Oferta produktów rynku walutowego staje się coraz bogatsza

Kilkadziesiąt procent zysku w kilka minut? Osiąganie takich rezultatów jest możliwe jedynie na rynku walutowym. Instrumenty wykorzystujące dźwignię finansową pozwalają na szybkie pomnażanie kapitału, ale też stanowią bardzo poważne zagrożenie dla niedoświadczonych inwestorów. Dlatego zanim postawią oni pierwszy krok na tym rynku, powinni się do tego solidnie przygotować.

Publikacja: 22.02.2003 09:00

Obniżające się oprocentowanie lokat bankowych i przedłużająca się dekoniunktura na rynku akcji utrudniają osiąganie satysfakcjonujących stóp zwrotu z naszych inwestycji. To zachęca do poszukiwania bardziej atrakcyjnych form pomnażania pieniędzy. Jedną z nich mogą być instrumenty rynku walutowego. Ich wybór w Polsce jest wciąż jeszcze niewielki, ale systematycznie wzbogacany.

Rynek walutowy jest bardzo ważną częścią rynku finansowego każdego kraju. Na nim ustalana jest wartość krajowego pieniądza względem walut zagranicznych. Tutaj także odbywa się wymiana jednej waluty na drugą, dzięki czemu możliwe jest uczestniczenie w międzynarodowej wymianie towarów i usług. W wielu państwach, w tym w Polsce, kurs walutowy jest ustalany na wolnym rynku, co oznacza, że kształtuje go prawo popytu i podaży. Pod wpływem zmian tych czynników dochodzi do wahań kursów, które z jednej strony mają swoje przełożenie na konkretne decyzje i przebieg procesów gospodarczych. Z drugiej strony mogą być wykorzystywane do osiągania zysków z krótkoterminowych spekulacji.

O ile w pierwszym przypadku zadajemy sobie pytania, jakie konsekwencje będzie miała zmiana kursu walutowego dla gospodarki, to w drugim istotne jest znaczenie zdarzeń ekonomicznych i określenie wpływu innych czynników na wysokość kursu walutowego. To pierwszy krok do jego prognozowania i zarabiania na zmianach kursów walutowych.

Oferta na tym rynku jest przeznaczona raczej dla bardziej wtajemniczonych inwestorów, a nie dla zwykłych ciułaczy, dla których pojęcia kontrakt terminowy, Forex czy kursy krzyżowe są czarną magią. Dla niego pozostaje wymienianie pieniędzy w kantorach lub bankach, co wiąże się ze znacznymi kosztami. Bardziej zaawansowane są produkty Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej, z jej sztandarowym Forex WGI. Inwestorzy o bardziej spekulacyjnym zacięciu mogą zainteresować się kontraktami terminowymi na waluty, które są notowane na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych i Warszawskiej Giełdzie Towarowej. Produktem dla profesjonalistów pozostają platformy transakcyjne do handlu na międzynarodowym rynku walutowym Forex.

[srodtytul]Kantor tańszy od banku[/srodtytul]

Najprostszą metodą ulokowania swoich oszczędności w obcej walucie jest ich zakup w kantorze lub banku. Tu najważniejszym zadaniem jest trafny wybór waluty. Ale to nie jedyny problem. Banki przy wymianie pieniędzy stosują duże różnice między ceną kupna i sprzedaży, co stanowi dla nas koszt transakcji. Widełki cenowe w niektórych bankach wynoszą nawet 4-5% (w czwartek Pekao skupował dolary po 3,8033, a sprzedawał po 3,9427 zł). By koszty wymiany choćby minimalnie ograniczyć, pamiętajmy o dwóch rodzajach kursów wymiany w bankach: dla pieniędzy i dewiz. Pierwsza kategoria odnosi się do gotówki, z jaką przychodzimy do banku, druga do środków zdeponowanych na rachunku. Jeśli więc wymieniamy pieniądze za pośrednictwem banku, warto wcześniej wpłacić pieniądze na rachunek. W kantorach widełki są mniejsze (w czwartek na dolarach wynosiły ok. 10 gr), ale dochodzi ryzyko związane z przenoszeniem środków do banku. Na rachunkach avista za wkłady w dolarach dostaniemy oprocentowanie w wysokości ok. 0,5%, a w euro 1,5%.

