Transakcje na akcjach spółek zawierane przez prezesów i członków zarządów od zawsze są pilnie obserwowane przez inwestorów. Nie powinno to jednak dziwić. W końcu to szefowie wiedzą najlepiej, co dzieje się w ich spółkach i jakie perspektywy czekają je w nadchodzących kwartałach. Wzięliśmy pod lupę najgłośniejsze w ostatnim czasie przykłady takich transakcji.
Briju przestrogą dla rynku
W ostatnich miesiącach najgłośniejsza z nich została zawarta w jubilerskiej spółce Briju. Na początku lutego Letamor Holdings, podmiot kontrolowany przez braci Piotrowskich zasiadających w zarządzie, w transakcjach pakietowych sprzedał 800 tys. walorów (13 proc. wszystkich akcji spółki) po 28 zł za sztukę, uzyskując 22,4 mln zł. Po miesiącu papiery firmy kosztowały już tylko około 9 zł, zaś w piątek były wyceniane na 8,3 zł. Na dynamiczną przecenę akcji złożyło się kilka czynników: bardzo słabe wyniki za IV kwartał 2016 r., wyraźny spadek obrotów w pierwszych miesiącach tego roku, potencjalne problemy z VAT. Na domiar złego Bank Pekao wypowiedział jubilerskiej spółce umowę o limit kredytowy, a mBank zablokował jej możliwość korzystania z przyznanych instrumentów. Wielu inwestorów czuje się oszukanych, bowiem wcześniej spółka nie komunikowała takich problemów. KNF podjęła już działania dotyczące kwestii związanych z potencjalną manipulacją kursem oraz potencjalnym wykorzystaniem informacji poufnej, w tym poprawności wykonywania samych obowiązków informacyjnych. Obecnie bracia Piotrowscy kontrolują 45 proc. akcji dających blisko 60 proc. głosów na walnym.
Niemiła niespodzianka spotkała również akcjonariuszy notowanej na małej giełdzie Grupy Jaguar. Robert Betka, prezes spółki, od 15 listopada 2016 r. do 2 stycznia 2017 r. sprzedał 1,6 mln akcji stanowiących ok. 20 proc. walorów spółki. Obecnie ma już około 5 proc. jej papierów. „My dzisiaj mamy jedno pytanie do Roberta Betki: skoro w listopadzie 2016 r. kondycja spółki była tak dobra, jak pan raportował i w wielu wywiadach publicznie zapewniał, że rozpoczęcie sprzedaży działek i apartamentów spowoduje gwałtowny wzrost przychodów spółki – to dlaczego równie gwałtownie wyzbył się pan ponad 80 proc. posiadanych akcji? Przecież pan musiał wówczas wiedzieć, że spółka nie miała środków na wykup obligacji i czekała ją upadłość. I co pan teraz powie akcjonariuszom, którzy w listopadzie 2016 r. odkupili pańskie akcje po 30 groszy za sztukę?" – piszą pokrzywdzeni akcjonariusze na Portalu Wierzycieli Grupy Jaguar. W piątek walory firmy kosztowały 8 groszy.
Prezes sprzedaje = inwestor sprzedaje
Przykłady te dobitnie pokazują, że gdy insiderzy sprzedają spore pakiety akcji, należy zachować szczególną ostrożność. Nie oznacza to jednak, że zawsze w takich przypadkach należy się doszukiwać drugiego dna. – Moim zdaniem zasada powinna być prosta: prezes sprzedaje znaczący pakiet akcji – inwestor sprzedaje akcje. Nie ma sensu zastanawianie się nad powodami, najczęstsze to pogorszenie się kondycji spółki bądź nowy akcjonariusz. Obie sytuacje mogą być ryzykowne dla inwestorów – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. W ostatnim czasie obserwujemy jednak kilka przykładów, że prezesi nie zawsze sprzedają swoje akcje na „górce", a notowania ich firm nadal radzą sobie bardzo dobrze.