Cztery nowe gwiazdy parkietu

Akcje ich spółek dały już zarobić krocie. Kim są osoby, których nazwiska powinien znać każdy inwestor, czym się kierują w biznesie?

Aktualizacja: 06.02.2017 16:17 Publikacja: 08.10.2016 14:00

Cztery nowe gwiazdy parkietu

Foto: Fotorzepa, Jakub Kamiński

Długoletnia hossa na akcjach to marzenie każdego inwestora. Jest to dowód na to, że spółka jest dobrze zarządzana, regularnie zwiększa zyski oraz ma szerokie perspektywy rozwoju.

Jeszcze do niedawna krajowi inwestorzy pokładali swoje nadzieje w takich przedsiębiorstwach jak np. LPP, pocztowa grupa Rafała Brzoski czy choćby holding Leszka Czarneckiego. Jednak moda na te spółki – być może chwilowo – minęła. Akcje tych firm przestały być już tak popularne wśród drobnych graczy jak kiedyś, a coraz częściej są ofiarami spekulacji.

Z drugiej strony na naszym parkiecie wciąż można znaleźć spółki, które od kilkudziesięciu miesięcy, a nawet lat są w trendzie wzrostowym i jak na razie nic nie zapowiada zmiany tej tendencji. Zasługują też na miano nowych gwiazd warszawskiej giełdy ze względu na imponujące stopy zwrotu. Dziś przybliżamy sylwetki czterech ludzi, których spółki mogą służyć za wzór dla innych. Są przykładem ogromnego sukcesu, dynamicznego i stałego rozwoju czy świetnej komunikacji z rynkiem. Chodzi o PGS Software, 11 bit studios, Benefit Systems oraz Selvitę. W rozmowie z „Parkietem" przedstawiciele tego grona zdradzają m.in., w czym tkwi tajemnica ich sukcesu na rynku, jak udało im się rozwinąć swoje biznesy oraz czym by się zajęli, gdyby mieli dziś otwierać firmę.

Dobry zespół gwarancją sukcesu

Jak mówi Grzegorz Mędza, członek zarządu Benefit Systems, początki w biznesie nie są łatwe. – Nie zawsze odnosi się sukces na starcie, często zdarzają się pomyłki i porażki, z których należy wyciągnąć wnioski na przyszłość – radzi Mędza. Wszyscy nasi rozmówcy podkreślają, jak wielką wartość stanowi kompetentna i zgrana kadra. Mało tego, twierdzą nawet, że gdyby nie zdolni ludzie zatrudnieni w ich spółkach, nigdy by nie doszli do tego, co mają dziś. Zdaniem Grzegorza Miechowskiego, prezesa producenta gier 11 bit studios, nie jest tak istotne to, czym się firma zajmuje, ale to, aby produkty były jak najwyższej jakości. Podobnie myśli Paweł Przewięźlikowski, prezes farmaceutycznej spółki Selvita, którego celem jest konkurować nie jedynie ceną, ale przede wszystkim jakością i kompetencjami. Wojciech Gurgul, który kieruje informatyczną firmą PGS Software, otwarcie przyznaje, że nie ma żadnych wątpliwości, że gdyby nie zatrudnił wielu zdolnych współpracowników, jego firma nie dotarłaby do takiego momentu rozwoju, w jakim jest teraz. – Udało nam się zachęcić do współpracy fantastyczny zespół młodych, ale bardzo zdolnych ludzi – stwierdza.

Pawła Przewięźlikowskiego, prezesa Selvity

„Technologicznie jesteśmy jak polska rakieta, która dotarła na orbitę Marsa."

Jak udało się dokonać takiego wyczynu na rynku?