[srodtytul]Propozycja dla bardziej zamożnych[/srodtytul]

Różne niedogodności związane z korzystaniem z usług kantorów i banków przy zakupie walut byłyby do zniesienia, gdyby przy tym rozwiązywały jeden, ale za to zasadniczy problem. Którą walutę wybrać, aby przyniosła zysk? Zwróćmy uwagę, że o ile trzymanie przez ostatni rok w portfelu dolarów przyniosło ponad 8% straty, to w tym samym okresie euro dało zarobić 13%. Różnica jest więc znaczna. Niektóre produkty oferowane przez Warszawską Grupę Inwestycyjną zwalniają nas z prognozowania zmian kursów walut i zostawiają to specjalistom. Oni w naszym imieniu inwestują pieniądze na terminowym rynku walutowym, wykorzystując codzienne wahania kursów.

Sztandarowym produktem WGI jest Forex WGI, kierowany zarówno do osób fizycznych, jak i prawnych. Dla tych pierwszych minimalna wysokość środków przyjmowanych w pośrednictwo wynosi 40 tys. zł, dla drugich 100 tys. zł. Wypracowywane przez WGI zyski mogą być satysfakcjonujące dla klientów, gdyż na przestrzeni ponad 3 lat wyniosły one średnio 2,8% miesięcznie. Co równie ważne, w tym okresie tylko 3 razy zdarzyło się, że miesiąc zakończył się na minusie. Z tego powodu Forex WGI może być traktowany nawet jako przedmiot krótkoterminowej inwestycji. W ubiegłym roku zysk wyniósł 20,05%, przy czym najbardziej zyskowny był marzec (+2,82%), a straty poniesione zostały w październiku (-0,5%). Prezentowane przez WGI wyniki są wynikami netto (po uwzględnieniu kosztów). W praktyce klient dowiaduje się o miesięcznym wyniku inwestycji w formie szczegółowego wykazu dokonanych przez WGI transakcji i ich rezultatów. Firma zarabia na pobieraniu prowizji od zawieranych kontraktów i na spreadach, czyli różnicach pomiędzy ceną kupna i sprzedaży na rynku walutowym. Te opłaty są pobierane bez względu na miesięczny rezultat inwestycji. W planach na ten rok jest rozpoczęcie audytowania przez renomowaną firmę z tzw. Wielkiej Czwórki wyników finansowych wypracowywanych na rzecz klientów.

WGI nie jest firmą powszechnie znaną, dlatego równie ważne jak osiągane wyniki, jest bezpieczeństwo powierzonych pieniędzy. Ma je zagwarantować przede wszystkim prawo do wycofania w każdej chwili części lub całości zainwestowanych środków (trzeba jednak 7 dni wcześniej poinformować o tym WGI), a także stosowanie indywidualnych subkont, tak aby powierzane pieniądze nie wpływały na zbiorczy rachunek WGI, a na indywidualne, należące do klienta konta. Zdeponowane środki mogą służyć jedynie do przeprowadzania operacji na rynku walutowym, a z rachunku nie można dokonywać żadnych przelewów bez pisemnej zgody inwestora. Taka klauzula jest zapisana w umowie między WGI a obsługującym ją bankiem. Co ważne, przy wpłatach i wypłatach pieniędzy nie jest pobierana przez WGI żadna prowizja.

[srodtytul]Platforma dla zawodowców[/srodtytul]

Jeszcze inne możliwości inwestowania na rynku walutowym dają platformy transakcyjne do handlu na Forexie. To już jednak jest propozycja dla "zawodowców". Jako jedna z pierwszych w Polsce platformę o nazwie TMS Tr@der udostępniła firma TMS Treasury Management, ale obecnie inwestorzy mają do wyboru także produkty innych firm, oferujących konkurencyjne warunki dostępu do Forexu.

