Czy inwestowanie we „wzrost” ma sens na polskiej giełdzie?

Przetestowaliśmy typowo „wzrostową” strategię polegającą na kupowaniu akcji tych spółek, które mogą się pochwalić rosnącymi zyskami i których notowania sięgają nowych rocznych szczytów. Reguły te pozwalają pomnażać kapitał pod warunkiem zdyscyplinowanego ucinania strat

Publikacja: 22.11.2010 00:22

Czy inwestowanie we „wzrost” ma sens na polskiej giełdzie?

Foto: GG Parkiet

W po­przed­nim od­cin­ku na­sze­go cy­klu po­świę­co­ne­go spraw­dzo­nym stra­te­giom wy­bo­ru ak­cji przy­glą­da­li­śmy się szcze­gó­ło­wo sys­te­mo­wi CAN SLIM, stwo­rzo­ne­mu przez ame­ry­kań­skie­go eks­per­ta i in­we­sto­ra Wil­lia­ma O’Ne­ila. Przy­po­mnij­my, że ze­sta­wił on sie­dem kry­te­riów, któ­re je­go zda­niem sta­no­wią ce­chy wspól­ne naj­bar­dziej per­spek­ty­wicz­nych ak­cji.

Jak pi­sa­li­śmy, CAN SLIM to sztan­da­ro­wy przy­kład stra­te­gii in­we­sto­wa­nia we „wzrost” (growth). Ce­chą cha­rak­te­ry­stycz­ną te­go ty­pu po­dej­ścia do ryn­ku jest prak­tycz­nie cał­ko­wi­te igno­ro­wa­nie po­zio­mu wy­cen ak­cji na rzecz po­szu­ki­wa­nia naj­szyb­ciej roz­wi­ja­ją­cych się spół­ek, któ­re ce­chu­ją się też zwy­żką no­to­wań.

[srodtytul]Ku­puj no­we szczy­ty[/srodtytul]

Po­sta­no­wili­śmy spraw­dzić, jak nie­któ­re z fun­da­men­tów sys­te­mu CAN SLIM spraw­dza­ją się na pol­skiej gieł­dzie. Wy­bra­li­śmy i zmo­dy­fi­ko­wa­li­śmy trzy spo­śród sied­miu kry­te­riów stwo­rzo­nych przez O’Ne­ila. Po pierw­sze, za­ło­ży­li­śmy, że war­to in­we­sto­wać w wa­lo­ry, któ­rych kurs usta­na­wia no­we rocz­ne (52-ty­go­dnio­we) mak­si­mum. Jest to pro­sty sy­gnał (in­for­ma­cje na ten te­mat pu­bli­ku­je­my co­dzien­nie w ta­be­li no­to­wań) po­twier­dza­ją­cy to, że no­to­wa­nia znaj­du­ją się w tren­dzie wzro­sto­wym.

Wpro­wa­dza­jąc te­go ro­dza­ju wy­móg zwo­len­ni­cy in­we­sto­wa­nia we „wzrost” mo­gą ła­two unik­nąć lo­ko­wa­nia pie­nię­dzy w pa­pie­ry, któ­re nie bu­dzą za­in­te­re­so­wa­nia na ryn­ku i na­wet przez dłu­gie mie­sią­ce mo­gą po­zo­sta­wać w za­po­mnie­niu.

W od­ró­żnie­niu od me­to­do­lo­gii przy­ję­tej przy te­sto­wa­niu stra­te­gii przez ana­li­ty­ków Ame­ry­kań­skie­go Sto­wa­rzy­sze­nia Inwe­sto­rów In­dy­wi­du­al­nych (AAII), przy­ję­li­śmy za­ło­że­nie, że port­fel in­we­sty­cyj­ny prze­bu­do­wu­je­my nie raz na rok, lecz na bie­żą­co re­agu­je­my na wy­da­rze­nia na ryn­ku, tzn. kie­dy kurs ja­kiejś spół­ki usta­na­wia no­we rocz­ne mak­si­mum, do­da­je­my jej wa­lo­ry do port­fe­la (o ile port­fel nie jest już wy­peł­nio­ny in­ny­mi ak­cja­mi – przy­ję­li­śmy za­ło­że­nie, że mak­sy­mal­nie mo­gą się w nim znaj­do­wać pa­pie­ry 5 przed­się­biorstw). Dla uprosz­cze­nia spraw­dza­li­śmy sy­gna­ły na ko­niec ka­żde­go ty­go­dnia (a nie ka­żde­go dnia).