Gdy w 2007 r., po odejściu z Comarchu, z Bogdanem Sieczkowskim poszukiwaliśmy pomysłu na biznes mieliśmy wstępne założenia dotyczące tego co chcielibyśmy robić. Wiedzieliśmy, że chcemy kontynuować karierę menedżerską w branży opartej na wiedzy w Krakowie, robiąc coś pożytecznego dla świata. Doszliśmy do wniosku, iż Polska staje się atrakcyjną lokalizacją dla firm biotechnologicznych ze względu na potencjał intelektualny Polaków, rosnącą liczbę absolwentów kierunków life science oraz liczne programy dotujące rozwój innowacji. Istotny dla budowania obecnego sukcesu, był kapitał menedżerski i finansowy wyniesiony z Interii i Comarchu. Doszliśmy do wniosku, że w Polsce nie warto konkurować z krajami azjatyckimi i stawiać na niskie ceny. Zainwestowaliśmy w świetnych ludzi, najwyższej klasy infrastrukturę i postanowiliśmy, że celem jest konkurowanie ceną, jakością i kompetencjami. Coraz więcej naszych klientów zaczęło szukać outsourcingu poza Azją. Kluczowe czynniki dla Selvity to udane przewidywanie trendów globalnych i regionalnych, w zakresie technologii, infrastruktury czy zachowania rynków, oraz identyfikacja obszarów, w których będą się dokonywały znaczące zmiany. To co również przyczyniło się do naszego sukcesu to fakt, iż potrafiliśmy wykorzystać naturalne przewagi polskiej gospodarki – liczne świetnie wykształcone kadry z obszaru biotechnologii i farmacji, koszty pracy niższe w porównaniu z Europą Zachodnią i USA – i postawić na dziewiczą w naszym kraju branżę, czyli odkrywanie innowacyjnych leków. Ten ostatni aspekt był o tyle istotny, że będąc jedną z pierwszych i nielicznych firm prowadzących drug discovery w Polsce, mieliśmy szansę ściągnięcia wybitnych naukowców i menedżerów. Obecnie niezaprzeczalnie największą wartością Selvity są ludzie, którzy ją budują – doświadczony, kompetentny i zgrany zespół, który jest nie tylko mocno związany z firmą, ale pracuje z pełną wiarą w to, co próbujemy osiągnąć.

Jakie cechy musi mieć przedsiębiorca, aby osiągnąć sukces?

Trzeba być ciekawym świata człowiekiem. Mieć w sobie otwartość i chęć ciągłej nauki. Wybierając branżę tak silnie opartą na wiedzy jak biotechnologia czy farmacja, trzeba mieć sporo motywacji i determinacji, by przyswoić niezbędną wiedzę i stać się partnerem w rozmowie z potencjalnymi klientami i pracownikami. A ponadto, jak w każdym biznesie, trzeba mieć wizję, wiedzieć, co chce się osiągnąć, i dużo odwagi, by do tego dążyć.

Jak pan ocenia dotychczasowe osiągnięcia?

Selvita dla mnie to jeszcze nie sukces. Sukcesem było stworzenie od zera największego i najbardziej rentownego działu w Comarchu pod kierunkiem Janusza Filipiaka i uruchomienie Interii, którą w jednego z najbardziej wartościowych liderów polskiego rynku internetowego rozwinął Tomek Jażdżyński. Patrząc na to, co osiągnęliśmy do tej pory z perspektywy naszych pracowników, inwestorów giełdowych, otoczenia gospodarczego czy też naszych klientów usługowych, myślę że można odczuwać jakieś zadowolenie. Natomiast dla mnie osobiście i dla kolegów z zarządu Selvita jest dopiero na drodze do sukcesu. Gdy leki, które rozwijamy, zadziałają w badaniach klinicznych, a Selvita znajdzie się w pierwszej dziesiątce globalnych firm drug discovery, wtedy pomyślimy, że nam się udało. Można powiedzieć, że technologicznie jesteśmy jak polska rakieta, która właśnie dotarła na orbitę Marsa. Teraz musimy wylądować – wejść bezpiecznie w badania kliniczne i znaleźć na tej planecie coś ciekawego – zacząć leczyć pacjentów, pamiętając o tym, jak wielu przed nami tego próbowało i jak niewielu się udało.

Jak pan ocenia klimat biznesowy w polskiej gospodarce?