Platforma transakcyjna do handlu na Forexie jest mniej więcej tym samym, co biuro internetowe na rynku akcji. Część funkcji jest bardzo podobna. Przy wykorzystaniu nowoczesnych technologii internetowych inwestorom przekazywane są bezpośrednio do komputera informacje z rynku (kursy walut, dane ekonomiczne, wiadomości polityczne) oraz dostarczane są instrumenty potrzebne do analizowania zmian rynkowych (aplikacje do analizy technicznej pozwalają na bieżąco aktualizować wykresy, wskaźniki itp.). Klient przekazuje swoje zlecenia do systemu notowań brokera, a także ma możliwość otrzymania wyciągów potwierdzających przeprowadzane transakcje (tzw. back office) czy komunikowania się z firmą brokerską. Jednak jest też wiele różnic pomiędzy platformami Forexowymi a brokerami internetowymi. Przede wszystkim chodzi o system opłat i prowizji. W biurach maklerskich jest on powszechnie znany, więc nie ma potrzeby rozpisywania się o nim - płacimy procent od wartości transakcji dokonywanej po cenie rynkowej lub stałą kwotę przy zawieraniu kontraktów terminowych. W przypadku TMS Tr@der i innych platform, transakcji nie zawieramy po cenach "rynkowych", ale po cenach "transakcyjnych", czyli tych wyświetlanych na ekranie monitora. Różnica między nimi jest zyskiem pośrednika, a jej wysokość zależy od firmy oferującej platformę. To znajduje odbicie w spreadach. W ostatecznym rozliczeniu wpływają one na koszt przeprowadzenia transakcji. W TMS Tr@der wynoszą 60 pkt (0,0060) dla kontraktów z udziałem złotego i 5 pipsów (0,0005) dla podstawowych par walut, ale nie jest to jedyne rozwiązanie. Niektóre firmy oferują niższe spready, choć zdarza się, że pobierają opłatę od przeprowadzonej transakcji, np. w wysokości 20 dolarów, co w rezultacie może okazać się droższe dla klienta.

Do otwarcia rachunku wymagana jest w większości przypadków minimalna wpłata. Na przykład w TMS Tr@der wynosi ona 50 tys. zł, ale w Efix Polska jest to już tylko 2,5 tys. dolarów (niecałe 10 tys. zł), a w DeltaplusForex 2 tys. dolarów (niecałe 8 tys. zł). Z dwóch powodów wymóg minimalnej wpłaty jest dobrym rozwiązaniem. Wiadomo, że transakcje na rynku walutowym są obarczone znacznym ryzykiem. Dlatego ta propozycja nie może być skierowana do wszystkich, a raczej do ludzi lepiej sytuowanych, dla których ewentualne niepowodzenie nie stanie się tragedią życiową. Jest też drugi, nawet ważniejszy powód. Minimalna kwota transakcji na platformie TMS to 50 tys. dolarów, od których wpłaca się 3% depozytu (1,5 tys. dolarów, czyli ok. 6 tys. zł), a w DeltaplusForex 100 tys. dolarów, od których płaci się depozyt w wysokości 500 dolarów (ok. 2 tys. zł). Transakcja jest więc bardzo mocno "lewarowana" i trudno sobie wyobrazić, aby angażować w nią znaczący procent kapitału. I tak, na przykład, przy jednym kontrakcie w TMS Tr@der jest to już ponad 10%, a w Efix Polska aż 40% minimalnej wymaganej wpłaty. To oznacza, że przy zmianie kursu waluty, na którą mamy kontrakt, o 1%, na naszym rachunku przybywa lub ubywa odpowiednio aż 2 i 4 tys. zł.

Warto też odnotować, że na niektórych platformach nieco inaczej, niż na rynku akcji, aktywuje się zlecenie stop-loss. Wystarczy, aby na rynku ceny zostały zepchnięte do poziomu, na jakim znajduje się nasze zlecenie (np. zlecenie stop-loss na EUR/PLN po 4,15 zostanie wykonane w momencie, gdy na rynku pojawi się oferta 4,1500/4,1560), a nie musi zostać zawarta transakcja po tej cenie, tak jak dzieje się to na rynku akcji.

Niektóre firmy prowadzące platformy nakładają dodatkową opłatę w momencie, gdy przez określony czas na rachunku nic się nie dzieje. Może ona wynosić nawet kilkadziesiąt dolarów miesięcznie. Na przykład, na platformie firmy Efix Polska opłata wynosi 75 dolarów i jest stosowana, gdy nie zostanie zrealizowana żadna transakcja przez okres dłuższy lub równy 60 dniom.

Bardzo pożyteczną usługą, dostępną na większości platform, są ich wersje demonstracyjne. Pozwalają one założyć wirtualny rachunek i przez określony czas inwestować na Forexie. Ze względu na specyfikę rynku walutowego w zasadzie trudno sobie wyobrazić rzucenie się na głęboką wodę i otworzenie realnego konta bez uprzedniego spróbowania swoich sił "na sucho". Warto przede wszystkim opracować zasady zarządzania kapitałem. Fachowcy zalecają, by przy kwocie mniejszej niż 3 tys. dolarów handlować 1 kontraktem, przy sumie 3-5 tys. dolarów 2 kontraktami.

