GO TFI, towarzystwo kierowane przez Beatę Kielan, tworzy FIZ, który ma inwestować w akcje i prawa do akcji spółek energetycznych nabywane na rynku nieregulowanym, w tym głównie prawa do akcji pracowniczych PGNiG. Napotyka jednak rafy. Związkowcom wcale nie uśmiecha się oddawać Beacie Kielan papierów. Do końca sierpnia GO TFI chce zgromadzić od klientów 15 mln zł aktywów, które mogłoby inwestować w papiery PGNiG. W rękach około 60 tys. związkowców jest około 750 mln sztuk akcji, na giełdzie wycenianych po około 4 zł każda.
[srodtytul]Umowa przyrzeczenia sprzedaży i krótka sprzedaż[/srodtytul]
Z uwagi na roczny zakaz pozbywania się papierów przez pracowników PGNiG, mechanizm transakcji funduszu jest dość skomplikowany. Idea opiera się na wykorzystaniu różnicy pomiędzy giełdową ceną akcji PGNiG a ceną pracowniczych papierów, jaka kształtuje się na rynku nieregulowanym. „Pod bramą” ostatnio papiery można było kupić za około 2 zł.
– Fundusz będzie za pośrednictwem spółek celowych kupował od pracowników instrumenty oparte na akcjach pracowniczych z dyskontem w stosunku do bieżącej ceny giełdowej. To ma stanowić swego rodzaju bufor bezpieczeństwa w przypadku, gdyby cena akcji PGNiG, które będziemy chcieli sprzedać na giełdzie, za rok była niższa – tłumaczy Beata Kielan. Chodzi o przyrzeczenie ze strony pracownika, że sprzeda akcje PGNiG, jak będzie mógł (tzw. umowa przyrzeczenia sprzedaży). To – przy odpowiedniej konstrukcji umowy – będzie zbywalna wierzytelność, którą można wycenić.
Gdyby cena papierów spadła zbyt mocno (na tyle, że straty na akcjach giełdowych przewyższyłyby dyskonto wynikające z kupionych dziś w ramach umów, względnie tanio, akcji pracowniczych), taki mechanizm nie wystarczy do ochronienia kapitału. – Stopę zwrotu z inwestycji można zabezpieczyć dzięki wykorzystaniu transakcji arbitrażowych – mówi prezes GO TFI.