Fundusz inwestycyjny GO zainteresowany akcjami pracowników PGNiG

Beata Kielan, prezes GO TFI, tworzy kolejne fundusze. Jeden z nich ma podpisywać z pracownikami PGNiG umowy przyrzeczenia sprzedaży trzymanych przez nich akcji

Publikacja: 20.07.2009 07:02

Prezes Beata Kielan zmodyfikowała strategię rozwoju GO TFI.

Prezes Beata Kielan zmodyfikowała strategię rozwoju GO TFI.

Foto: GG Parkiet, Małgorzata Pstrągowska MP Małgorzata Pstrągowska

GO TFI, towarzystwo kierowane przez Beatę Kielan, tworzy FIZ, który ma inwestować w akcje i prawa do akcji spółek energetycznych nabywane na rynku nieregulowanym, w tym głównie prawa do akcji pracowniczych PGNiG. Napotyka jednak rafy. Związkowcom wcale nie uśmiecha się oddawać Beacie Kielan papierów. Do końca sierpnia GO TFI chce zgromadzić od klientów 15 mln zł aktywów, które mogłoby inwestować w papiery PGNiG. W rękach około 60 tys. związkowców jest około 750 mln sztuk akcji, na giełdzie wycenianych po około 4 zł każda.

[srodtytul]Umowa przyrzeczenia sprzedaży i krótka sprzedaż[/srodtytul]

Z uwagi na roczny zakaz pozbywania się papierów przez pracowników PGNiG, mechanizm transakcji funduszu jest dość skomplikowany. Idea opiera się na wykorzystaniu różnicy pomiędzy giełdową ceną akcji PGNiG a ceną pracowniczych papierów, jaka kształtuje się na rynku nieregulowanym. „Pod bramą” ostatnio papiery można było kupić za około 2 zł.

– Fundusz będzie za pośrednictwem spółek celowych kupował od pracowników instrumenty oparte na akcjach pracowniczych z dyskontem w stosunku do bieżącej ceny giełdowej. To ma stanowić swego rodzaju bufor bezpieczeństwa w przypadku, gdyby cena akcji PGNiG, które będziemy chcieli sprzedać na giełdzie, za rok była niższa – tłumaczy Beata Kielan. Chodzi o przyrzeczenie ze strony pracownika, że sprzeda akcje PGNiG, jak będzie mógł (tzw. umowa przyrzeczenia sprzedaży). To – przy odpowiedniej konstrukcji umowy – będzie zbywalna wierzytelność, którą można wycenić.

Gdyby cena papierów spadła zbyt mocno (na tyle, że straty na akcjach giełdowych przewyższyłyby dyskonto wynikające z kupionych dziś w ramach umów, względnie tanio, akcji pracowniczych), taki mechanizm nie wystarczy do ochronienia kapitału. – Stopę zwrotu z inwestycji można zabezpieczyć dzięki wykorzystaniu transakcji arbitrażowych – mówi prezes GO TFI.

Arbitraż miałby polegać na jednoczesnym zbyciu nabytych w przyszłości akcji (czyli zastosowaniu dziś krótkiej sprzedaży). Dodatkowo, jak zapewnia zarząd, istnieje możliwość zwiększenia stopy zwrotu dzięki zastosowaniu dźwigni finansowej. Towarzystwo przewiduje, że stopa zwrotu z funduszu może wynieść około 50 proc. w skali roku.

[srodtytul]Związkowcy niechętni[/srodtytul]

Inwestycja w nowy fundusz GO TFI nie jest jednak wolna od ryzyka. – Główne czynniki ryzyka to możliwe trudności z pozyskaniem odpowiedniej liczby praw do akcji oraz ewentualne trudności z przeprowadzeniem transakcji arbitrażowych – przyznaje Tomasz Kołodziejak, wiceprezes towarzystwa. Chodzi o to, że większość pracowników PGNiG spodziewa się wzrostu wartości trzymanych papierów. – Już kilka instytucji chciało odkupić od nas akcje. Ja namawiam wszystkich związkowców do trzymania papierów, bo za rok z pewnością będą warte na giełdzie więcej niż dziś. Ponadto akcjonariusze mogą liczyć na dywidendę – mówi Bolesław Potyrała, przewodniczący sekcji krajowej NSZZ „Solidarność” Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

Z naszych informacji wynika, że niektórzy pracownicy obawiają się problemów z urzędem skarbowym, który w momencie realizacji sprzedaży za rok jako podstawę do naliczenia podatku mógłby przyjąć nie cenę z umowy, ale bieżący kurs. Ministerstwo skarbu już od dawna w ten sposób walczy z praktyką podpisywania tego typu umów, uznając je za sposób na ominięcie zakazu pozbywania się akcji.