Ta­ka za­sa­da spo­wo­do­wa­ła, że trze­ba by­ło za­sta­no­wić się rów­nież nad tym, kie­dy sprze­da­wać ak­cje. Ta­kże tu­taj po­słu­ży­li­śmy się pro­stym kry­te­rium za­in­spi­ro­wa­nym ana­li­zą tech­nicz­ną – wpro­wa­dzi­li­śmy za­sa­dę, że wa­lo­rów po­zby­wa­my się jak tyl­ko ich kurs usta­no­wi pół­rocz­ne (26-ty­go­dnio­we) mi­ni­mum. Wy­da­rze­nie ta­kie z na­tu­ry świad­czy o tym, że ak­cje prze­sta­ją cie­szyć się wzię­ciem na ryn­ku, co ozna­cza, że prze­sta­je być speł­nio­ny pod­sta­wo­wy wa­ru­nek in­we­sto­wa­nia we „wzrost”. Dla­cze­go mi­ni­mum z 26, a nie z 52 ty­go­dni – tak jak w przy­pad­ku sy­gna­łu kup­na? Na pod­sta­wie ob­ser­wa­cji stwier­dzi­li­śmy, że ta­ka szyb­sza re­ak­cja na wy­da­rze­nia na ryn­ku le­piej słu­ży ochro­nie ka­pi­ta­łu przed stra­ta­mi.

[srodtytul]Wzrost nie trwa wiecz­nie[/srodtytul]

Kwe­stia cię­cia strat i re­ali­za­cji zy­sków w od­po­wied­nim mo­men­cie jest o ty­le istot­na przy in­we­sto­wa­niu we „wzrost”, że zbyt dłu­gie trzy­ma­nie ak­cji mo­że oka­zać się bar­dzo bo­le­sne. Ce­chu­ją­ce się szyb­kim roz­wo­jem spół­ki czę­sto są bar­dzo dro­gie, a to ozna­cza, że kie­dy tyl­ko ten szyb­ki roz­wój sta­nie pod zna­kiem za­py­ta­nia (np. z po­wo­du po­gor­sze­nia wa­run­ków ma­kro­eko­no­micz­nych), pre­mia w wy­ce­nach mu­si zo­stać zni­we­lo­wa­na, oczy­wi­ście ze szko­dą dla po­sia­da­czy ak­cji.

In­we­stu­jąc we „wzrost” war­to pa­mię­tać, że nie bę­dzie trwał on wiecz­nie. Na ryn­kach roz­wi­nię­tych już daw­no za­uwa­żo­no zja­wi­sko tzw. re­gre­sji (po­wro­tu do śred­niej), po­le­ga­ją­ce na tym, że w dłu­giej per­spek­ty­wie bar­dzo trud­no jest utrzy­mać po­nad­prze­cięt­ne tem­po roz­wo­ju lub po­nad­prze­cięt­ną ren­tow­ność.

[srodtytul]Zy­ski też po­win­ny ro­snąć[/srodtytul]

W na­szej sy­mu­la­cji nie po­prze­sta­li­śmy na tych pro­stych sy­gna­łach kup­na/sprze­da­ży, i do­da­li­śmy wa­ru­nek fi­nan­so­wy, ja­ki mu­sie­li speł­nić kan­dy­da­ci do na­sze­go przy­kła­do­we­go port­fe­la. Po­dob­nie jak O’Ne­il, do­da­li­śmy kry­te­rium do­ty­czą­ce zy­sków spół­ek. Aby uła­twić so­bie prze­pro­wa­dze­nie sy­mu­la­cji, po­słu­ży­li­śmy się me­to­do­lo­gią, ja­ką sto­su­je­my m. in. przy oka­zji pod­su­mo­wy­wa­nia wy­ni­ków fi­nan­so­wych firm (ze­sta­wie­nia do­ty­czą­ce wy­ni­ków w III kwar­ta­le opu­bli­ku­je­my już ju­tro i w śro­dę), i któ­ra słu­ży też zwy­kle do ob­li­cza­nia zy­sków na ak­cję i wskaź­ni­ka C/Z. Po­le­ga ona na ob­li­cza­niu su­my zy­sków z czte­rech ko­lej­nych kwar­ta­łów.

