Remigiusz Lemke, DM mBank

Piątkowa sesja na rynku terminowym rozpoczęła się z niskiego pułapu, po krótkim testowaniu notowania skierowały się w wyższe rejony. Jednak w momencie, gdy kurs dotarł do punktu równowagi, uaktywniła się strona podażowa, co bardzo szybko przełożyło się na ponowną deprecjację. Przez resztę zmagań FW20 osuwał się na południe, kończąc ostatecznie dzień na wysokości 2177. W rezultacie w ujęciu tygodniowym wykształciła się formacja „spadającej gwiazdy", co bezpośrednio przekłada się na rozkład sił przy Książęcej 4. W związku z powyższym do wysokości 2237 przewagę średnioterminową uzyskali sprzedający, a zatem w dalszym ciągu temat korekty nie został zamknięty. Podobną sytuację można zaobserwować w przypadku indeksu spółek średnich, pułap bez którego pokonania przewagę posiadają sprzedający znajduje się na wysokości 4818.74. Zdecydowanie najkorzystniej w gronie rodziny WIG-ów wypada benchmark maluchów. Co prawda kupującym nie udało się wybić pułapu 16614 punktów, jednak na wykresie dostrzec można trójkąt wzrostowy, dzięki czemu w najbliższych dniach powinna zostać podjęta próba wygenerowania prowzrostowego sygnału.

Krzysztof Pado, DM BDM

Rozpoczynamy nowy miesiąc, a także kwartał na GPW. Pierwsze trzy miesiące roku WIG20 skończył blisko 12% dodatnią stopą zwrotu. Sam marzec nie był jednak w ostatecznym rozrachunku zbyt udany. Indeks blue-chipów odnotował 0,7% spadek (po trzech z rzędu miesiącach wzrostu). Do piątku byliśmy jeszcze na delikatnym plusie, ale bykom zabrakło najwyraźniej „pary" do wystrojenia okienek. WIG20 na ostatniej sesji miesiąca zniżkował o -1,5% do 2176 pkt, pociągnięty przez PKN i KGHM. Kwiecień historycznie dla byków nie jest zły, dopiero dla kolejnego miesiąca zarezerwowane jest stare giełdowe porzekadło „sell in May and go away". W ostatnim okresie mieliśmy, przynajmniej w Warszawie, i rajd św. Mikołaja i efekt stycznia... Bardziej ostrożnym inwestorom warto jednak jeszcze raz przypomnieć się z wykresem szerokiego rynku i indeksem WIG. Po przełamaniu linii trendu wzrostowego na początku marca, rynek ma problem, by wrócić do wcześniejszej dynamiki ruchu. Podobne zachowania w ostatnim czasie(I-IV'16 i VII-VIII'16), były pretekstem albo do korekty albo do dłuższego przystanku. W piątek nastroje na rynkach światowych nie były jednoznaczne. DAX zwyżkował o 0,5%, ale już indeksy na Wall Street wieczorem traciły nieco na wartości (S&P500: - 0,2%). Z danych makro mamy dziś publikacje indeksów PMI dla przemysłu w Europie (oraz ISM wUSA) za marzec (prognoza dla Polski: 54,6 pkt). Mimo, że skończył się marzec, sezon wyników na GPW za 4Q'16 będzie jeszcze trwał. Zmienione przepisy umożliwiają bowiem publikację raportu za 2016 rok (a tym samym za 4Q'16) do końcówki kwietnia. Tym samym będziemy mieć kuriozalną sytuację, gdy część spółek w drugiej połowie kwietnia będzie już publikować wyniki za 1Q'17, a część będzie dopiero przed przekazaniem inwestorom informacji, o tym jak poradziła sobie w ostatnim kwartale 2016 roku.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

Wall Street musiała w piątek strawić reperkusje kolejnego, czwartkowego, tweetu prezydenta Trumpa (o tym niżej). To chyba było bardziej istotne niż publikowane w piątek dane makro i koniec miesiąca oraz kwartału, który często doprowadza do window dressing. Trump napisał w swoim tweecie, że w wyborach w 2018 roku (w Izbie Reprezentantów wybory odbywają się co dwa lata) trzeba wyciąć Demokratów i frakcję Fredom Caucus z Partii Republikańskiej (to ona najbardziej sprzeciwiała się przyjęciu nowej ustawy zdrowotnej). Tym tweetem zwiększył skale konfliktu we własnej partii zmniejszając szanse na uchwalenie innych swoich propozycji.

W USA w piątek opublikowano kilka raportów makro, ale nie miały one żadnego wpływu na zachowanie rynków. Odnotujmy jednak, że raport o wydatkach/przychodach Amerykanów w lutym wykazał wzrost odpowiednio o 0,4/0,1% (oczekiwano 0,4/0,2%). Marcowy indeks Chicago PMI wyniósł 57,7 pkt. (oczekiwano 56,9 pkt.). Ostateczny odczyt marcowego indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan wyniósł 96,9 pkt. (oczekiwano 97,6 pkt.).

Wall Street miała przeciwko sobie Trumpa (tweet i śledztwo w sprawie wpływu Rosji na wybory), a za sobą dobre dane makro i koniec kwartału. Bykom pomagał też kolejny wzrost ceny ropy. Nic dziwnego, że indeksy kręciły się wokół poziomu neutralnego i zakończyły dzień niewielką zniżką (S&P 500 stracił 0,23%). Sesja nie miała żadnego znaczenie prognostycznego. Groźne dla byków było to, co powiedział William Dudley, szef Fed z Nowego Jorku. Według niego już w tym roku Fed może zacząć pozbywać się aktywów ze swojego bilansu (4,5 biliona dolarów), które skupował w fazie poluzowania ilościowego (QE). To na razie tylko jedna taka opinia, ale jeśli takie wypowiedzi się nasilą to i Trump nie pomoże – hossa się skończy. W piątek GPW rozpoczęła sesję od spadku indeksów. Po południu gołym okiem widać było słabość naszego rynku - indeksy w Niemczech i we Francji trzymały się blisko poziomu neutralnego, a u nas WIG20 zanurkował. Szczególnie mocno obciążał indeks spadek ceny akcji KGHM (taniała miedź) i Pekao. MWIG40 też spadał, ale niewiele. Fatalne było zakończenie sesji. Wtedy, kiedy indeksy na innych giełdach europejskich wyraźnie rosły, u nas fixing obniżył WIG20 o około 15 punktów (sic!), przez co indeks tracił 1,5% i wyrysował formację zbliżoną do wieloramiennej głowy z ramionami generując mocny sygnał sprzedaży. Zamiast windows dressing na koniec kwartału fundusze sprokurowały windows stripping. Podobnie do WIG20 zachowuje się węgierski BUX, który dotknął dolnego ograniczenia kanału trendu wzrostowego. Jak widać nasz region jest w niełasce. Kolejne spadki WIG i MWIG40 generowałyby formacje podwójnego szczytu. Tylko szybki powrót WIG20 nad 2.190 pkt. oraz mocne odbicie WIG i MWIG40 może te sygnały anulować.