Na wielu platformach inwestorzy mogą korzystać z nieznanego szerzej na naszym rynku kapitałowym rodzaju zlecenia. Umożliwia ono jednoczesne ustawienie linii obrony (stop-loss) i wyznaczenie poziomu realizacji zysku (stop--profit). W momencie gdy jeden z warunków aktywuje zlecenie, druga jego część zostaje automatycznie anulowana. Takie zlecenie zależne jest szczególnie przydatne dla day-traderów, na przykład w momencie, gdy rynek oczekuje na publikację jakiejś ważnej informacji, danych ekonomicznych, mogących doprowadzić do dużej zmiany kursu.

[srodtytul]GPW i WGT oferują kontrakty terminowe[/srodtytul]

Polski rynek daje również możliwość spekulacji na kontraktach terminowych na waluty. Takie instrumenty oferuje zarówno GPW, jak i WGT. Niestety, w obu przypadkach największym mankamentem jest niska płynność, która znacznie ogranicza ich atrakcyjność. Na GPW mamy do wyboru jedynie dwa rodzaje futures: na euro i dolara, opiewające na 10 tys. jednostek danej waluty. Na WGT oferta jest szersza. Oprócz par EUR/PLN i USD/PLN obejmuje kontrakty na franka szwajcarskiego (CHF/PLN) i parę euro do dolara (EUR/USD). Mamy też do wyboru dwie metody rozliczenia kontraktu: gotówkowe i z realną dostawą waluty. W zależności od rodzaju rozliczenia kontrakty opiewają na 10 tys. jednostek waluty bazowej przy rozliczeniu gotówkowym i 50 tys. jednostek przy rozliczeniu z realną dostawą. Na obu giełdach stosuje się dwa odmienne sposoby naliczania depozytu dla zawieranych kontraktów terminowych. GPW stosuje depozyt procentowy, który dla futures na dolara wynosi 4,2% jego wartości, a dla euro 3,6%. Przy kursie 3,84 zł za dolara daje to 1613 zł i przy kursie 4,17 zł za euro 1501 zł. WGT przyjęła inną metodę naliczania depozytu. Ma on stałą wartość i wynosi 540 zł dla kontraktu CHF/PLN, 900 zł dla kontraktu USD/PLN i EUR/PLN oraz 950 zł dla kontraktu EUR/USD. Kontrakty notowane na WGT są więc znacznie tańsze dla nabywcy, co czyni je bardziej atrakcyjnymi.

Nowinką wprowadzoną na WGT są opcje na kontrakty terminowe na waluty. Są one wystawiane na pary: USD/PLN, EUR/PLN, CHF/PLN i EUR/USD. Można te opcje zarówno nabywać (wtedy ewentualna strata inwestora jest ograniczona jedynie do premii, zapłaconej za opcję, zysk może zaś być nieograniczony), jak i wystawiać (wtedy zysk ograniczony jest do otrzymanej premii, a strata może być nieograniczona).

Aby rozpocząć inwestowanie na GPW w kontrakty terminowe na waluty wystarczy mieć otwarty rachunek praw pochodnych w jednym z biur maklerskich. Czas oczekiwania na przyznanie przez Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych numeru (NIK-numer identyfikacyjny klienta) nie przekracza kilku dni. Inwestorzy zamierzający rozpocząć działalność na WGT powinni zgłosić się do jednego z akredytowanych przy giełdzie biur maklerskich. Ich wykaz można znaleźć na stronie internetowej www.wgt.com.pl. Również niektóre biura, obsługujące transakcje na GPW (na przykład DM BOŚ), pośredniczą w handlu na WGT.