Po pierw­sze, wpro­wa­dzi­li­śmy wy­móg, że w ostat­nim cza­sie fir­my po­win­ny móc po­chwa­lić się do­dat­ni­mi wy­ni­ka­mi – kro­czą­ca su­ma zy­sków za czte­ry ko­lej­ne kwar­ta­ły po­win­na być do­dat­nia w ka­żdym z czte­rech ostat­nich kwar­ta­łów. Przy­kła­do­wo, gdy­by­śmy obec­nie po­szu­ki­wa­li spół­ek do port­fe­la, spraw­dza­li­by­śmy, czy ich wy­ni­ki by­ły do­dat­nie w ka­żdym z rocz­nych okre­sów koń­czą­cych się od­po­wied­nio na IV kwar­ta­le 2009 r. oraz na I, II i III?kwar­ta­le bie­żą­ce­go ro­ku. Gdy­by w któ­rym­kol­wiek z tych rocznych okre­sów zy­ski by­ły pod kre­ską, spół­ka od­pa­dła­by z dal­szej se­lek­cji.

Wy­ni­ki na plu­sie to jesz­cze nie wszyst­ko. Zgod­nie z fi­lo­zo­fią in­we­sto­wa­nia we „wzrost” na­le­ży szu­kać firm szyb­ko zwięk­sza­ją­cych zy­ski. Zgod­nie z tym za­ło­że­niem po­szu­ki­wa­li­śmy spół­ek, dla któ­rych kro­czą­ca su­ma zy­sków jest co naj­mniej 50 proc. więk­sza niż rok wcze­śniej. Przy­kła­do­wo, obec­nie wa­ru­nek ten ozna­czał­by, że?zy­ski w okre­sie IV kw. 2009–III kw. 2010 po­win­ny być?przy­naj­mniej o po­ło­wę więk­sze niż w okre­sie I kw. 2009–IV kw. 2009 (to tyl­ko przy­kła­do­we kry­te­rium – mo­żna by rów­nie do­brze pró­bo­wać wpro­wa­dzić in­ne wa­run­ki).

[srodtytul]Suk­ces w prak­ty­ce[/srodtytul]

Oka­zu­je się, że ze­staw tych przy­kła­do­wych kry­te­riów in­spi­ro­wa­nych CAN SLIM i in­ny­mi „wzro­sto­wy­mi” stra­te­gia­mi, cał­kiem nie­źle spraw­dzał się w ostat­nich la­tach w pol­skich wa­run­kach. Port­fel ak­cji mak­sy­mal­nie pię­ciu spół­ek speł­nia­ją­cych te wy­mo­gi urósł­by od koń­ca 2007 r. o 70 proc., pod­czas gdy in­deks WIG jest w tym sa­mym okre­sie wciąż pod kre­ską.Suk­ces na­sze­go przy­kła­do­we­go port­fe­la wy­ni­kał w pierw­szej ko­lej­no­ści z unik­nię­cia dra­stycz­nych strat w cza­sie bes­sy. W pierw­szym eta­pie ryn­ku nie­dźwie­dzia (po­czą­tek 2008 r.) uda­ło się na­wet „wy­łu­skać” pa­rę wa­lo­rów no­tu­ją­cych zwy­żkę wbrew ca­łej gieł­dzie.

Port­fel w sta­nie nie­tknię­tym prze­trwał naj­cię­ższe dla in­we­sto­rów chwi­le kry­zy­su fi­nan­so­we­go na je­sie­ni 2008 r. Nie ozna­cza to jed­nak, że za­sa­dy te spraw­dza­ły się je­dy­nie ja­ko spo­sób na ochro­nę ka­pi­ta­łu. Trium­fy stra­te­gia od­no­si­ła także w trak­cie trwa­ją­cej od wio­sny 2009 r. hos­sy (sła­bość prze­ży­wa­ła je­dy­nie w pierw­szych mie­sią­cach hos­sy, kie­dy po­trze­ba by­ło cza­su na zna­le­zie­nie od­po­wied­niej licz­by spół­ek speł­nia­ją­cych opi­sa­ne dość ry­go­ry­stycz­ne kry­te­ria).Naj­wy­raź­niej więc in­we­sto­wa­nie we „wzrost” – pod wa­run­kiem, że jest po­par­te zdy­scy­pli­no­wa­nym pla­nem uci­na­nia strat – zda­je eg­za­min ta­kże na GPW.

