Coraz głośniej mówi się bowiem o możliwym usunięcia głowy państwa ze stanowiska. Ma to być pokłosie doniesień w sprawie wpływu Rosjan na wybory prezydenta USA i usunięcia szefa FBI, który uparcie chciał wyjaśnienia niejasnych powiązań Trumpa i jego ludzi z rosyjskimi służbami.
Rynki na kolejne doniesienia związane z 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych (m.in. wypowiedzi republikańskiego senatora Justina Amasha, który dopuszcza możliwość impeachmentu) reagują nerwowo. Już w środę indeks amerykańskiej giełdy zaliczył solidne spadki. W tym kontekście nie dziwi również czwartkowa przecena, która przetoczyła się przez europejskie parkiety. Niemiecki DAX w ciągu dnia tracił nawet ponad 1 proc., podobnie zresztą jak francuski CAC40. Czerwono było także na GPW. WIG20 spadał nawet o 1,5 proc.
– Po reakcji rynków widać, że potencjalny impeachment nie był w cenach akcji. Dziś ten scenariusz, po ostatnich doniesieniach, wydaje się trochę bardziej prawdopodobny niż jeszcze kilka miesięcy temu, stąd też przecena na rynkach akcji – mówi Krzysztof Stupnicki, wiceprezes MCI. Odpływ kapitału z bardziej ryzykownych aktywów widać było także na rynku walutowym, na czym ucierpiał złoty. Nasza waluta po ostatnim rajdzie, w czwartek wyraźnie traciła zarówno względem dolara, jak i euro.
– Rynki w ostatnich miesiącach żyły tzw. Trump trade. Inwestorzy wyceniali możliwe wprowadzanie kluczowych reform gospodarczych, które miały pobudzić wzrost PKB. Sama reforma podatkowa jest warta około 200–300 punktów indeksu S&P 500 za sprawą obiecanego obniżenia podatku CIT. W tym momencie jednak działania Trumpa oraz samego Kongresu wydają się totalnie wybite z rytmu, więc do momentu ustalenia kolejnego budżetu do wakacji Donald Trump raczej w dalszym ciągu będzie przechodził od afery do afery – uważa Michał Stajniak, analityk X-Trade Brokers.