Wskaźnik ten wzrósł w kwietniu do 112,9 pkt, z 112,4 pkt. w marcu. Ten ostatni odczyt też został zresztą nieznacznie zrewidowany w górę. Ekonomiści przeciętnie spodziewali się, że w kwietniu indeks Ifo też wyniesie 112,4 pkt.

Jak oceniła Jennifer McKeown, ekonomistka z firmy analitycznej Capital Economics, taki odczyt wskaźnika Ifo jest spójny ze wzrostem niemieckiego PKB w tempie 3,5 proc. rocznie. Dla porównania, w IV kwartale ub.r. (to najnowsze dostępne dane) gospodarka Niemiec rozwijała się w tempie 1,8 proc. rocznie.

Opublikowany w piątek wskaźnik PMI, który także mierzy koniunkturę w gospodarce na podstawie ankiety wśród przedsiębiorstw, ale informuje o rzeczywistych zmianach ich aktywności, a nie o odczuciach, w kwietniu wyraźnie spadł. Jego odczyt sugerował, że gospodarka Niemiec rozwija się w tempie około 2,5 proc. rocznie. To jednak nadal byłby solidny wynik.

- Szczegółowe wyniki ankiety Ifo są jednak nieco rozczarowujące – zauważył Claus Vistesen, główny ekonomista ds. strefy euro w Pantheon Macroeconomics. Zwrócił uwagę, że za wzrost wskaźnika odpowiada głównie poprawa ocen bieżącej koniunktury. Tymczasem indeks oczekiwań przedsiębiorców obniżył się w kwietniu ze 105,9 do 105,2 pkt. Zdaniem Vistesena to może oznaczać, że największa gospodarka eurolandu, choć nadal rozwija się szybko, to przestała przyspieszać.

Niemcy to główny partner handlowy Polski. Trafia tam około 30 proc. naszego eksportu.