Corporate governance na 99,2 procent i więcej

Nie tylko Polak jest mądry po szkodzie. Po serii korporacyjnych afer w USA, tamtejsi inwestorzy są gotowi zapłacić duże pieniądze za wskazanie firm, które są na najlepszej drodze do kłopotów. Rozwój rynku oceny standardów corporate governance nabrał tempa.

Publikacja: 19.04.2006 09:03

Inwestorzy z Wall Street mogą nabawić się schizofrenii. Oprócz ISS, który ma siedzibę w Rockville w stanie Maryland, i The Corporate Library z Portland w stanie Maine, ład korporacyjny w spółkach giełdowych za oceanem ocenia jeszcze co najmniej kilka innych firm. M.in. nowojorska Governance Metrics International (GMI).

Wielu chętnych do oceniania

Standardy corporate governance ocenia także znana raczej z ratingów kredytowych i indeksów giełdowych agencja Standard & Poor's oraz firma Morningstar, której domeną jest ocenianie funduszy inwestycyjnych.

W USA wiele podmiotów od lat przygląda się giełdowym przedsiębiorstwom pod kątem standardów corporate governance. Rynek na usługi oceny tych standardów rozkwitł jednak dopiero po 2002 r. - po tym, jak przez Amerykę przewinęła się fala bankructw i skandali z udziałem takich gigantów, jak Enron czy WorldCom. Na skutek lekceważenia zasad dobrych praktyk, prowadzących do nadużyć i defraudacji, inwestorzy stracili miliardy dolarów. Nic więc dziwnego, że teraz za dostęp do systemów ocen ładu korporacyjnego zainteresowani są skłonni płacić stawki sięgające nawet 150 tys. dolarów na rok.

Kim są zainteresowani? Lista jest długa: to inwestorzy instytucjonalni, firmy zarządzające pieniędzmi na zlecenie, fundusze hedgingowe czy regulatorzy rynku. Po rankingi corporate governance sięgają też firmy ubezpieczeniowe - szczególnie te, które ubezpieczają menedżerów i członków rad nadzorczych od odpowiedzialności z tytułu spraw wytaczanych przez akcjonariuszy.

Licytacja na parametry i noty

Cel rankingów jest jeden: wskazać te spółki, którym może grozić katastrofa - czyli na przykład skandal finansowy, bankructwo czy kosztowne procesy sądowe. Firmy oceniające mają przy tym pełne ręce roboty. ISS, który każdej branej pod lupę spółce przyznaje Współczynnik Ładu Korporacyjnego (CGQ), oblicza go na podstawie aż 61 różnych kryteriów. GMI stosuje jeszcze więcej, bo ponad 600 parametrów. Pod uwagę brane są m.in.: skład, wielkość i regulamin rady nadzorczej, renoma firmy audytującej, sprawozdania finansowe i wielkość pobieranych przez nią opłat, struktura akcjonariatu, regulacje dotyczące przejęć w danej branży, programy opcji dla menedżerów czy zasady przejmowania stanowiska dyrektora generalnego ocenianej korporacji. Lista punktów jest więc długa i różnorodna.

Praca analityków od ładu korporacyjnego sporo kosztuje i ktoś musi za nią zapłacić. Firmy stosują dwa podejścia: albo płacą oceniani, albo ci, którzy będą z ocen korzystać. Tę pierwszą zasadę wyznaje Standard & Poor's, który na życzenie spółki przyznaną jej ocenę upublicznia (może pozostać tajna, ale poza jednym wyjątkiem: jeśli wcześniej upubliczniony rating pogorszy się przy kolejnej ocenie, to nowy też zostanie podany do publicznej wiadomości). W przypadku innych firm prześwietlających ład płacą zazwyczaj klienci korzystający z ocen - wykupują roczny abonament i zyskują dostęp do tajnych rankingów, obejmujących praktycznie wszystkie firmy notowane na amerykańskich giełdach. Ten dostęp może sporo kosztować - nawet dziesiątki tysięcy dolarów za rok.

