We wtorek kapitalizacja United Airlines (UA) spadła o 250 milionów dolarów, co było pokłosiem niedzielnego incydentu na chicagowskim lotnisku O'Hare. Z samolotu UA mającego lecieć do Louisville siłą usunięto pasażera by zrobić miejsce dla załogi innej maszyny udającej się do pracy.

W poniedziałek skandal został tak nagłośniony, iż musiało się do niego ustosunkować kierownictwo United Airlines. Jednak prezes Oscar Munoz zamiast załagodzić sytuację tylko ja pogorszył przepraszając za „koniczność przemieszczenia klientów". Potężnie go wyśmiano.

W poniedziałek w liście do pracowników Munoz  bronił postępowania firmy określając zachowanie usuniętego pasażera jako  „destruktywne i wojownicze". We wtorek, kiedy kurs akcji United Airlines zanurkował o prawie 4 proc. Oscar Munoz zdobył się na przeprosiny określając incydent jako „naprawdę straszny". Obiecał zbadanie  jego okoliczności, aby cos takiego się nie powtórzyło.

Specjaliści od PR  są zszokowani reakcją kierownictwa UA na sytuację kryzysową. Nie mają wątpliwości, że Munoz powinien od razu przeprosić poturbowanego  pasażera, który przebywa w szpitalu. Nazywa się David Dao i jest...lekarzem.

W ubiegłym roku United Airlines z powodu sprzedaży zbyt dużej ilości biletów z kwitkiem odprawiło 3765 pasażerów. Przewoźnikom wolno sprzedawać więcej biletów niż mają miejsc i robią to często zakładając, że niektórzy pasażerowie zrezygnują z lotu. US Airlines wyprosiło z pokładu 40 tys. pasażerów nie licząc tych, którzy swoje miejsca opuścili na ochotnika. Liderem  sprzedaży zbyt dużej liczby  biletów są Delta Airlines