Sposób zawierania transakcji na giełdzie towarowej różni się od tego, jaki znamy z parkietu przy Książęcej. WGT przyjęła system zwany "open-outcry", opierający się na brokerach parkietowych, zgłaszających oferty kupna i sprzedaży kontraktów lub akceptujących oferty zgłaszane przez innych brokerów. Oferty są wykrzykiwane przez brokerów tak, aby dotarły do wszystkich innych uczestników sesji. Ma to zapewnić równy dostęp do rynku i optymalne warunki do zawierania transakcji. Orientacyjne oferty kupna i sprzedaży można znaleźć w niektórych serwisach informacyjnych (np. Reuters), ale w praktyce często można uzyskać nieco lepsze ceny od tych przekazywanych przez serwisy. Bezpośrednio po zawarciu transakcji jest ona potwierdzana na kartach transakcyjnych przez brokerów, którzy ją zawarli. Na koniec dnia wszystkie transakcje są rejestrowane przez Izbę Rozliczeniową (odpowiednik KDPW), dokonującą codziennie wyceny wszystkich otwartych pozycji, a w ostatnim dniu obrotu danym kontraktem albo w dniu zamknięcia przez inwestora kontraktu dokonuje rozliczenia transakcji. Codzienna wycena pozwala biurom maklerskim przekazać klientom informację o zyskach i stratach, a przy rozliczeniu przekazać odpowiednią kwotę pieniędzy lub obciążyć konto sumą potrzebną do pokrycia poniesionej straty.

[srodtytul]Oferta giełd zagranicznych[/srodtytul]

Powoli coraz bardziej otwarte dla polskich inwestorów stają się zagraniczne rynki papierów wartościowych. Na nich również można znaleźć instrumenty powiązane z walutami. Są dwie drogi, aby rozpocząć tam inwestowanie. Jedna powstała wraz z liberalizacją prawa dewizowego w październiku ub.r. Umożliwiła ona skorzystanie z usług zagranicznych brokerów. Procedurę otwarcia w ten sposób rachunku PARKIET opisywał już kilka razy. W handlu na zagranicznych giełdach pośredniczą również polskie biura maklerskie, których oferta staje się coraz bardziej konkurencyjna. Dostęp do walutowych kontraktów terminowych notowanych na Chicago Mercantile Exchange (CME) proponuje, na przykład, Erste Securities. Stawia jednak swoim potencjalnym klientom wymóg wpłaty na rachunek minimum 25 tys. dolarów (ok. 100 tys. zł). Tym, których na to stać, daje dostęp do szerokiej gamy futures za pośrednictwem elektronicznej platformy połączonej z serwerami wybranych giełd. Dzięki temu polski inwestor ma taki sam dostęp do rynku, jak inwestorzy z całego świata. Oprócz takich popularnych par, jak EUR/USD, USD/YPY, mają oni do dyspozycji kontrakty na koronę szwedzką i norweską, dolara australijskiego i nowozelandzkiego, rosyjskiego rubla, reala brazylijskiego czy meksykańskie peso. Najpopularniejsza jest para EUR/USD. Na CME wartość tego kontraktu to 125 tys. dolarów (lub euro), co oznacza, że 1 pip jest wart 12,5 dolara. Wymagany do zawarcia kontraktu depozyt wynosi 3 tys. dolarów. Prowizja jest negocjowana indywidualnie z każdym klientem, ale jak zapewniają przedstawiciele biura, całkowity koszt transakcji jest równy mniej więcej 3 pipsom (37,5 dolara).

[srodtytul]Teorie kursu walutowego[/srodtytul]

Teoria parytetu siły nabywczej mówi nam, że kursy walut w dwóch krajach zależą od cen koszyka dóbr nabywanych w tych państwach. To oznacza, że zmiany kursu waluty jednego kraju względem waluty drugiego kraju są uzależnione od poziomu inflacji. Waluta państwa z wyższą inflacją będzie tracić na wartości. Teoria ta ma jednak kilka mankamentów. Nie uwzględnia poziomu podatków i ceł, ignoruje ceny usług, nie uwzględnia różnic w standardowych koszykach dóbr w poszczególnych krajach. Abstrahuje również od tego, że inflacja może być mierzona na kilka różnych sposobów. Teoria parytetu stóp procentowych oparta jest na przekonaniu, że wzrost lub spadek cen jednej waluty jest neutralizowany przez różnicę stóp procentowych. Jeśli stopy procentowe w USA są wyższe niż w eurolandzie, wówczas dolar powinien tracić do euro, aby uniemożliwić zyskowny arbitraż. W praktyce widzimy jednak, że w ostatnim okresie ta teoria nie ma zastosowania, gdyż stopy w eurolandzie są dużo wyższe niż w USA, co nie ma przełożenia na wzrost wartości dolara. Dlaczego tak się dzieje częściowo tłumaczy model bilansu płatniczego zakładający, że kurs walutowy pomiędzy dwoma krajami jest zależny od obrotów bieżących pomiędzy nimi. Jeśli znajdują się one w równowadze, to i kurs walutowy powinien być stabilny. Jeśli jednak jedno z państw ma deficyt na rachunku bieżącym, (C/A - current account) jego waluta będzie tracić na wartości. Ta teoria koncentruje się na przepływie dóbr, a nie uwzględnia przepływów kapitałowych (kupno akcji, papierów dłużnych), zyskujących coraz większe znaczenie w gospodarce. Ten element jest podstawą modelu aktywów finansowych. Kluczową rolę odgrywa w nim cała gospodarka, determinująca transakcje na rynku finansowym. Inwestorzy na rynku walutowym reagują więc na czynniki decydujące o sile gospodarki danego kraju, czyli PKB, sprzedaż detaliczną, produktywność pracy, poziom produkcji przemysłowej, kondycję rynku akcji itp. Te dwie teorie w dużym stopniu tłumaczyłyby silne osłabienie dolara względem euro w ostatnich miesiącach. Spadające stopy procentowe przedłużająca się dekoniunktura na rynku akcji powodują odpływ kapitału, co stwarza presję na dolara.

