Konkurujemy z wynalazkiem z 1860 roku

Leonard Osser - z prezesem Milestone Scientific rozmawia Maciej Rudke

Aktualizacja: 11.02.2017 11:54 Publikacja: 27.09.2013 06:15

Konkurujemy z wynalazkiem z 1860 roku

Foto: Archiwum

Dlaczego szukacie kapitału akurat w Polsce?

Jak na amerykański rynek mamy zbyt małą kapitalizację, aby być zauważonym przez analityków. Wchodzimy na polski rynek kapitałowy, bo chcemy, aby spółka tu urosła i około roku po debiucie na NewConnect weszła na amerykański OTC lub NASDAQ. Poza tym liczymy na to, że uda nam się pozyskać finansowanie na R&D także z funduszy unijnych.

Jak przebiega road-show?

Wygląda na to, że inwestorzy (polscy instytucjonalni) są mocno zainteresowani naszą spółką. Jesteśmy dość pewni, że uda nam się zamknąć z sukcesem emisje Milestone Medical i Milestone Scientific o łącznej wartości kilku milionów USD. Road-show i book-building rozpoczęły się z początkiem ubiegłego tygodnia i potrwają do dzisiaj, natomiast w przyszłym tygodniu zaczniemy spotkania z inwestorami indywidualnymi. Liczba zaoferowanych im akcji nie przekroczy 10 proc. wszystkich oferowanych.

Na czym polega wasz biznes?

Mamy dwa gotowe produkty (do znieczuleń zewnątrzoponowych i wstrzyknięć wewnątrzstawowych) z elementami zużywalnymi (końcówki jednorazowe). Złożyliśmy do urzędu FDA w USA wniosek o dopuszczenie ich do sprzedaży komercyjnej (zwykle wydanie decyzji trwa 6–12 miesięcy). Naszą strategią było pozyskanie w tym czasie znaczącego dystrybutora i to się udało: trzy miesiące temu podpisaliśmy umowę z Tri-Anim (część koncernu Sarnova). Realnie oceniając, w 2014 r. możemy uzyskać zgodę od FDA na sprzedaż obu systemów. Będzie mogła ruszyć natychmiast, bo już zaczynamy produkcję.

Na co trafią środki z oferty?

Większość przeznaczymy na zatrudnienie i wynagrodzenie specjalistów, którzy pomogą w sprzedaży naszych produktów na świecie. Ich celem będzie podpisanie kolejnych umów dystrybucyjnych, podobnych jak z Tri-Anim. Pozostałą część pieniędzy wykorzystamy na rozpoczęcie produkcji i zgromadzenie zapasów.

Ile warte są rynki, na które chcecie wejść?

Po kilka miliardów USD. Znieczulenia zewnątrzoponowe wykonywane w tradycyjny sposób są jednymi z najbardziej ryzykownych i jeden na 30 przypadków powoduje komplikacje, które mogą być nawet śmiertelne. W USA 4 mln kobiet rocznie rodzi dzieci, w tym 2,5 mln używa tego typu znieczulenia, co daje około 1 mld USD wartości rynku. Pozostałe kobiety odmawiają tego znieczulenia i Tri-Anim chce przekonać je do naszej metody, która jest w 100 proc. skuteczna i bezpieczna. Kolejnym rynkiem jest segment leczenia bólu. W USA, poza szpitalami, dawanych jest 8,9 mln znieczuleń rocznie.

Co ze wstrzyknięciami wewnątrzstawowymi?

W przypadku tradycyjnych zabiegów tego typu można je podawać w duże stawy, ale są one bardzo bolesne. Szansy upatrujemy na rynku chińskim, bo nasz system pozwala podawać je także w małe stawy, a w tym kraju żyje 700 mln rolników, którzy narażeni są na choroby zwyrodnieniowe stawów (szczególnie dłoni).

A rynki Unii Europejskiej?

Złożyliśmy wniosek do organów w UE na wydanie zgody dopuszczającej do sprzedaży. Proces przebiega szybko, może zakończyć się wcześniej niż w USA i zastanawiamy się w tej chwili, w jaki sposób dystrybuować nasze produkty w Europie. Spotkaliśmy się z jedną z największych polskich spółek, notowanych na GPW i działających w sektorze medycznym, która mogłaby pomóc w dystrybucji na Starym Kontynencie.

Elementy zużywalne mają być trzonem waszego biznesu?

Tak. Możemy osiągać znaczące marże na sprzedaży sprzętu i elementów zużywalnych, ale lepsze są w tym drugim przypadku. Ustaliliśmy cenę naszych aparatów na odpowiednio niskim poziomie, aby każdą instytucję było na nie stać i dzięki temu chcemy szybko zdobyć rynek. Ale będą one musiały korzystać z produkowanych tylko przez nas elementów zużywalnych. Jedna sztuka, której cena detaliczna będzie wynosić 125 USD, przypada na jednego pacjenta.

Czy możliwe jest, że nie będą kupowane od was?

Nie. Jeśli w elemencie zużywalnym nie znajdzie się odpowiedni chip, urządzenie nie włączy się. Mamy 24 patenty chroniące naszą technologię. Ochrona prawna to za mało, więc zabezpieczyliśmy chip specjalnym kodem spełniającym wymogi militarne. Wprawdzie nic nie jest niemożliwe, ale jesteśmy pewni, że złamanie tego kodu jest niewykonalne.

Czy jest inna firma, która rozwija podobny system?

Nie. Naszą jedyną konkurencją są typowe strzykawki używane od 1860 r., które mogą powodować wiele komplikacji. Uważamy, że nasz system może stać się wymogiem należytej staranności. W USA chcemy osiągnąć ten cel w ciągu czterech najbliższych lat.

Jakie jest ryzyko, że nie uda się odnieść sukcesu?

Uważam, że nie ma ryzyka związanego z przyjęciem tej technologii. Jedynym jest kwestia czasu: kiedy uda nam się ją rozpowszechnić. Problemem mogą być kwestie operacyjne, takie jak np. zatrudnienie odpowiednich ludzi czy prowadzenie biur za granicą. Nie ma ryzyka regulacyjnego. Za pomocą naszego systemu DPS w branży dentystycznej podano 52 mln znieczuleń i nie mieliśmy żadnego wątpliwego przypadku ze strony któregokolwiek urzędu nadzorczego.

Strzykawki na nowo

Milestone opracował system DPS, który dzięki specjalnemu algorytmowi ustala odpowiednie ciśnienie podawanego leku lub znieczulenia, co pozwala na bezbolesne i precyzyjne wstrzyknięcia. DPS jest stosowany przez dentystów do znieczuleń pojedynczych zębów. Spółka chce zastosować tę technologię do znieczuleń zewnątrzoponowych i wstrzyknięć dostawowych.

Firmy
Śnieżka wypłaci sowitą dywidendę
Firmy
KNF zatwierdziła prospekt PTWP
Firmy
Wreszcie przełom na rynku IPO. Ale nie na GPW
Firmy
Cognor wypatruje ożywienia na rynku
Firmy
Start-upy mają problem – inwestycje VC zamarły
Firmy
Pokaźna dywidenda z Elektrotimu