Strefa euro – tak, ale po spełnieniu warunków

Wejście do strefy euro to nie tylko przywilej krajów, które wchodzą do Unii Europejskiej, ale również obowiązek. Decyzja o przyjęciu wspólnej waluty została podjęta w momencie naszego przystąpienia do Unii. Pozostaje nam znaleźć odpowiedź na pytanie, kiedy zaczniemy posługiwać się wspólną walutą

Publikacja: 15.10.2009 01:50

Każdy kraj, który staje się członkiem Unii Europejskiej, jest również zobowiązany do przyjęcia wspól

Każdy kraj, który staje się członkiem Unii Europejskiej, jest również zobowiązany do przyjęcia wspólnej waluty. Niewiadomą jest jedynie termin

Foto: AFP

Wejście do strefy euro wiąże się z wieloma pytaniami i wątpliwościami. Jedno jest pewne: na pytanie „czy wchodzić do strefy euro”, odpowiedź została już udzielona. Kiedy? Przy wejściu Polski do Unii Europejskiej. Zastąpienie narodowego pieniądza wspólną walutą jest bowiem tylko kolejnym etapem naszej integracji w ramach struktur europejskich. Nasze zobowiązanie do wejścia do strefy euro to część traktatu akcesyjnego, dzięki któremu Polska stała się członkiem UE.

[srodtytul]Czy będzie potrzebne przeprowadzenie referendum[/srodtytul]

Nasza sytuacja nie jest wyjątkowa. Każdy kraj, który staje się członkiem Unii Europejskiej, jest również zobowiązany do przyjęcia wspólnej waluty. Niewiadomą jest jedynie termin. Zależy on bowiem od spełnienia kilku warunków gwarantujących, że gospodarka danego kraju „pasuje” do liczącej mniej więcej 400 milionów mieszkańców gospodarki, w której funkcjonuje wspólna waluta, znanych jako kryteria z Maastricht (więcej na ten temat w rozmowie z Pawłem Kowalewskim, dyrektorem Biura ds. Integracji ze Strefą Euro w NBP – A.03).

W przeszłości pojawiały się głosy mówiące o potrzebie przeprowadzenia referendum w sprawie wejścia Polski do strefy euro. „Kierunkowa” decyzja na temat przyjęcia wspólnej waluty została jednak już podjęta. To, o czym możemy jeszcze decydować, to termin przyjęcia euro. Stąd właśnie pojawiające się od czasu do czasu pomysły na rozpisanie referendum w sprawie przyjęcia euro.

[srodtytul]Kto nie musi wchodzić do strefy euro[/srodtytul]

Wątpliwości dotyczące tego, czy Polska musi wchodzić do unii walutowej, wynikają się m.in. z tego, że chociaż teoretycznie wszyscy członkowie Unii Europejskiej prędzej czy później muszą przyjąć wspólny pieniądz, to nadal nie wszystkie spośród państw starej unii wprowadziły euro. Trzy wyjątki to: Wielka Brytania, Dania i Szwecja. Na czym polega ich wyjątkowość?

Dwa pierwsze są objęte tzw. klauzulą opt-out, czyli derogacją stałą, która daje im prawo wyboru, czy pozostaną przy własnej walucie, czy też zdecydują się przyjąć euro. Inaczej jest w przypadku Szwecji. Ten kraj nie ma klauzuli opt-out. Kto decyduje o terminie przystąpienia do unii walutowej? W 1997 r. o niewchodzeniu do niej w 1999 r. zdecydował parlament. W 2003 r. większość Szwedów opowiedziała się za pozostaniem przy koronie w ogólnonarodowym referendum (kolejne ma się odbyć za kilka lat). Szwecja jest określana jako państwo z derogacją czasową.

Derogacja to wyłączenie państwa członkowskiego Unii z konieczności wypełniania części zobowiązań płynących z prawa wspólnotowego. W tym wypadku oznacza nie tylko „odroczenie” przyjęcia wspólnej waluty, ale równocześnie konieczność podejmowania działań zmierzających w kierunku wejścia do strefy euro – po spełnieniu kryteriów z Maastricht. Jednym z państw z derogacją czasową jest obecnie również Polska.

[srodtytul]Wpuszczą czy nie?[/srodtytul]

Wątpliwości co do naszego członkostwa w strefie euro są związane nie tylko z nastawieniem strony polskiej, ale również z podejściem zachodnioeuropejskich państw, które euro już się posługują. „Czy oni wpuszczą nas do swojego klubu?” – takie obawy jeszcze kilka lat temu były dość powszechne wśród ekonomistów czy polityków. Wiązały się z tym, że poszerzenie unii walutowej było postrzegane jako jej osłabienie (im więcej gospodarek, tym trudniej o taką politykę pieniężną, która odpowiadałaby potrzebom wszystkich członków). Potwierdzeniem tych obaw był sposób oceniania przygotowań do przyjęcia wspólnej waluty tych nowych członków UE – państw, które stały się jej członkami w 2004 r.

Była to bowiem ocena bardzo skrupulatna. Koronny przykład to podejście do Litwy, która – gdy była poddawana ocenie wiosną 2006 r. – spełniała z dużym zapasem wszystkie kryteria z Maastricht. Wszystkie oprócz inflacji, gdzie różnica między wskaźnikiem dla Litwy a wartością referencyjną była mniejsza od 0,1 pkt proc. (z taką dokładnością jest podawana inflacja w większości krajów). Komisji Europejskiej i Europejskiemu Bankowi Centralnemu, które oceniają przygotowanie poszczególnych kandydatów do przyjęcia euro to jednak wystarczyło, by odmówić naszym sąsiadom zgody na przystąpienie do unii walutowej.

[srodtytul]Wszystko zależy od nas[/srodtytul]

Równocześnie jednak Europejski Bank Centralny w grudniu 2003 r. (a więc jeszcze przed rozszerzeniem UE o 10 państw, w tym Polskę) przyjął oficjalne stanowisko, w którym stwierdził, że wszyscy nowi członkowie – po spełnieniu kryteriów – przyjmą również wspólną walutę. Ostatecznie więc wszystko zależy od nas.

Gospodarka krajowa
Problemów rolnictwa nie da się zasypać pieniędzmi
Gospodarka krajowa
Mariusz Zielonka, Konfederacja Lewiatan: Polski eksport zaraz złapie zadyszkę
Gospodarka krajowa
Co nam dała Unia, co jeszcze można poprawić
Gospodarka krajowa
MFW: Polaryzacja światowej gospodarki coraz większa, Polska zieloną wyspą
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Gospodarka krajowa
Nie ma chętnych do władz PFR?
Gospodarka krajowa
Zagraniczne firmy już lepiej oceniają Polskę