Na pewno możemy zauważyć pozytywne trendy makroekonomiczne. Widać również coraz większe zrozumienie branży, jej specyfiki i przede wszystkim potencjał, zarówno wśród inwestorów giełdowych, jak i władz naszego kraju. Coraz powszechniejsze staje się zrozumienie, że polska gospodarka musi ewoluować bardziej w kierunku eksportera technologii. Dostępne są różnorodne mechanizmy finansowania przedsiębiorstw, jak choćby możliwość pozyskania funduszy z giełdy, ale również możliwość współpracy z takimi instytucjami, jak Narodowe Centrum Badań i Rozwoju czy Polski Fundusz Rozwoju. Mamy świetnie wykształconą i zmotywowaną kadrę. Logistycznie znajdujemy się w centrum Europy, co zapewnia łatwy dostęp do różnych lokalizacji na świecie. Polska gospodarka ma opinię stabilnej, co znacząco wpływa na naszą wiarygodność w oczach zagranicznych kontrahentów oraz inwestorów, i bardzo istotne jest, by tego nie zepsuć tylko wzmacniać.

Gdyby dziś pan zaczynał biznes, to zająłby się pan...

Biotechnologią. To był strzał w dziesiątkę. Ambitna, bardzo ciekawa branża o ogromnym potencjale rozwoju, jak i potencjale dla społecznego dobra.

Jak osiągnąć sukces na rynku?

Najlepszym pomysłem jest najpierw zdobyć doświadczenie w dojrzałej firmie działającej na rynku podobnym do tego, na którym chce się działać jako przedsiębiorca. Podpatrzeć procesy, mieć świadomość wyzwań i problemów, z jakimi przyjdzie się zmierzyć, i chłonąć wiedzę menedżerską. W obecnych czasach gdy tak dostępne są możliwości dofinansowania z funduszy europejskich lub krajowych, z pewnością warto się postarać o granty i wesprzeć w ten sposób swój start na rynku. PAAN

 

Wojciecha Gurgula, prezesa PGS Software

„O wiele łatwiej wprowadzać ewolucję niż rewolucję, a prawdopodobieństwo sukcesu gwałtownie rośnie."

Notowania pana firmy urosły od debiutu około 6 tys. proc. Jak udało się to osiągnąć?

To jak zawsze jest składowa wielu czynników. Nasza firma funkcjonuje w branży IT, która obecnie przeżywa złote lata. Świat idzie naprzód i potrzebuje informatyki, systemów, aplikacji. Udało nam się więc być we właściwym czasie we właściwym miejscu. Byliśmy też bardzo konsekwentni w inwestowaniu w rozwój i, co nie bez znaczenia, słuchaliśmy rad ludzi bardziej doświadczonych od nas. Najważniejsze jest jednak to, że udało nam się zachęcić do współpracy fantastyczny zespół młodych, ale bardzo zdolnych ludzi, którzy uczyli się i rozwijali razem z nami. Wielu z tych, którzy zaczynali wspólnie z nami, dzisiaj ma o dziesięć lat więcej i są dojrzałymi menedżerami i specjalistami. Nie mam wątpliwości, że bez nich nasza firma nie byłaby tu, gdzie jest.

Jak pan ocenia po latach swoje dokonania?

Myślę, że wspólnie z bratem mieliśmy nieprawdopodobne szczęście. To, co osiągnęliśmy, dawno przekroczyło nasze marzenia. Jest takie powiedzenie, że lepiej spaść z wysokiego konia. Pewnie lepiej, ale też na pewno łatwiej. Bardzo rzadko kontempluję sukcesy. Jeśli już – to myślę niemal z przerażeniem o ogromie mojej niewiedzy i braku doświadczenia w obszarach, które kiedyś były dla mnie abstrakcją, a dzisiaj są chlebem powszednim. Oczywiście cieszę się z tego, co udało się zrobić. Lubię moją pracę i mam satysfakcję z rozwoju firmy. Mam dopiero 45 lat. Wydaje mi się, że wiele przede mną. Staram się więc rozwijać, a moja żona pilnuje, by mi (przepraszam za to określenie) palma nie odbiła. Bardzo to cenię.

Jakie cechy gwarantują powodzenie na rynku?

Szczerze mówiąc, nie wiem. Widziałem wielu przedsiębiorców, którzy odnieśli sukces, a którzy byli od siebie diametralnie różni. Nie będę więc oryginalny, jeśli powiem, że przedsiębiorca musi mieć wizję, co jego firma ma robić i na czym zarabiać. Musi umieć tę wizję modyfikować i dostosowywać do swoich doświadczeń i zmian na rynku. Powinien umieć przyciągać zdolnych ludzi, bo tylko z takimi można podbijać świat. Ale chyba nade wszystko powinien być pokorny wobec własnej niewiedzy i tego, jak nieprzewidywalny jest świat. Choć przecież Steve Jobs czy Elon Musk do pokornych nie należeli, a sukces odnieśli. Ludzi też czasem traktowali tak sobie... Może po prostu wystarczy dużo pracować, zdobywać doświadczenie i łączyć pasję z ciężką pracą? Nie czarujmy się – bez bardzo ciężkiej pracy i poświęcenia na pewno będzie trudno.

Łatwo dziś prowadzić biznes w Polsce?

My niemal wyłącznie eksportujemy usługi poza Polskę, więc paradoksalnie często z większą uwagą patrzę na „Financial Times" czy „The Economist" niż na wiadomości z Polski. Nie mam wielu kontaktów biznesowych w naszym kraju. Historia pokazuje, że gospodarka w Polsce szła obok polityki i rozwijała się niezależnie od tego, kto rządził. Jestem przekonany, że tak będzie dalej. Oby tylko gospodarki państw, z którymi wiążą nas najsilniejsze więzy gospodarcze, miały się dobrze.

Czym pan by się zajął, gdyby dziś startował z biznesem?

Uff! Dużo prostsze pytanie niż poprzednie. Na pewno informatyką! Informatyka teraz zmienia świat. Nie mówię o rzeczach oczywistych (smartfony, tablety, bankowość przez internet itp.). Informatyka zmienia po prostu wszystko. Medycyna, motoryzacja, handel, podróże – wszystko teraz naznaczone jest ogromnym wpływem informatyki na naszą codzienność. Nie da się dzisiaj być innowacyjnym bez coraz lepszych systemów informatycznych. Tutaj jest więc przyszłość. Wiele przedsięwzięć się nie udaje, ale w sumie to bez wątpienia niezwykle perspektywiczny sektor bez najmniejszych oznak nasycenia.

Jakie wskazówki ma pan dla kogoś, kto zaczyna przygodę z biznesem?

Ciężka praca, pokora i wsłuchiwanie się w rady osób bardziej doświadczonych. Radziłbym nie próbować budować firm, które mają coś zrewolucjonizować. Wierzę, że o wiele łatwiej wprowadzać ewolucję niż rewolucję i prawdopodobieństwo sukcesu gwałtownie rośnie. PAAN

 

Grzegorza Miechowskiego, prezesa 11 bit studios

„Jestem dumny z tego, co udało mi się osiągnąć w trakcie kariery zawodowej. Nie liczyłem aż na taki sukces w tak krótkim czasie."

Czemu pan zawdzięcza taki triumf rynkowy?

Nie ma prostej odpowiedzi na takie pytania. Sukces, który udało nam się osiągnąć, z pewnością nie byłby możliwy bez moich współpracowników. Zespół, który tworzymy, stara się robić wszystkie rzeczy jak najlepiej. Konsekwencja w działaniu, dążenie do perfekcji, zdobywane latami doświadczenie, jak robić gry, oraz uważna obserwacja trendów i zmian rynkowych to kolejne cechy, które wyróżniają naszą spółkę. Nie staramy się łapać okazji. Mamy długoterminową wizję, jak rozwijać naszą spółkę, i konsekwentnie jej się trzymamy.

Jakim człowiekiem trzeba być, aby dokonać takiego wyczynu?

Jest kilka cech, bez których ciężko jest zbudować i prowadzić firmę oraz wyprowadzić ją na szerokie wody. Z pewnością jedną z nich jest systematyczność w działaniu. Nieważne, czym się firma zajmuje. Ważne, żeby jej produkty czy usługi były jak najwyższej jakości, bo na konkurencyjnym rynku tylko w ten sposób można zatrzymać i związać ze sobą klientów na dłużej. Nie wyobrażam też sobie przedsiębiorcy bez umiejętności analityczno-syntetycznego myślenia. Prowadząc biznes, trzeba patrzeć na niego szerzej, z większej perspektywy. Nie należy pomijać otoczenia rynkowego czy nie uwzględniać zmian regulacyjnych. Tylko wówczas, patrząc całościowo na biznes, możemy odnieść sukces.

