W porównaniu do grudnia, indeks cen konsumpcyjnych (CPI) wzrósł o 0,4 proc., po wzroście o 0,7 proc. w grudniu – podał w poniedziałek GUS.

Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się wzrostu rocznej inflacji w styczniu do 1,6 proc. Dla części prognostów odczyt na poziomie 1,8 proc. nie był jednak zaskoczeniem.

Narodowy Bank Polski ma za zadanie utrzymywać inflację w pobliżu 2,5 proc., z tolerancją odchyleń do 1 pkt proc. w każdą stronę. W tym paśmie (1,5-3,5 proc.) dynamika cen znalazła się po raz pierwszy od czterech lat.

Najbardziej, aż o 9 proc. rok do roku, podrożały ceny z kategorii transport. To głównie efekt znaczącego odbicia notowań ropy naftowej z poziomu sprzed roku, gdy surowiec ten był najtańszy od kilkunastu lat. Wyraźnie, o 3,3 proc., podrożała jednak również żywność i napoje bezalkoholowe.

Większość ekonomistów oczekuje, że inflacja będzie przyspieszała przez kilka miesięcy, po czym ustabilizuje się w okolicy 2 proc. albo nawet nieco spadnie. W efekcie Rada Polityki Pieniężnej będzie utrzymywała stopy procentowe na niezmienionym poziomie co najmniej do końca br.