport z rynku pracy poznamy w piątek.

Czary goryczy dopełnił raport ISM pokazujący, że amerykański przemysł rozwijał się w maju najwolniej od ponad roku i o wiele wolniej niż przewidywano. I dlatego spadkom w indeksie Dow Jones Industrial Average przewodziły przemysłowe giganty Alcoa i Caterpillar. Ale dość znaczące straty odnotowano też na papierach wielu innych spółek, choćby tak do siebie nie podobnych jak producent ketchupu Heinz i sprzedawca biżuterii Tiffany.