Dramatyczny spadek obrotów na GPW

Średnie dzienne obroty na rynku akcji tak niskie ostatnio były w początkach 2009 r. – To prawdziwy dramat. Rynek się zwija – nie ukrywają przedstawiciele domów maklerskich.

Aktualizacja: 03.06.2016 01:00 Publikacja: 02.06.2016 06:00

Dramatyczny spadek obrotów na GPW

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski jo Jakub Ostałowski

Inwestorzy na dobre odwrócili się od GPW. W maju średnie dzienne obroty na rynku akcji wyniosły zaledwie 618,8 mln zł. To najsłabszy wynik od marca 2009 r. Co gorsza, na razie nic nie wskazuje na to, że sytuacja może się polepszyć.

Wiele ryzyk

W ubiegłym miesiącu naszemu rynkowi nie sprzyjał m.in. kalendarz. Dwa długie weekendy majowe w połączeniu z dniem wolnym na rynku brytyjskim oraz w Stanach Zjednoczonych odcisnęły piętno na statystykach. Nie oznacza to jednak, że majowe dane to odstępstwo od normy i można obok nich przejść obojętnie. Przeciwnie – już od kilku miesięcy wyraźnie widać, że na naszym rynku jest coraz mniej kapitału. W okresie od stycznia do maja średnie dzienne obroty na GPW wynoszą 686,8 mln zł i jest to aż o 15 proc. mniej niż dzienna średnia za cały ubiegły rok.

– Spadek aktywności inwestorów, mierzony poziomem obrotów, wynika z pogarszającej się atrakcyjności naszego rynku, przede wszystkim ze względu na czynniki ryzyka specyficzne dla warszawskiej giełdy – wskazuje Michał Sztabler, analityk Noble Securities. – Przy generalnej awersji inwestorów do ryzyka wolą oni wybierać kraje (giełdy) bardziej przewidywalne. A ponieważ od kilku lat rośnie udział inwestorów zagranicznych w obrotach, to ich wycofanie się z rynku stało się tak widoczne (w 2015 r. gracze zagraniczni odpowiadali za 52 proc. obrotów na rynku akcji – red.). Inwestorzy ci byli aktywni przede wszystkich na największych spółkach wchodzących w skład indeksu WIG30, a niestety są to podmioty najbardziej w ostatnim okresie dotknięte decyzjami politycznymi (banki – ustawa frankowa i podatek bankowy, energetyka – zaangażowanie w ratowanie górnictwa, paliwa – pogorszenie sytuacji rynkowej, handel – podatek od sprzedaży detalicznej). Na to nakłada się jeszcze postępujący demontaż OFE i systematyczne wycofywanie kapitału z II filaru – tłumaczy.

– Polskiej giełdzie brakuje kapitału i inwestorów. W każdym kraju rynek kapitałowy, żeby się dobrze rozwijać, potrzebuje wsparcia instytucji państwa. Bo mocny rynek kapitałowy to również mocna gospodarka. Rynek kapitałowy w Polsce potrzebuje tego wsparcia w tej chwili bardzo mocno, bo gdzieś przez ostatnie lata ono zaginęło, a wręcz można powiedzieć, że zamieniło się ze wsparcia w destrukcję – mówi z kolei Marcin Mierzwa, zastępca dyrektora w BM Alior Banku.

– Niepewność co do kierunku rozwiązań politycznych mających bezpośredni wpływ na gospodarkę, jak również czynniki globalne (choćby Brexit) zdają się mieć kluczowy wpływ na zwiększoną obecnie awersję inwestorów do ryzyka. Ma to bezpośredni związek z niską płynnością i spadającym wolumenem obrotu na GPW. Tendencję spadkową w obrotach obserwujemy już od 2012 r., a teraz obawy inwestorów są jeszcze silniejsze – mówi Piotr Żagan, dyrektor w DM BZ WBK.

Niskie obroty na rynku to duży ból głowy dla wszystkich jego uczestników. To m.in. z tego powodu domy maklerskie generują coraz większą stratę na działalności podstawowej (ponad 45 mln zł w I kwartale). Niższe przychody z rynku finansowego notuje także sama GPW. I przede wszystkim obrywa się zwykłym, szeregowym inwestorom – niższa płynność przekłada się m.in. na gorsze warunki handlu, bo powiększają się spready. Przy niskich obrotach coraz większym problemem jest też zajęcie dużej pozycji na rynku.

Przedstawiciele rynku kapitałowego zdają sobie sprawę z problemów. Dlatego od dłuższego czasu apelują do decydentów o wsparcie.

– Wsparcie to powinno się ujawniać zarówno jako realne zachęty do inwestowania dla inwestorów indywidualnych na polskiej giełdzie, ale również, a nawet w szczególności, jako codzienna praca nad budowaniem zaufania do rynku kapitałowego – mówi Marcin Mierzwa z BM Alior Banku.

Handlowy liderem

Spośród brokerów na trudnym rynku w ubiegłym miesiącu najlepiej poradził sobie DM Banku Handlowego. Zdobył on 10,6 proc. udziałów w rynku. Za jego plecami znalazł się Merrill Lynch z udziałami 8,6 proc. Na najniższym stopniu podium stanął DM PKO BP (6,78 proc.). Pierwszą piątkę uzupełniły DB Securities oraz Wood & Company.