[srodtytul]Forex - słońce nigdy nie zachodzi[/srodtytul]

Forex (skrót od foreign exchange) to największy rynek finansowy na świecie z dziennym obrotem przekraczającym 1,5 bln dolarów. Jego podstawą są transakcje między bankami i instytucjami finansowymi, które nazywamy Interbankiem, zawierane bez przerw, czyli 24 godziny na dobę, 5 dni w tygodniu. Wraz z zamknięciem rynków azjatyckich zaczynają działać rynki w Europie, zaś gdy one kończą pracę, zaczyna się handel w Ameryce. Gdy on dobiega końca, zaczynają działać rynki australijskie, po nich azjatyckie itd. Obrót na Forexie nie jest scentralizowany przez jakąkolwiek giełdę, a transakcje są realizowane przez dwie strony za pośrednictwem telefonu lub elektroniZe względu na fakt, że dolar amerykański jest główną walutą rozliczeń w handlu międzynarodowym i inwestycji na rynkach finansowych, notowania wszystkich dewiz dokonywane są względem dolara, przez co mówimy o przewadze dolara na rynku walutowym. To równocześnie oznacza, iż jest on walutą bazową dla innych walut. Ma to istotne znaczenie z punktu widzenia systemu kwotowania. Każde kwotowanie jest podawane w postaci dwóch cen, np. USD/PLN 3,9000/50. Pierwsza z nich to cena, po której kwotujący chce kupić walutę (po angielsku określa się ją jako BID). Druga to cena, po której kwotujący chce sprzedać walutę (określa się ją jako OFFER lub ASK). Różnica pomiędzy tymi cenami nazywana jest spreadem. Pojęcie to znamy również z innych rynków, np. terminowego czy akcyjnego. We wszystkich przypadkach spread jest uzależniony od możliwości rozpoznania w danej chwili sytuacji na rynku, czyli ustalenia bieżącej wyceny, liczby uczestników, czyli płynności, od dynamiki zmian na rynku (im sytuacja jest spokojniejsza, tym mniejszy spread).

Jeśli mamy notowania, takie jak w naszym przypadku - USD/PLN, oznacza to, że kurs wyraża cenę jednego dolara w złotych. Inaczej mówiąc, dolar jest tu walutą bazową, a złoty notowaną. Jednym z nielicznych wyjątków, gdzie dolar nie jest walutą bazową, są notowania euro do dolara (EUR/USD) i funta brytyjskiego do dolara (GBP/USD). Wynika to z faktu, iż większość krajów wyznacza kursy walutowe podając, ile jednostek waluty krajowej, będącej walutą notowaną, trzeba zapłacić za jedną jednostkę waluty obcej, będącej walutą bazową. W Wielkiej Brytanii i państwach o silnych wpływach brytyjskich (Australia, Nowa Zelandia, Irlandia) jest odwrotnie: podaje się, ile można otrzymać waluty zagranicznej za jedną jednostkę waluty miejscowej.

Jeśli na danym rynku walutowym waluty są wyceniane względem dolara, to możemy otrzymać także kursy pozostałych walut względem siebie. Nie pochodzą one bezpośrednio z rynku, a są wynikiem obliczeń otrzymanych z podstawowych kwotowań z udziałem dolara. Tak wyznaczone kursy nazywa się kursami krzyżowymi.