[srodtytul]Nowa strategia rozwoju GO [/srodtytul]

Fundusz inwestujący w akcje PGNiG to tylko jedna z trzech nowych propozycji GO TFI. Podobny mechanizm arbitrażu towarzystwo zamierza wykorzystać w funduszu, który ma inwestować w akcje innych spółek energetycznych, w tym PGE (pracownicy tej spółki, podobnie jak w przypadku PGNiG, nie mogą na razie sprzedawać papierów, które otrzymali). Perspektywa zysków jest tu jeszcze bardziej kusząca, bo roczny zarobek może sięgnąć 80 proc. Towarzystwo zamierza do końca września zgromadzić w tym funduszu 40–50 mln zł.

Z kolei 100 mln zł aktywów do końca roku ma liczyć fundusz obligacji. Pieniądze będą lokowane w papiery emitowane przez średnie firmy. – Chodzi o obligacje zabezpieczone aktywami spółki lub poręczeniem BGK – mówi Tomasz Kołodziejak. Zarząd GO TFI pracuje też nad stworzeniem funduszu private equity, który mógłby być dofinansowany przez Krajowy Fundusz Kapitałowy. Towarzystwo wystartuje w tym celu w ogłoszonym przez KFK konkursie. Szykuje się też do stworzenia funduszu sekurytyzacyjnego. Ponadto czeka na zgodę UOKiK na przejęcie zarządzania Secus I FIZ.

Pierwotnie towarzystwo miało oferować przede wszystkim FIZ-y dla indywidualnych zamożnych inwestorów. – Kryzys gospodarczy i na rynkach finansowych sprawił, że potencjalni chętni na tego typu produkty raczej sami poszukują finansowania. Musieliśmy dostosować swoją działalność do zmieniających się warunków rynkowych – tłumaczy Beata Kielan. Dodaje, że ten rok towarzystwo ma szansę zakończyć z – choćby minimalnym – zyskiem netto.

[ramka][b]Michał Szubski - Prezes PGNiG[/b]

Ani nikt z kierownictwa PGNiG, ani sama spółka nie angażuje się w żadne przedsięwzięcia związane z obrotem akcjami lub prawami do akcji z udziałem pracowników. Co więcej, wśród załogi prowadzimy akcję edukacyjną, której celem jest uświadomienie pracownikom, którzy otrzymali darmowe akcje, że warto je zatrzymać, licząc na wzrost ich wartości. Przypominamy, że termin, kiedy będzie można je sprzedać na GPW (od 1 lipca 2010 r. – red.), jest coraz bliższy. Cena giełdowa na pewno będzie ceną najuczciwszą. Oczywiście, mieliśmy całe mnóstwo różnych propozycji, dotyczących tego, aby spółka zaangażowała się w stworzenie chociażby zamkniętych funduszy dla pracowników, ale my nigdy nie będziemy uczestniczyć w takich działaniach. Nie poprzemy żadnego projektu, który mógłby być wątpliwy etycznie.

[b]Konrad Konarski - Wspólnik, Baker & McKenzie[/b]

Prawo dopuszcza, a praktyka wypracowała różnego rodzaju instrumenty, które formalnie pozostawiając własność akcji w ręku pierwotnego akcjonariusza, faktycznie przenoszą na inną osobę korzyści ekonomiczne związane z akcjami. Instrumenty te są od lat twórczo wykorzystywane przez różnych pośredników skupujących akcje wydawane pracownikom prywatyzowanych przedsiębiorstw. Stosowano już umowy przedwstępne lub inne formy przyrzeczenia sprzedaży, nieodwołalne pełnomocnictwa lub umowy darowizny. Uzyskując takie umowne prawo nabycia akcji w przyszłości, pośrednik może je następnie dalej warunkowo zbyć, a więc niejako sprzedać akcje na krótko. We wszystkich tych konstrukcjach, tak długo, jak pracownik pozostanie właścicielem akcji, nie zostanie formalnie naruszony zakaz ich zbywania. Czasami są stawiane zarzuty obchodzenia w ten sposób ustawy, ale moim zdaniem trudno byłoby takie umowy podważyć.[/ramka]

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28