Jaka jest pana opinia o swoich osiągnięciach?

Nie będę ukrywał, że jestem dumny z tego, co udało mi się osiągnąć w trakcie kariery zawodowej. Nie liczyłem aż na taki sukces w tak krótkim czasie. Udało mi się, razem z kolegami, zbudować firmę, która stworzyła i wydała grę komputerową taką, jaką chcieliśmy, żeby była. „This War of Mine" to produkcja, o której usłyszał cały świat. Sukces wizerunkowy idzie w parze z sukcesem finansowym, co pozwala nam obecnie swobodnie planować kolejne ruchy biznesowe i daje duży komfort działania. Sukcesu zawodowego nie przeliczam na pieniądze, aczkolwiek stabilizacja na tym polu bynajmniej nie przeszkadza w życiu. Inni biznesmeni, również z naszej branży, zbudowali prawdziwe fortuny, ale dla mnie pieniądze to nie wszystko. Uważam, że w ciągu swojego życia zarobiłem już sporo. Nigdy nie myślałem, że osiągnę tak wiele w tym obszarze.

Jakie są teraz nastroje wśród przedsiębiorców?

W swojej karierze biznesowej przyszło mi się mierzyć z różnymi pomysłami polityków i ze zmieniającym się otoczeniem prawnym. Niektóre ekipy rządowe były bardziej przyjazne dla przedsiębiorców, a inne mniej. Polscy przedsiębiorcy udowodnili jednak, że potrafią działać i rozwijać swoje firmy, nawet gdy klimat gospodarczy średnio im sprzyja. Ich ambicja, konsekwencja i upór w działaniu sprawiły, że o polskich firmach jest coraz głośniej w świecie. To cieszy. Oczywiście można powiedzieć, że Polska i polskie przedsiębiorstwa wciąż niewiele znaczą w światowym biznesie. Nie można jednak zapominać, że gospodarka rynkowa rozwija się u nas dopiero od ćwierćwiecza. Na początku byliśmy skazani na kapitał zagraniczny. Uważam, że stopniowo powinniśmy się odcinać od tej pępowiny. Dlatego z dużymi nadziejami czekam na plan Morawieckiego, którego założenia dobrze adresują problemy polskich firm i całej gospodarki.

Co by pan robił, gdyby nie był pan prezesem 11 bit studios?

Gdybym z jakichś powodów musiał zrezygnować z kierowania spółką albo podjął decyzją o wycofaniu się z niej, to nie sądzę, żebym miał ochotę zaczynać od nowa. Raczej wycofałbym się z aktywności biznesowej. Jeśli jednak mówimy o scenariuszu, że dopiero zaczynam karierę zawodową, to z pewnością związana byłaby z szeroko rozumianym show-biznesem i rozrywką. Nie jestem w stanie na gorąco odpowiedzieć, czy byłaby to produkcja gier, tworzenie muzyki czy coś innego, ale tego typu klimaty zawsze bardzo mnie pociągały.

Co może pan poradzić osobom, które chciałyby pójść w pana ślady?

Ciężko jest mi wcielać się w rolę mentora, który sypie poradami jak z rękawa, m.in. dlatego że moim zdaniem o powodzeniu w biznesie często decydują cechy indywidualne przedsiębiorców. Każdy z nich ma inne predyspozycje. Każdy prowadzi firmę inaczej. Myślę, że nie warto próbować sił w biznesie bez posiadania odpowiedniego zaplecza i bynajmniej nie mam na myśli kapitału. To przede wszystkim dobre wykształcenie, znajomość języków obcych, umiejętności negocjacyjne i sprzedażowe oraz otwartość na innych ludzi. Warto też wykonywać zajęcia, które sprawiają satysfakcję. Bez tego ciężko jest rano wstawać do pracy.

 

Grzegorza Mędzy, członka zarządu Benefit Systems

„Gdyby nie istniała karta MultiSport, pewnie zajęlibyśmy się jej stworzeniem."

Jakie czynniki złożyły się na tak ogromną popularność firmy?