[ramka][b]Mieszanka „wzrostu” i „wartości”[/b]

W na­szym cy­klu po­świę­co­nym spo­so­bom wy­bo­ru atrak­cyj­nych ak­cji opi­sa­li­śmy do tej po­ry za­rów­no sku­tecz­ne stra­te­gie in­we­sto­wa­nia we „wzrost” ([link=http://www.parkiet.com/artykul/986292-CAN-SLIM---sztuka-doboru-dynamicznych-akcji.html]CAN SLIM[/link]), jak i w „war­tość”([link=http://www.parkiet.com/artykul/979873_W-jaki-sposob-szukac--atrakcyjnych-akcji-.html]m.in. sys­tem Ben­ja­mi­na Gra­ha­ma[/link]). Choć czę­sto po­dej­ścia te są so­bie prze­ciw­sta­wia­ne i uzna­wa­ne są za al­ter­na­tyw­ne lub kon­ku­ru­ją­ce, to w prak­ty­ce możli­we jest two­rze­nie stra­te­gii łą­czą­cych po­szcze­gól­ne ele­men­ty każde­go z nich. Wy­ni­ki sy­mu­la­cji ana­li­ty­ków AAII po­twier­dza­ją, że rów­nież i ta­kie stra­te­gie mo­gą zdać eg­za­min. Do­brym przy­kła­dem jest sys­tem „Ti­ny Ti­tans” (dosł. „drob­ne ty­ta­ny”) stwo­rzo­ny przez Ja­me­sa O’Shau­gh­nes­sy’ego, któ­ry pod ko­niec lat 90. za­sły­nął z ob­szer­nych ba­dań do­ty­czą­cych spo­so­bów za­ra­bia­nia na Wall Stre­et. We­dług AAII od koń­ca 1997 r. stra­te­gia ta przy­nio­sła­by do tej po­ry łącz­nie pra­wie 2400 proc. zy­sku (wy­nik po­rów­ny­wal­ny z CAN SLIM, przy czym ko­re­la­cja z tym sys­te­mem wy­no­si je­dy­nie 34 proc., je­śli cho­dzi o mie­sięcz­ne sto­py zwro­tu).Jej kry­te­ria łą­czą w so­bie za­rów­no ele­men­ty „wzro­sto­we” (na­le­ży in­we­sto­wać w naj­lep­sze pod wzglę­dem rocz­nej sto­py zwro­tu wa­lo­ry), jak i „war­to­ścio­we” (wskaź­nik ce­na/przy­cho­dy ze sprze­da­ży po­wi­nien być mniej­szy od 1). Ce­chą cha­rak­te­ry­stycz­ną jest też ogra­ni­cze­nie za­in­te­re­so­wa­nia wy­łącz­nie do ma­łych – choć nie naj­mniej­szych – spół­ek (co w wa­run­kach ame­ry­kań­skich prze­kła­da się we­dług twór­cy stra­te­gii na ka­pi­ta­li­za­cję od 25 mln do 250 mln USD), gdyż czę­sto ce­chu­ją się one znacz­nie więk­szym po­ten­cja­łem wzro­stu niż du­że, sta­bil­ne fir­my. Jak wi­dać, po­le do po­pi­su przy two­rze­niu zy­skow­nych stra­te­gii jest sze­ro­kie.

[b]Kupuj drogo, sprzedawaj jeszcze drożej[/b]

Ku­po­wa­nie wa­lo­rów usta­na­wia­ją­cych 52-ty­go­dnio­we mak­si­ma mo­że wy­da­wać się tak­ty­ką sprzecz­ną z za­sa­dą mó­wią­cą „kup ta­nio, sprze­daj dro­go”. Tu­taj bar­dziej traf­ne by­ło­by po­wie­dze­nie „kup dro­go, sprze­daj jesz­cze dro­żej”. Do­brze ob­ra­zu­je to je­den z naj­bar­dziej spek­ta­ku­lar­nych przy­kła­dów z GPW z ostat­nich kil­ku­na­stu mie­się­cy – M.W. Tra­de (wa­lo­ry tej spół­ki zna­la­zły się w port­fe­lu two­rzo­nym na ba­zie na­szych sy­mu­la­cji). W mo­men­cie, kie­dy kurs usta­no­wił po raz pierw­szy rocz­ne mak­si­mum (gru­dzień 2009 r.), miał już za so­bą zwyżkę aż o 270 proc. wzglę­dem dna bes­sy, co mo­gło sku­tecz­nie od­stra­szać wie­lu in­we­sto­rów. Pa­ra­dok­sal­nie, po usta­no­wie­niu te­go szczy­tu no­to­wa­nia po­szły w gó­rę jesz­cze o 460 proc. Czy kurs bę­dzie da­lej rósł? Te­go ni­gdy nie wia­do­mo – oma­wia­ne przez nas stra­te­gie in­we­sty­cyj­ne opie­ra­ją się nie na wró­że­niu przy­szło­ści, lecz na „prze­sie­wa­niu” gieł­dy w po­szu­ki­wa­niu po­ten­cjal­nych zwy­cięz­ców ryn­ko­wej go­ni­twy[/ramka]

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty