Niektórzy mówią już więc o początku końca wielkiej hossy na rynkach obligacji, która wynikała ze spadku przez wiele lat rentowności z poziomów wysokich (15 proc. na początku lat 80.) do skrajnie niskich (1,5 proc. w ub.r.). Trwający cykl podwyżek stóp procentowych w USA tylko zachęca do takich spekulacji.

Faktycznie spojrzenie na wieloletni wykres sugeruje, że z obecnych niskich pułapów istnieje na dłuższą metę ogromna przestrzeń do wzrostu rentowności (a tym samym spadku cen obligacji).

Ze scenariuszem rychłego rozpoczęcia obligacyjnej bessy jest jednak jeden zasadniczy problem – dosłownie wszyscy zdają się w niego obecnie wierzyć. Według „Financial Times" inwestorzy dokonali już wartej 9,6 mld USD krótkiej sprzedaży (short sale) obligacyjnych ETF-ów, mającej pozwolić im zarobić na domniemanym spadku cen papierów skarbowych. Te informacje są spójne z naszymi obserwacjami rynku kontraktów na obligacje. Z danych CFTC wynika, że traderzy mają niemal rekordowe krótkie pozycje netto.

Powszechna wiara w scenariusz obligacyjnej bessy oznacza paradoksalnie, że istnieje spora przestrzeń do... rozczarowań. Nawet niewielki impuls mógłby spowodować lawinę zleceń zamknięcia tych pozycji (short squeeze). Może więc jednak scenariusz rychłej bessy na tym rynku nie jest wcale taki pewny? (Choć my też oczekujemy, że w perspektywie lat obecne poziomy rentowności będą wspominane jako rekordowo niskie).