W przypadku naszej firmy, co jest często podkreślane, sukces wynika ze świetnego pomysłu oraz konsekwentnej realizacji działań w ramach modelu biznesowego. To jednak tylko fragment większej całości, ponieważ dla nas istotne są również przyjęte zasady działania – szeroka perspektywa w podejściu do rozwoju, nastawiona na obopólną korzyść współpraca, dbanie o długofalowe relacje z partnerami, klientami, użytkownikami oraz z naszym zespołem. Przez te kilkanaście lat wypracowaliśmy wartość dodaną, z której korzysta obecnie blisko 700 tysięcy użytkowników. Ludzie znają, doceniają i poszukują karty MultiSport, a to najlepiej świadczy o tym, że nasze działania mają sens. Zwłaszcza że dla wielu staliśmy się synonimem aktywnego i zdrowego stylu życia. Na czym zaś polega sukces karty MultiSport? To efekt kilku czynników, takich jak wolny wybór, który zapewniamy użytkownikom – sami decydują, kiedy, gdzie i jak chcą ćwiczyć, atrakcyjna i szeroka oferta aktywności fizycznych, jak również pozytywny wpływ na jakość życia.

Jakie cechy pomagają w osiągnięciu sukcesu na rynku?

Trzeba być odważnym i zdyscyplinowanym w działaniu, etycznym we współpracy oraz pokornym wobec sukcesów.

Jak pan ocenia obecną sytuację rynkową spółki?

Można stwierdzić, że nasze dotychczasowe osiągnięcia najlepiej obrazują wyniki finansowe spółki i jej kondycja, jednak szczególnie istotne jest dla nas to, że aż 91 proc. partnerów i 93 proc. klientów jest zadowolonych ze współpracy z nami, a na forach internetowych ogłaszają się kolejne osoby poszukujące karty MultiSport. Stworzyliśmy rozpoznawalny produkt, z którego korzysta kilkaset tysięcy Polaków, a od jakiegoś czasu również rosnąca grupa użytkowników w Czechach, na Słowacji i w Bułgarii. Wpływamy pozytywnie na poziom aktywnych fizycznie Polaków, ponieważ według naszych analiz blisko 60 proc. użytkowników kart MultiSport nigdy wcześniej nie korzystało z karnetów do obiektów sportowych. To duża grupa nowych użytkowników w klubach fitness, na basenach, w szkołach tańca, a od czerwca również korzystająca z systemów rowerów miejskich. Warto również wspomnieć, że udało się nam stworzyć szeroką sieć partnerów, którzy prowadzą blisko 4 tysiące obiektów sportowo-rekreacyjnych na terenie całego kraju. Dodatkowo od kilku lat realizujemy działania wpierające profesjonalizację branży fitness oraz zwiększające nasze zaangażowanie w tym sektorze. W związku z tym, oprócz dołączania nowych obiektów partnerskich, inwestujemy również w rozwój sieci klubów ze względu na stale rosnącą liczbę nowych użytkowników karty MultiSport. Cieszy nas niesłabnąca popularność programu, zaufanie inwestorów, partnerów i klientów oraz zaangażowanie naszego zespołu.

Co z perspektywami firmy?

Na bieżąco analizujemy zmiany zachodzące na rynku, uwarunkowania ekonomiczne i prawne, jak również trendy związane z aktywnym stylem życia. Uważamy, że rosnąca popularność ćwiczeń fizycznych, zwiększająca się świadomość ludzi w tym zakresie oraz rosnące zapotrzebowanie na odpowiednią ofertę sportowo-rekreacyjną będą w pozytywny sposób wpływać na rozwój i wyniki spółki w kolejnych okresach.

Gdyby nie Benefit, co by pan robił?

Gdyby nie istniała karta MultiSport, pewnie zajęlibyśmy się jej stworzeniem.

Rady dla młodych przedsiębiorców?

Początki nigdy nie należą do najłatwiejszych, ale nie wolno się poddawać. Warto się wyspecjalizować w konkretnej dziedzinie, znaleźć niszę i odwagę, by działać, także niestandardowo. Nie zawsze odnosi się sukces na starcie, często zdarzają się pomyłki i porażki, z których należy wyciągnąć wnioski na przyszłość. I na koniec istotna kwestia – warto dbać o dobre, silne relacje z otoczeniem, współpracownikami, partnerami. PAAN

 

 

 

 

 

 

 

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych