Świat stanął na głowie. Dlaczego eksperci tak bardzo się mylą?

Analitycy mówią o zagrożeniach a inwestorzy je ignorują

Publikacja: 21.07.2016 12:16

Świat stanął na głowie. Dlaczego eksperci tak bardzo się mylą?

Foto: Bloomberg

Powiedz, że na początku roku wiedziałeś jaki będzie wynik brytyjskiego referendum w sprawie przynależności do Unii Europejskiej, że Donald Trump otrzyma nominację Partii Republikańskiej  i będzie walczył o urząd prezydencki. Może przewidziałeś też próbę zamachu stanu w Turcji, upadek  prezydenta w Brazylii i zamachy terrorystyczne w Europie?

Wobec tego, gdzie twoim zdaniem teraz powinny być rynki? Obstawiłbyś rekord Standard&Poor's500, premie rentowności na globalnym rynku obligacji korporacyjnych bliskie najniższemu poziomowi od roku, czy też kursy walut na rynkach wschodzących 8 proc. powyżej styczniowego dołka?

Taki jest los prognostów, którzy w większości przewidzieli, iż 2016 rok będzie okresem rosnącego ryzyka politycznego. Problem polega na tym, iż ta trafność nie przełożyła się na sytuację rynkową, gdyż trudno jest przewidywać zmiany cen w świecie zdominowanym przez  programy stymulacyjne banków centralnych, ujemne rentowności obligacji i  niemrawy wzrost gospodarczy.

- Niewykluczone, że powiodłoby ci się  gorzej gdybyś wcześniej znał rezultaty – zauważa Bill Stone, główny strateg inwestycyjny w PNC Wealth Management podkreślając, iż ostatnie wydarzenia pokazały jak daremne są próby podejmowania decyzji inwestycyjnych bazujących na  wydarzeniach geopolitycznych.

Stymulacja monetarna, a więc cięcia stóp procentowych  oraz skup obligacji sprawiła, iż bilanse banków centralnych od 2009 roku powiększyły się o7,2 biliona dolarów, podbiła wyceny ryzykownych aktywów jednocześnie utrzymując na powierzchni gospodarki chociaż w większości dryfujące. Tej szczodrości nie nadwątliły nawet tegoroczne dramatyczne wydarzenia polityczne. W rezultacie rynki stały się jeszcze większą zagadką dla tych analityków, którzy posługują się tradycyjnymi modelami inwestycyjnymi.

Dobrym przykładem mogą być akcje amerykańskie, których wyceny mierzone wskaźnikiem cena/zysk w minionym tygodniu po raz pierwszy od siedmiu lat przekroczyły poziom 20. Zyski nie rosną, tempo skupu akcji własnych i przejęć słabnie a Standard&Poor's500 przez trzy kolejne tygodnie szedł górę ustanawiając  rekord mimo Brexitu, masakry w Nieci, czy stłumionego puczu w Turcji.

Jednym z powodów zadziwiającej koniunktury na Wall Street jest skuteczna obrona gospodarki Stanów Zjednoczonych  przed recesję. Drugim są uwarunkowania. Po kryzysie finansowym gra pod przedłużające się spadki po prostu się opłaca, częściowo dlatego, iż banki centralne są skłonne takim spadkom zapobiegać.

- Taką odporność rynków można wytłumaczyć m. In.  agresywną reakcją banków centralnych na szoki polityczne – wskazuje Ben Mandel, globalny strateg JPMorgan Asset Management. Taka polityka ma jednak swoje granice, ostrzega.

Jednak gra pod te ograniczenia nie wypaliła. W maju Andrew Sheets, strateg nowojorskiego banku Morgan Stanley zaproponował alternatywę  wobec popularnej maksymy rynkowej „sell In May and go away" (sprzedaj w maju i wyjedź) zachęcając inwestorów do zajmowania pozycji zarabiających na  zwiększonej zmienności. W tym samym mniej więcej czasie Savita Subramanian , główny strateg Bank of America na rynkach akcji,  ostrzegał przed serią niepomyślnych wieści, które w czerwcu  mogą zaszkodzić notowaniom akcji.

Znowu okazało się to półprawdą. W dwa dni po brytyjskim referendum Standard&Poor;s500 stracił 5,3 proc., a chicagowski indeks zmienności wystrzelił w górę o 49 proc., do najwyższego poziomu od od apogeum wyprzedaży w lutym. Jednak w ciągu niespełna tygodnia sytuacja wróciła do normy, a w minioną środę indeks strachu zamknął się na poziomie 11,77, najniższym od prawie dwóch lat.

Podobnie sytuacja wygląda na rynku obligacji korporacyjnych, gdzie ekstra rentowność żądana przez inwestorów dla skompensowania ryzyka kredytowego obniżyła się do najniższego poziomu od roku.

- Żyjemy w świecie w którym na rynku instrumentów o stałym dochodzie szukamy  aprecjacji kapitału, a po rentowność udajemy się na rynek akcji – twierdzi Bhanu  Baweja z UBS, dodając, ze świat stanął na głowie.

Gospodarka światowa
USA: Odczyt PKB rozczarował inwestorów
Gospodarka światowa
PKB USA rozczarował w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
Nastroje niemieckich konsumentów nadal się poprawiają
Gospodarka światowa
Tesla chce przyciągnąć klientów nowymi, tańszymi modelami
Gospodarka światowa
Czy złoto będzie drożeć dzięki Chińczykom?
Gospodarka światowa
Czy cena złota dojdzie do 3000 dolarów za uncję?