Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zatrzymali wczoraj byłego prezesa Optimusa Michała Lorenca oraz obecnego prezesa spółki Piotra Lewandowskiego. Zatrzymania mają związek z czerwcowym podwyższeniem kapitału zakładowego w tej firmie. Prokuratura nie informuje na razie, czy postawiono im zarzuty.
Organy śledcze zajmowały się Optimusem już od lipca. Wtedy właśnie Michał Lorenc złożył pierwsze zeznania. Od początku twierdził, że przeprowadzonego w czerwcu podwyższenia kapitału w spółce dokonano na podstawie sfałszowanej uchwały rady nadzorczej. Podobnie twierdziła rada nadzorcza Optimusa. W efekcie podwyższenia kapitału Zbigniew Jakubas utracił kontrolę nad spółką. Pakiet 30 proc. akcji objął Michał Dębski, prezes i właściciel skierniewickiej firmy Zatra.
Michał Lorenc, który był prezesem w czasie, gdy w spółce zaszły opisywane wydarzenia, przed zatrzymaniem przedstawił "Parkietowi" swoją wersję wydarzeń w Optimusie.
Jak kupiono Zatrę
- Ta historia zaczęła się we wrześniu 2005 r. Ja i Rafał Pawłowski (były wiceprezes, odpowiedzialny za finanse Optimusa) zostaliśmy zatrudnieni w firmie, podpisaliśmy kontrakty menedżerskie, zakładające osiągnięcie dodatniego wyniku finansowego. Miało być 6 mln zł zysku w 2006 r. - mówi Michał Lorenc. Według niego, gdy nowy zarząd rozpoczął pracę w firmie, okazało się, że jest ona w znacznie gorszej sytuacji finansowej niż wcześniej ich zapewniano. Zamiast przewidywanych na koniec 2005 r. kilku milionów złotych na plusie, pojawiła się duża strata. - Musieliśmy stworzyć rezerwy na sytuacje biznesowe z przeszłości. Uświadomiliśmy sobie błyskawicznie, że bez radykalnych zmian nie jesteśmy w stanie osiągnąć jakiejkolwiek poprawy - opowiada były prezes. Z przeprowadzonych obliczeń jasno wynikało, że musimy wynieść na zewnątrz produkcję komputerów lub przenieść ją z Nowego Sącza bliżej centrum Polski. Rozważaliśmy m.in. współpracę z NTT System - naszym największym konkurentem - dodaje prezes. Inną opcją było skłonienie pracowników z Nowego Sącza, by założyli własną firmę i świadczyli usługi dla Optimusa - niestety, długotrwałe negocjacje skończyły się niczym. - Rozważaliśmy też wybudowanie własnej fabryki w Karczewie, negocjowaliśmy zakup terenu z gotowym obiektem. Czasu było coraz mniej. Wtedy to Piotr Lewandowski, który był dyrektorem ds. strategii, zaproponował Zatrę - zakład typowo produkcyjny z dużymi tradycjami w odległości do 100 km od Warszawy, czyli tak jak chcieliśmy - mówi Michał Lorenc. Prezes Zatry Michał Dębski zrobił na nim bardzo dobre wrażenie - był młody, energiczny, dobrze wykształcony, miał niezbędne doświadczenie. Zadeklarował wszelką niezbędną pomoc i możliwość uruchomienia procesu przenosin natychmiast.