[email protected]

Opinie

Szymon Ożóg, dyrektor zarządzający, Haitong Bank

Statystyki obrotów pokazują, że sytuacja na GPW jest bardzo zła. Składa się na to kilka czynników. Przede wszystkim mamy do czynienia z migracją obrotów. Obserwujemy, że coraz więcej krajowych inwestorów wychodzi na rynki zagraniczne. Poza tym widzimy, że bardzo ciężko jest obecnie sprzedawać produkty akcyjne w odniesieniu do naszego rynku. Brakuje napływu nowych środków do TFI. Oprócz tego coraz aktywniejsze na naszym rynku są zagraniczne banki. Z ich usług coraz chętniej, głównie w zakresie analiz rynkowych, korzystają polscy inwestorzy. Często jednak, aby mieć do nich dostęp, muszą wygenerować odpowiedni obrót, co dodatkowo uderza w polskich brokerów. PRT

Filip Paszke, dyrektor, DM PKO BP

Patrząc na poziom obrotów na warszawskiej giełdzie, można śmiało powiedzieć, że sytuacja jest bardzo zła. Ostatni raz tak niskie obroty były na GPW w marcu 2009 r. Wtedy zbiegło się to w czasie z dołkiem bessy. Teraz wydaje się, że wyceny na naszym rynku też w wielu sektorach są już bardzo atrakcyjne i teoretycznie jest szansa, aby inwestorzy znów zainteresowali się naszym rynkiem. Trzeba jednak pamiętać, że wyceny to tylko jeden element całej układanki. Nad naszym rynkiem wciąż wisi wiele ryzyk. Obecna sytuacja odbija się oczywiście na krajowych domach maklerskich, które dodatkowo muszą walczyć z coraz bardziej aktywnymi zdalnymi członkami GPW.

Marcin Gątarz, analityk, Pekao Investment Banking

Ryzyka związane z decyzjami politycznymi są istotnym powodem mniejszego zainteresowania inwestorów spółkami notowanymi na warszawskim parkiecie, jednocześnie przyczyniają się one do spadku kapitalizacji spółek, co samo w sobie przyczynia się do niższych obrotów. Do momentu wyjaśnienia takich kwestii, jak restrukturyzacja walutowych kredytów hipotecznych czy przyszłość funduszy emerytalnych, trudno się spodziewać istotnie wyższej aktywności inwestorów na warszawskiej giełdzie. PRT

Pytania do Henninga Esskuchena, szefa działu analiz rynków akcji Europy Środkowo-Wschodniej, Erste Group, Wiedeń

Obroty na warszawskiej giełdzie sięgnęły poziomów tak niskich jak w 2009 r. Indeks WIG20 tracił w środę już kolejny dzień z rzędu, a przez ostatnie 12 miesięcy spadł o prawie 27 proc. Dno zostało już osiągnięte czy przecena może być jeszcze głębsza?

Mówienie, że WIG20 sięgnął dna, byłoby obecnie prawdopodobnie przedwczesne. Dopóki będzie dawał o sobie znać niepokój polskiego rynku, dotyczący takich kwestii jak podatek bankowy i przewalutowanie kredytów frankowych, polski rynek akcji będzie ciągnięty w dół. We wtorek pojawiła się propozycja polskich banków dotycząca kredytów frankowych, teraz pojawia się kwestia kontrpropozycji, a w takiej atmosferze niepewności ciężko jest liczyć na zwyżki. O ile nie spodziewałbym się przeceny wynoszącej 20 proc., o tyle WIG20 może jeszcze pójść w dół. Niepewność polityczna nie jest przecież czynnikiem skłaniającym inwestorów do kupowania akcji na rynkach wschodzących.

Wygląda więc na to, że przecena na polskiej giełdzie jest wywołana głównie czynnikami krajowymi...

Dochodzą do tego czynniki zewnętrzne, takie jak niepokój związany z możliwym Brexitem, który źle wpływa na rynki w całej Europie, ale czynniki zagraniczne są tylko dodatkiem. Inwestorzy patrzący na polską giełdę widzą przede wszystkim polityczną niepewność dającą o sobie znać w takich sprawach jak obciążenia dla systemu bankowego. Ta niepewność utrzymuje się już od dłuższego czasu.

Czy ogólna poprawa nastrojów na rynkach wschodzących mogłaby wspomóc polski rynek? Polska jest przecież jednym z kluczowych rynków tego typu w Europie. Czy nie skorzystałaby z takiej fali wznoszącej?

Do nagłej poprawy sytuacji na rynkach wschodzących doszło w lutym, gdy inwestorzy zauważyli, że przecena poszła za daleko. Teraz rynki te są w fazie konsolidacji. Czynniki takie jak wzrost cen surowców przestały już wzbudzać entuzjazm inwestorów, a brakuje kolejnego dużego impulsu, który mógłby doprowadzić do dalszych poważnych zwyżek. Przynajmniej nie do zwyżek na giełdach w krótkim terminie.

Czy druga połowa roku może być lepsza dla polskiego rynku i ogólnie rynków Europy Środkowo-Wschodniej?

Może być, ale by tak się stało, muszą zostać spełnione pewne warunki. Podwyżki stóp procentowych, których może dokonać Rezerwa Federalna, muszą zostać uznane przez inwestorów za dowód na siłę amerykańskiej gospodarki. Korzystny dla rynków akcji byłby również silny wzrost gospodarczy w Niemczech i uspokojenie obaw dotyczących Brexitu oraz spadek znaczenia innych czynników ryzyka. Wówczas rynki wschodzące mogą znów zyskać impuls do zwyżek. W przypadku Polski kluczowe będą jednak czynniki wewnętrzne. To, czy uda się zmniejszyć niepewność polityczną i znaleźć dobre rozwiązania dotyczące m.in. sektora bankowego, będzie najmocniej wpływało na nastroje na warszawskiej giełdzie. Miejmy nadzieję, że tak się stanie, a jeśli do tego dojdzie, to możemy wówczas oczekiwać poprawy sytuacji na polskim rynku w drugiej połowie roku.

rozmawiał Hubert Kozieł

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28