Różne firmy stosują różne metody badawcze i także skalę ocen mają różną. CGQ, czyli Corporate Governance Quotient, jest podawany w procentach - jeśli firma uzyskuje CGQ w wysokości 60 proc., oznacza to, że jest oceniana pod kątem corporate governance lepiej od 60 proc. firm w indeksie, do którego wchodzi (dlatego dystrybuujący gaz koncern KeySpan, jako piąta spółka w rankingu w 500-spółkowym indeksie S&P 500, ma CGQ w wysokości 99,2 proc.). The Corporate Library stosuje skalę od "A" do "F", bez "E", czyli jak w amerykańskich szkołach. Z kolei Governance Metrics ocenia corporate governance w skali trzystopniowej - poziom średni, powyżej średniej, poniżej średniej - a także, podobnie jak Standard & Poor's, w systemie punktów od 1 do 10.

Sukcesy i kiksy

Analitykom od corporate governance zdarzają się sukcesy. Już dwa lata, zanim wybuchł skandal w American International Group (jesienią 2004 r. regulatorzy zajęli się nielegalnymi umowami z brokerami ubezpieczeniowymi; później długoletni dyrektor generalny Maurice "Hank" Greenberg podał się do dymisji, a firma musiała poprawiać sprawozdania finansowe za zeszłe lata), korporacja znalazła się w grupie "wysokiego ryzyka" według oceny The Corporate Library.

Firma wskazywała na zbyt wysokie wynagrodzenie Greenberga i jego nadmierny wpływ na decyzje rady nadzorczej AIG. Podobnie specjaliści z ISS "trafili" z niskimi ratingami dla Adelphii, WorldComu czy Xeroksa, zanim firmy popadły w kłopoty. GMI udało się przewidzieć m.in. problemy w spółkach Freddie Mac i Fannie Mae, finansujących zakupy nieruchomości przez Amerykanów.

Jednak metody analizy rozwiązań corporate governance dopuszczają spory subiektywizm, pod uwagę brane są inne zestawy informacji i dlatego firmy często diametralnie różnią się w ocenach. Na przykład ISS dawał AIG bardzo wysoki rating, a tuż przed wybuchem skandalu jeszcze go podniosło. Na początku 2003 r. sam ISS wysoko oceniał spółkę HealthSouth (ład lepszy od 64,3 proc. firm w S&P 500 i lepszy od 92,3 proc. konkurentów z branży), którą kilka miesięcy później wstrząsnęła afera finansowa.

Czy to ma sens?

Czy unikanie w inwestycjach spółek, które są na bakier z ładem, naprawdę daje korzyści? Według założycieli The Corporate Library - Nella Minowa i Roberta Monka, bez wątpienia tak, ponieważ od 2002 r., odkąd firma przygotowuje rankingi, akcje korporacji z ocenami "A", "B" lub "C" radzą sobie wyraźnie lepiej od korporacji z ładem ocenianym niżej. Analizy prowadzone przez naukowców w dużej części także potwierdzają, że bardziej wiarygodne rozwiązania corporate governance pozytywnie wpływają na kursy spółek. W środowisku wciąż jednak toczy się dyskusja, czy ład korporacyjny da się przełożyć na numeryczne wskaźniki i czy tworzenie rankingów w ogóle ma sens.

Które amerykańskie firmy mają najlepszy

ład korporacyjny?*

 1. MBIA (usługi finansowe)

 2. Fifth Third Bancorp (usługi finansowe)

 3. Tenet Healthcare (ochrona zdrowia)

 4. H. J. Heinz (spożywczy)

 5. KeySpan (dystrybucja gazu)

 6. National City (usługi finansowe)

 7. Honeywell International (konglomerat przemysłowy)

 8. Equity Office Properties Trust (nieruchomości)

 9. Sunoco (naftowy)

10. Campbell Soup (spożywczy)

* top-ten spółek z S&P 500 według oceny Institutional Shareholder Services

Corporate governance możemy zdefiniować jako zbiór metod mających na celu zapewnienie

inwestorom (dostawcom, akcjonariuszom lub kredytodawcom) uzyskania przychodu ze swoich pieniędzy.

Krzysztof A. Lis, Henryk Sterniczuk,

"Nadzór korporacyjny", Oficyna Ekonomiczna, Kraków 2005

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28