Podstawowym rodzajem transakcji na rynku walutowym jest transakcja natychmiastowa (SPOT). Polega ona na ustaleniu kupna lub sprzedaży jakiejś waluty za inną walutę w momencie negocjacji z jednoczesnym zobowiązaniem obydwu stron do dostarczenia określonej ilości walut za dwa dni robocze. Jeśli więc nabyto dolary w poniedziałek, to pojawią się one na rachunku w środę, jeśli nabyto je w piątek, to dostaniemy je we wtorek.

[srodtytul]Transakcja spekulacyjna na kontrakcie terminowym USD/PLN[/srodtytul]

Wybicie się w dół z trzymiesięcznej konsolidacji w drugiej połowie października 2002 r. i jednoczesne przełamanie półrocznej linii trendu, co pozwala spodziewać się dotarcia do poziomu dołka z maja 2002 r. przy 3,95.

Data otwarcia pozycji: 24.10.2002 r. - sprzedaż 1 kontraktu na WGT USD/PLN po 4,1 i ustawienie zlecenia stop-loss po 4,12 zł.

Założony poziom notowania osiągnęły 6.11.2002 r., więc zamykamy pozycję, kupując kontrakt USD/PLN po 3,95.

Rozliczenie:

4,1-3,95=0,15 × 10 000 = 1500 zł

Depozyt na WGT: 900 zł

Stopa zwrotu: 1500/900 × 100 = 166,7%

[srodtytul]Transakcja day-tradera na kontrakcie terminowym EUR/USD[/srodtytul]

O 14.30 mają zostać podane dane o sprzedaży detalicznej w USA. W związku z tym, że na EUR/USD mamy silny trend wzrostowy, liczymy, że gorsze od oczekiwań dane osłabią dolara.

Zajmujemy przed decyzją długą pozycję na kontraktach EUR/USD po 1,0112 i wykorzystujemy zlecenie zależne, ustawiając stop-loss po 1,0100, a stop-profit po 1,0152.W razie sukcesu rachunek przedstawia się następująco:

1,0152 - 1,0112 = 0,004 × 10 000 =

= 40 dolarów × 3,84 zł = 153,6 zł

Depozyt na WGT: 950 zł

Stopa zwrotu: 153,6/950 × 100 = 16,17%.

W razie porażki:

1,0112 - 1,0100 = -0,0012 × 10 000 =

= -12 dolarów × 3,84 = -46,08 zł

Stopa zwrotu: -46,08/950 × 100 = 4,85%

[srodtytul]SŁOWNICZEK[/srodtytul]

Ask - oferta sprzedaży; cena, po jakiej można w danym momencie kupić walutę.

Bid - oferta kupna; cena, po jakiej można sprzedać w danym momencie walutę.

Big Figure - pierwsze trzy cyfry kursu waluty, np. USD: 1,62 za brytyjskiego funta lub zł: 4,19 za euro.

Cable - w slangu dealerów walutowych nazwa kursu funta brytyjskiego względem kursu dolara amerykańskiego (GBP/USD).

Cross Rates - kursy krzyżowe; kursy walut bez udziału amerykańskiego dolara.

Initial Margin - wpłata wymagana zanim klient przystąpi do dokonywania transakcji na rynku walutowym.

Leverage - dźwignia finansowa.

Margin - depozyt zabezpieczający przy obrocie kontraktami terminowymi, kwota niezbędna do otwarcia pozycji na rynku walutowym.

Margin Call - wezwanie do uzupełnienia depozytu zabezpieczającego.

Pip - najczęściej jest to czwarta cyfra po przecinku w notowaniach walut, wyjątkiem jest, na przykład, USD/JPY, gdzie jest to drugie miejsce po przecinku.

Rollover - przedłużenie zapadalności kontraktu o kolejne dwa dni robocze połączone z uaktualnieniem jego wartości, wyliczonym na podstawie różnic w oprocentowaniu walut z danej pary.

[srodtytul]Przydatne adresy internetowe:[/srodtytul]

www.wgi.pl

www.wgt.com.pl

www.tms.pl

www.fxinfo.pl

www.deltaplusForex.com

www.efixpolska.com

www.4ex.pl

www.forex.com

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28