To właśnie przy tym poziomie produkcja z łupków staje się bardziej opłacalna, co wpływa na wzrost podaży. Tylko w sierpniu cena baryłki WTI potrafiła urosnąć o 20 proc., co oznacza powrót do technicznej hossy po dwumiesięcznej bessie. Zmienność na tym rynku jest ogromna w przeciwieństwie do rynku forex czy akcji. Przyczyny ostatniego odbicia były dwie – realizacja zysków z pozycji krótkich i kolejne plotki o możliwym zamrożeniu produkcji. Kapitał spekulacyjny przy okazji ostatnich spadków otworzył rekordowo wysoką pozycję krótką netto, a realizacja zysków bądź strat z tego tytułu doprowadziła do tak zwanego short squeeze. Zamykanie pozycji krótkich prowadzi do aktywacji zleceń oczekujących, co szybko wpływa na wzrost kursu. Spadek cen ropy poniżej 40 USD wyraźnie przestraszył kraje OPEC, które poinformowały o kolejnym spotkaniu, na którym ma dojść do porozumienia w sprawie zamrożenia produkcji. To kolejna gra. Iran, Irak, Nigeria i Libia – te kraje raczej nie będą chciały blokować produkcji, ponieważ najpierw muszą nadrobić straty wynikające z konfliktów zbrojnych czy sankcji ekonomicznych. Nawet gdyby doszło do porozumienia, to i tak wydobywa się zbyt dużo ropy w stosunku do popytu. Aby przywrócić równowagę, potrzebny jest drastyczny wzrost popytu, na co się nie zanosi. Gospodarka światowa wyraźnie spowalnia. Ropa wraca zatem do fundamentów i można oczekiwać kolejnego spadku w okolice 40 USD.