Kryterium inflacyjne: bariera do pokonania

Wysoka inflacja stanowiła przeszkodę do przyjęcia euro przez Grecję, Słowację i Litwę. Dwa pierwsze kraje poradziły sobie z tym problemem, ale nasz sąsiad na długie lata stracił szansę przyjęcia unijnej waluty

Publikacja: 12.11.2009 11:46

Kryterium inflacyjne: bariera do pokonania

Foto: GG Parkiet

Wypełnianie kryteriów konwergencji z Maastricht stanowiło dla niektórych państw duży problem jeszcze przed utworzeniem strefy euro. Zdecydowanie najgorzej radziła sobie pod tym względem Grecja. Nie mieli co do tego wątpliwości nawet greccy politycy. Gdy socjalistyczny premier Kostas Simitis podczas kampanii wyborczej w 1996 r. obiecywał elektoratowi, że Hellada szybko przystąpi do eurolandu, mówił... o roku 2001. Nie o 1999 r., czyli planowanym paneuropejskim momencie wprowadzenia euro. Wielu zresztą wówczas uważało, że obietnice wyborcze Simitisa są nierealne.

31 grudnia 1998 r. Rada Unii Europejskiej przyjęła sztywne kursy wymiany między euro a 11 walutami krajów członkowskich, które spełniły warunki konwergencji. Jak się można było spodziewać, wśród walut tych nie znalazła się grecka drachma. W maju 1998 r. Rada UE podjęła bowiem decyzję, że Grecja będzie jednym z państw, które (przynajmniej przez jakiś czas) nie przyjmą unijnej waluty. Głównym (i niemożliwym do odparcia) argumentem Rady były raporty o konwergencji przygotowane przez Komisję Europejską oraz Europejski Instytut Walutowy. Wyraźnie stwierdzono w nich, że Grecja nie spełniła żadnego z kryteriów konwergencji z Maastricht. Do stycznia 1998 r. średnia roczna inflacja w Grecji wynosiła 5,2 proc., podczas gdy wartość referencyjna, której nie można przekroczyć, 2,7 proc. Narodowy plan konwergencji realizowany w latach 1997–1999 przez grecki rząd przyniósł więc w krótkim terminie spektakularne fiasko. Drzwi do strefy euro zostały zamknięte.

Grecy nie rezygnowali jednak z ambitnych planów integracji ze strefą euro. Narodowy plan konwergencji z lat 1999–2002 przyniósł już lepsze efekty. Większość wskaźników gospodarczych uległa poprawie, a tempo inflacji zaczęło zwalniać. Już w listopadzie 1999 r. Komisja Europejska oceniała, że Hellada poczyniła na tym polu widoczne postępy. Na początku 2000 r. Grecja spełniała wszystkie kryteria konwergencji i zainicjowała skomplikowaną procedurę prawną zmieniającą decyzję Rady UE z maja 1998 r. Rada dobrze oceniła złożony jej raport o konwergencji, a na jej wniosek Komisja uznała w maju 2000 r., że Grecja może przyjąć wspólną unijną walutę. Nastąpiło to 1 stycznia 2001 r. Spełniła się więc obietnica wyborcza premiera Simitisa złożona pięć lat wcześniej.

[ramka]Czytaj inne artykuły z dodatku "W drodze do euro":

[li][link=http://www.parkiet.com/artykul/7,867972.html]» EBC dba o niską inflację. Podobnie musi być i u nas[/link][/li]

[li][link=http://www.parkiet.com/artykul/7,867988.html]» Dwuprocentowa inflacja to cel łatwy w komunikacji - wywiad z dr. Grzegorzem Tchorkiem, doradcą w Biurze ds. Integracji ze Strefą Euro w NBP[/link][/li]

[li][link=http://www.parkiet.com/artykul/7,868001.html]» Ile brakuje nam do unijnej średniej?[/link][/li][/ramka]

[srodtytul]Słowackie starania zakończone sukcesem[/srodtytul]

O ile zbyt wysoka inflacja była dla Grecji jedną z wielu przeszkód do przyjęcia euro, tak dla Słowacji była ona największą. W 2004 r. zbliżała się do 10 proc., czyli poziomu znacznie powyżej wartości referencyjnej. Nasi południowi sąsiedzi potraktowali jednak inflacyjne zagrożenie poważnie. Jeszcze przed przystąpieniem do mechanizmu walutowego ERM2 (co nastąpiło w listopadzie 2005 r.) rozpoczęli działania zmierzające do ograniczenia wzrostu cen.

Latem następnego roku inflacji nie udało się jednak zmniejszyć zgodnie z przewidywaniami. Walkę z nią utrudniało choćby to, że bank centralny w Bratysławie nie śpieszył się z podnoszeniem stóp procentowych. Chciał wypełnić inne kryterium konwergencji – dotyczące stóp. Słowackie władze nie rezygnowały jednak ze starań. Postanowiły wykorzystać kurs narodowej waluty do zahamowania wzrostu cen. Po uzgodnieniach z unijnymi instytucjami w marcu 2007 r. słowacki bank centralny dokonał rewaluacji korony wobec euro o 8,5 proc. Dokonano tego manewru, nie naruszając zasad rządzących ERM2. Zmiana kursu nie wykraczała poza 15-proc. dopuszczalne pasmo wahań tego mechanizmu.

Wzmocnienie korony pomogło ograniczyć inflację. Średnia roczna inflacja w marcu 2008 roku wynosiła już tylko 2,2 proc. Słowacy pod tym względem zdołali wypełnić zadanie z dużym "marginesem bezpieczeństwa". Inflacja u nich była wtedy o 1 proc. mniejsza niż maksymalna dopuszczalna. Przygotowania do przyjęcia euro zostały pozytywnie ocenione przez Brukselę w raportach o konwergencji z wiosny 2008 r. Uznano w nich, że nasi południowi sąsiedzi wypełnili kryterium inflacyjne. W beczce miodu znalazła się jednak łyżka dziegciu.

"Istnieją poważne zastrzeżenia dotyczące trwałości podtrzymania konwergencji w dziedzinie inflacji" – głosił raport o konwergencji. Wyrażając tę myśl prościej: unijne instytucje miały wątpliwości, czy Słowacji uda się w najbliższych miesiącach i kwartałach utrzymać inflację na tak niskim poziomie. Był to przecież rok 2008 – drożały paliwo, żywność i surowce. Inflacja wymykała się spod kontroli nawet w rozwiniętych gospodarkach ze strefy euro...

Słowackie władze kolejny raz stanęły jednak na wysokości zadania. Ponownie dogadały się z unijnymi instytucjami na temat zwiększenia wartości korony. Do rewaluacji doszło w maju 2008 r. Tym razem kurs korony wobec euro wzrósł o 15 proc., aż do samej granicy pasma wahań z mechanizmu ERM2. Polityka ta poskutkowała. Udało się utrzymać wzrost cen w ryzach. Rada ministrów finansów UE postanowiła zaś w czerwcu o wpuszczeniu naszych południowych sąsiadów do eurolandu. Doszło do tego z początkiem 2009 r. Wbrew obawom eurosceptyków, tempo inflacji zwolniło wówczas do najmniejszego od wielu lat.

[srodtytul]Zaniedbania Wilna[/srodtytul]

Dużo gorzej na drodze do przyjęcia euro poszło Litwie, mimo że kraj ten miał znaczące szanse wstąpienia do eurolandu nawet wcześniej niż Słowacja. Do mechanizmu ERM2 nasz północno-wschodni sąsiad przystąpił już w czerwcu 2004 r., w miesiąc po akcesji do UE. Litewska waluta lit była już i tak powiązana z euro od 2002 r., a wcześniej z dolarem. Zmiana powiązania nastąpiła więc wtedy, gdy dolar był jeszcze silny, ale euro zaczęło już się umacniać. Wzrosła więc również wartość lita, co przyczyniło się do zduszenia inflacji. W chwili przystąpienia do ERM2 ceny konsumpcyjne HICP na Litwie spadały. Sytuacja stopniowo zaczęła się jednak zmieniać – inflacja rosła. Rząd i bank centralny w Wilnie niewiele zaś robiły, by zahamować wzrost cen. Ograniczyły się głównie do odsunięcia w czasie niektórych podwyżek podatków.

Zlekceważenie inflacji srogo zemściło się na władzach Litwy. W raportach o konwergencji przedstawionych wiosną 2006 r. nasz sąsiad został więc surowo oceniony. Zarówno Komisja Europejska jak i Europejski Bank Centralny uznały, że Litwa nie spełniła kryterium inflacyjnego. Wielu Litwinów odebrało ten wniosek jako skrajną niesprawiedliwość – inflacja w ich kraju wyniosła bowiem w marcu 2006 r. jedynie 2,63 proc. Tylko 0,03 proc. więcej od wartości referencyjnej! (Tymczasem w Słowenii, która załapała się wtedy na wejście do strefy euro 1 stycznia 2007 r., inflacja w marcu 2006 r. wyniosła 2,5 proc.). Poza tym Litwa wypełniała wszystkie pozostałe kryteria z Maastricht.

Lekkie przekroczenie wartości referencyjnej przez litewską inflację nie było jedynym powodem przymknięcia przed Wilnem bram do eurolandu. Komisja i EBC wskazały, że ich głównym zmartwieniem w stosunku do Litwy, jest to, że inflacja może się tam wyrwać spod kontroli w przeciągu roku. Joaquin Almunia, komisarz ds. monetarnych wskazywał wtedy, że inflacja na Litwie do końca 2006 r. może wzrosnąć do 3,5 proc. Powodem jej szybkiego wzrostu, miało być m.in. ówczesne wysokie tempo rozwoju gospodarczego Litwy.

Późniejsze wydarzenia pokazały, że unijne instytucje miały rację. Inflacja HICP na Litwie w grudniu 2006 r. wynosiła już 4,5 proc. W przyszłym roku tempo wzrostu cen (HICP) sięgnęło w grudniu 8,2 proc., a w 2008 r., w czerwcu wynosiło 12,7 proc. Inflacja poważnie ograniczała popyt wewnętrzny, przyczyniając się do spowolnienia gospodarczego, a później recesji. Taki sam problem dotknął również Łotwy i Estonii – pozostałe kraje bałtyckie, podobnie jak Litwa uczestniczące w mechanizmie ERM2.

Na przełomie 2008 r. i 2009 r. choć inflacja już znacznie zelżała, państwa te zetknęły się z nowym problemem – dwucyfrowym spadkiem PKB (na Litwie w drugim kwartale 19,5 proc.) oraz trudnościami z dopięciem budżetu. Perspektywa przyjęcia przez nie euro znacznie się oddaliła. A litewscy politycy pokazali, że w wyniku "niewielkich" zaniedbań można zaprzepaścić szansę na integrację monetarną kraju ze strefą euro.

Tam też pełna treść Raportu na temat pełnego uczestnictwa RP w trzecim etapie Unii Gospodarczej i Walutowej.

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28