Turcja – na krzywej wznoszącej

Długoterminowa perspektywa inwestycyjna dla Turcji pozostaje pozytywna w dużej mierze dzięki temu, że w parze z rozwojem gospodarczym idzie rozwój demograficzny kraju

Aktualizacja: 18.02.2017 08:33 Publikacja: 15.03.2012 03:51

Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych Quercus TFI

Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych Quercus TFI

Foto: Archiwum

W ostatnim czasie sytuacja na rynkach finansowych zmieniała się nadzwyczaj dynamicznie, tak jak  nastroje inwestorów. Na całe szczęście tego typu wahania w mniejszym stopniu mają przełożenie na kondycję gospodarek krajów rozwijających się. Za przykład może posłużyć Turcja, której wzrost gospodarczy w ostatnim czasie zdumiewał.

Mimo wielu problemów w regionie Morza Śródziemnego (wynikających z wiosny ludów w krajach arabskich), jak i w Europie (kryzys zadłużenia w strefie euro), gospodarka turecka była w stanie rosnąć drugi rok z rzędu w tempie ponad 8 proc. Jak to jest możliwe? Otóż kluczem do sukcesu gospodarczego okazała się silna konsumpcja krajowa. Co prawda eksport w 2011 r. rósł w tempie dwucyfrowym, jednak na skutek spowolnienia gospodarczego na  świecie, jego dynamika z kwartału na kwartał słabła.

Popyt na rynku krajowym napędzany jest wysokim przyrostem naturalnym. Według najnowszych danych populacja Turcji przekroczyła już 75 milionów. Każdego roku liczba mieszkańców zwiększa się o kolejny milion! W związku dynamicznym przyrostem ludności rokrocznie wzrasta popyt na mieszkania, dobra konsumpcyjne, usługi finansowe. Stwarza to szanse dla rozwoju tureckich przedsiębiorstw w oparciu o wzrost sprzedaży na „własnym podwórku". Jednak tak dynamiczny wzrost ma negatywne następstwa w postaci silnie rosnącego importu (który w 2011 r. przekroczył 240 mld USD), a co za tym idzie, pogorszeniu deficytu handlowego. Rząd aby przeciwdziałać negatywnym skutkom rosnącego deficytu stara się przyciągnąć zagraniczne koncerny przemysłowe, które mogłyby produkować w Turcji na potrzeby rynków europejskich.

Jedną z kluczowych branż, na którą stawiają władze, jest motoryzacja. Ostatnio rządzący mogli się pochwalić zapowiedzią inwestycji firmy Hyundai, która zamierza rozbudować swoją fabrykę małych aut. Rząd turecki stara się walczyć z deficytem  także w bardziej wyrafinowany sposób – poprzez ograniczenie konkurencyjności wyrobów zagranicznych. W minionym roku po  raz kolejny podniesiono podatek konsumpcyjny od samochodów z silnikami o dużych pojemnościach, wspierając tym samym fabryki krajowe, produkujące głównie samochody małolitrażowe. Ciekawe jest to, że zarówno Unia Europejska, jak i poszkodowane koncerny nie są w stanie nic w tej sprawie zrobić.

Ekonomiści z niepokojem przyglądają się rosnącemu deficytowi w rachunku obrotów bieżących. Jest on po części spowodowany wzrostem cen ropy naftowej. 95 proc. konsumowanej w Turcji ropy pochodzi z importu. W 2011 r. aż 40 procent wykorzystywanego surowca sprowadzono z Iranu. Irańska ropa jest tańsza niż ta pochodząca np. z Arabii Saudyjskiej. Jeśli partnerzy Turcji ze Stanami Zjednoczonymi na czele wymuszą zakaz kupowania ropy z Iranu, wywoła to 1–1,5 proc. wzrost cen paliw na stacjach benzynowych. Wydaje się, że to niewiele. Jednak każdy wzrost ceny surowca ma przełożenie na dalsze pogarszanie się deficytu w rachunku obrotów bieżących. Odejście od irańskiej ropy może także niekorzystnie się odbić na marżach tamtejszego potentata naftowego notowanego na ISE – rafinerii Tupras.

Turecka giełda pod koniec ubiegłego roku zachowywała się niezwykle słabo. W IV kwartale 2011 r. indeks ISE100 stracił na wartości 14 proc. Poza obawami związanymi z nasileniem się kryzysu w Europie, jednym z głównych powodów ucieczki inwestorów były niepokojące informacje dotyczące stanu zdrowia premiera Erdogana. Według nieoficjalnych doniesień (media w Turcji mają zakaz informowania na ten temat) choroba, na którą cierpi, jest na tyle poważna, że w przyszłości może on znacząco ograniczyć swoją aktywność polityczną, a w ostateczności ustąpić ze stanowiska. W związku z tym, że partia rządząca AKP składa się z wielu frakcji, które zdołał pojednać liderujący premier, jego odejście mogłoby się negatywnie odbić na pracy rządu. Mimo że w ostatnim czasie premier nie pojawia się publicznie, sprawa jego ewentualnego odejścia przycichła. Stanowi ona jednak istotny czynnik ryzyka dla zachowania się giełdy ISE w przyszłości.

W bieżącym roku giełda turecka, podobnie jak pozostałe giełdy rynków wschodzących, wyraźnie odbiła. Stopy zwrotu dla inwestorów z USA oraz Europy Zachodniej w pewnym momencie osiągnęły 30 proc. Taki wynik inwestorzy zawdzięczali wzrostowi indeksów oraz umocnieniu liry względem koszyka walut EUR/USD. Pokusa realizacji zysków doprowadziła do korekty na giełdzie w Istambule. Niestety, zyski klientów polskich TFI inwestujących w Turcji były niższe, ze względu na relatywnie słabsze zachowanie się tureckiej waluty względem złotego.

Długoterminowa perspektywa inwestycyjna dla Turcji pozostaje pozytywna, w dużej mierze dzięki temu, że w parze z rozwojem gospodarczym idzie rozwój demograficzny kraju. Może on sprawić, że gospodarka turecka jeszcze przez wiele lat będzie się poruszać po krzywej wznoszącej. W tym aspekcie kraj ten ma dużą przewagę nad Polską. A więc Polacy, do dzieła!

Felietony
Przyszłość rynków kapitałowych w świetle planów Eurogrupy a perspektywa Polski
Felietony
Strategiczny błąd Fedu?
Felietony
O nożach, fundacjach rodzinnych i...
Felietony
Większy kawałek świata
Felietony
Kara goni karę
Felietony
Kryptowaluty w natarciu