#PROSTOzPARKIETU: GPW po Brexicie. Kolejne ryzyka przed inwestorami?

Gościem Piotra Zająca w poniedziałkowym programie #PROSTOzPARKIETU, który startuje o godz. 12.00, był Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao.

Publikacja: 27.06.2016 11:02

#PROSTOzPARKIETU: GPW po Brexicie. Kolejne ryzyka przed inwestorami?

Foto: PARKIET

Był pan w piątek rano zaskoczony nagłówkami w mediach?

Trochę tak. W czwartek wieczorem panował względny spokój, a piątkowy poranek przyniósł niespodziankę i gwałtowną reakcję rynków.

Co pan sądzi o decyzji Brytyjczyków?

Rozpoczęła się gra o ogromną stawkę, bo chodzi przecież o przyszły układ geopolityczny na Starym Kontynencie. Zaraz po referendum spotkali się przedstawicie krajów założycielski UE, w bardzo wąskim gronie. Czeski minister spraw zagranicznych od razu wezwał Jean-Claude Junckera do dymisji, a Polska zaprosiła do rozmowy przedstawicieli krajów, które nie były na tym mini-szczycie. Czekają nas polityczne zmiany, ale trudno przewidzieć, jak będą one dokładnie wyglądać.

Mając na uwadze fakt, że w wielu krajach odbędą się niebawem wybory parlamentarne i coraz częściej z zachodniej i południowej Europy słychać głosy eurosceptyków, nie obawia się pan, że Brexit może być początkiem końca UE?

Trudno o jednoznaczne prognozy. Nie wiadomo, jak UE wybrnie z tego zamieszania. Może być tak, że główni gracze narzucą jakąś formę Unii dwóch prędkości, a może jednak uda się utrzymać monolit w takiej formie, jaka jest preferowana przez kraje peryferyjne. Niewątpliwie jednak czwartkowe referendum zacznie wpływać na mapę polityczną Europy i pojawić się może nowy dualizm, czyli stare siły polityczne po jednej stronie i siły kontestujące obecny kształt po drugiej. Gdzie Polska wypadnie w tej układance? Tutaj pole do popisu mają teraz nasi dyplomaci.

Piątkowa reakcja pokazała, że Brexit nie był zdyskontowany w cenach. Spodziewał się pan tak gwałtownych ruchów, zwłaszcza na otwarciu sesji?

Na szczęście indeksy zakończyły tamtą sesję powyżej dołków z poprzedniego tygodnia. Można powiedzieć, że technika zadziałała. Tak naprawdę Brexit został zdyskontowany dwa tygodnie temu, a później WIG zaliczył w ciągu kilku sesji najsilniejszy wzrost od prawie 3 lat. Piątkowa panika wyglądała dramatycznie, ale ostatecznie wciąż jesteśmy tam, gdzie byliśmy przed referendum.

Czy w krótkim terminie piątkowe minima mogą zostać pogłębione? W poniedziałek WIG20 tracił w porywach 2 proc. Było nerwowo.

Szukałem w historii rynków finansowych jakiegoś precedensu, podobnego do Brexitu. Jak spojrzymy na wykres funta do dolara, to od końca lat 60-tych, od załamania systemu z Bretton Woods, widzimy tam, bardzo regularny ośmioletni cykl. Ten cykl jest trochę niepokojący, bo "rymuje" się z 2000 r. i 2008 r., a więc okresami silnych tąpnięć na rynkach. Z tego cyklu wynika, że funt powinien wyznaczyć dołek na początku przyszłego roku. Gdy jednak cofniemy się trzy cykle do 1992 r. to trafiamy na poprzedni Brexit. Mam tu na myśli decyzję rządu brytyjskiego z 16 września 1992 r. o wycofaniu funta z „węża walutowego" ERM (European Exchange Rate Mechanism). To była zdaje się "czarna środa", którą często wspomina George Soros, ponieważ zarobił wówczas 1 mld dolarów. W tamtym okresie Niemcy, przyciągając kapitał potrzebny do sfinansowania przejęcia NRD, podniosły stopy prawie do poziomu 10 proc. Brytyjczycy nie byli w stanie lub też nie chcieli zrobić tego samego i zdecydowali się na wyjście z ERM skutkujące dewaluacją funta. Przecena brytyjskiej waluty trwała przez następnych pięć miesięcy (kurs stracił wobec odpowiednika euro niecałe 13 proc.). FTSE, reagując pozytywnie na dewaluację, zaczął od razu zwyżkować i kontynuował hossę przez następne 17 miesięcy, zaś DAX stracił 10,4 proc. w ciągu 20 dni, a potem nigdy już nie był niżej. I teraz również oczekuję, że Brexit będzie ciążył rynkom tylko przez 20 dni. Mogę sobie wyobrazić, że te piątkowe minima zostaną jeszcze przetestowane w ciągu tych 20 dni, ale nie przy takiej nerwówce, jak w piątek.

Podtrzymuje pan więc prognozę z maja, że w wakacje rynki akcji będą zyskiwać? Rozumiem, że początek zwyżek przesunie się tylko o te 20 dni.

W maju wspominałem, że czerwiec przyniesie dwa ryzyka – podwyżkę stóp procentowych przez Fed oraz referendum w sprawie Brexitu. Pierwsze zostało odsunięte w czasie, a drugie zmaterializowało się. Uważam jednak, że oba wydarzenia są już w cenach. Dowodem na to, jest wynik czwartkowego sondażu Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych – indeks nastrojów zanotował najbardziej pesymistyczny odczyt w historii. Ponadto dołek cyklu 20-tygodniowego wypada właśnie w czerwcu (poprzedni dołek padł 20 stycznia 2016 r.). Poza tym S&P500 zanotował ostatni 3-proc. zniżkę, największą od sierpnia 2015 r., kiedy taki spadek poprzedził o jeden dzień dołek. Ten dołek byłe testowany we wrześniu i to pasuje do tej koncepsji, że Niemcy mają 20 dni na to, by się przejmować, że ich eksporterzy będą trafić część rynku brytyjskiego przez osłabienie funta. A potem ta letnia zwyżka do września powinna się zacząć.

Na Brexicie rynkowe strachy się nie kończą. Czy teraz taką rynki najbardziej będą elektryzować wybory prezydenckie w USA?

Skoro Brexit się zmaterializował, to można sobie też wyobrazić zwycięstwo Donalda Trumpa w listopadzie. Myślę, że od września rynki zaczną się takiego scenariusza obawiać. Więc lipiec-sierpień to jedyny czas na odreagowanie między jednym lękiem, a drugim.

A to odreagowanie będzie dotyczyć tylko dużych spółek?

Patrząc na MSCI Emerging Markets, który jest benchmarkiem dla WIG20, to trzeba zauważyć, że on zachował się mocno. Nie tylko nie pobił dołków sprzed tygodnia, ale też jest wyżej niż dołki majowe. Możliwe więc, że dla inwestorów to rynki wschodzące będą tymi najbardziej odpornymi na globalne ryzyka i wówczas część kapitału zagranicznego powinna też płynąć do rodzimych blue chips.

W poniedziałek mocno traciły banki. Czy to sektor finansowy jest teraz najbardziej narażony na przecenę?

Trzeba pamiętać, że londyńskie City wciąż odgrywa dużą rolę w europejskim systemie finansowym. Myślę, że po Brexicie państwa kontynentalne będą chciały zabrać Londynowi część tego "tortu" i to może wytwarzać nerwowość w tym sektorach finansowych.

Jakie czynniki ryzyka, oprócz tych omawianych, mogą jeszcze straszyć inwestorów?

Są dwa punkty zapalne w Azji. Obstawiam scenariusz, w którym chińskie gospodarstwa domowe na krach giełdowy i spadek stóp reagują tak jak Amerykanie dekadę temu, tzn. przerzucają pieniądze na rynek nieruchomości, co pociągnie w górę surowce, emerging markets i globalną gospodarkę. Gdyby to się nie potwierdzało, to będzie to potężny cios deflacyjny. Drugi punkt zapalny to Japonia, gdzie zawaliła się strategia "jen carry trade" – waluta się dalej umacnia, a indeks Nikkei225 spada. Liczę na to, że w tym czerwcowym dołku te tendencje ulegną zmianie. Jeśli do tego nie dojdzie, będzie to również wspierać scenariusz deflacyjny.

Parkiet TV
Koniec wzrostów podaży i cen mieszkań, „Kredyt na start” nie zdestabilizuje rynku
Parkiet TV
Czy blask banków na GPW zacznie gasnąć?
Parkiet TV
Czy już czas na głębszą korektę na światowych rynkach?
Parkiet TV
Czy plany skokowego wzrostu sprzedaży mieszkań przez Murapol w 2024 r. są w mocy?
Parkiet TV
Złoto z historycznym rekordem. Pokonało już granicę 2376 dol. za uncję
Parkiet TV
Co Polska zyskała na członkostwie w UE?