W latach 2002–2015 amerykański dług publiczny rozrósł się z 5 bln USD do 18 bln USD. Mimo rosnącej podaży amerykańskich obligacji były one rozchwytywane na rynku jak świeże bułeczki. Największymi ich kupcami były amerykańska Rezerwa Federalna, nabywająca je na rynku wtórnym w ramach swoich programów QE, oraz Chińska Republika Ludowa. Pekin lokował pieniądze w amerykańskim długu oczywiście nie dlatego, że bardzo chciał wesprzeć administracje Busha i Obamy, ale po to, by zapobiec nadmiernemu umocnieniu się juana. Chiny miały wówczas bardzo dużą nadwyżkę handlową, która powinna prowadzić do umocnienia ich waluty. Gdyby juan za bardzo się umocnił wobec dolara, chiński eksport straciłby na konkurencyjności. Chińskie władze lokowały więc olbrzymie sumy w zagraniczne aktywa, by zapobiec niekontrolowanej aprecjacji juana (jednocześnie od 2005 r. pozwalając mu stopniowo się umacniać). W ten sposób zbudowały rezerwy walutowe, które sięgają 3,6 bln USD. Prawdopodobnie 1,45 bln USD z tej sumy przypada na amerykańskie obligacje (z czego część została zakupiona poprzez belgijskich pośredników). Ten układ zadowalał obie strony. Chińskie zakupy amerykańskiego długu działały jak dodatkowy program QE, spychając w dół jego rentowności i stymulując amerykańską gospodarkę. Niektórzy co bardziej spiskowo nastawieni analitycy od wielu lat wskazywali, że Chiny mogą zastosować finansową broń przeciw USA, masowo wyprzedając te papiery. Teraz zaczęły je sprzedawać na dużą skalę. Dlatego że same mają poważne kłopoty.
W oczekiwaniu na obligacyjny szok
Według szacunków Societe Generale tylko w ostatnich dwóch tygodniach sierpnia Chiny sprzedały amerykańskie obligacje warte około 100 mld USD. Ta wyprzedaż miała na celu głównie ustabilizowanie kursu juana. Władze ChRL chcą uniknąć wstrząsów kursowych, po tym jak przeprowadzona 11 sierpnia dewaluacja juana wywołała gwałtowną wyprzedaż na światowych rynkach. Pozbywały się one amerykańskich papierów jeszcze zanim doszło do sierpniowej dewaluacji i czerwcowego krachu. W marcu, kwietniu i maju Chiny sprzedały poprzez Belgię amerykańskie obligacje warte 143 mld USD. Ta wyprzedaż była głównie reakcją na silny odpływ kapitału z ChRL. Analitycy Lombard Street Research szacowali w lipcu, że sięgnął on w ciągu roku nawet 800 mld USD. Przyczyny tego kapitałowego exodusu, rozpoczętego w 2014 r., były złożone. - Wpływ na skalę odpływu kapitału z Chin miały i oczekiwania dotyczące polityki Fedu, i kwestie wewnętrzne w Chinach, i niepewność dotycząca tego, jak będzie w nadchodzących latach wyglądało przejście chińskiej gospodarki na inny model rozwoju - mówi „Parkietowi" Damian Wnukowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
- Chiny mają obecnie około 2 bln USD „nieprzyklejonych" zobowiązań w formie spekulacyjnych pozycji carry trade, obcych inwestycji na rynku długu oraz akcji, depozytów i pożyczek z zagranicy, które mogą stać się źródłem odpływu kapitału - wskazują analitycy Deutsche Banku. Ich zdaniem walka chińskich władz z tym trendem może poważnie wpłynąć na notowania amerykańskich obligacji. Wyprzedaż tych papierów przez Chiny można będzie porównać z odwróconym QE. Eksperci Deutsche Banku nazwali już ten proces ilościowym zacieśnianiem polityki pieniężnej, czyli QT.
- Sprzedając amerykańskie obligacje, by bronić juana, Chiny zapobiegają spadkowi rentowności amerykańskiego długu, choć powinna ona mocno spaść w trakcie ostrej wyprzedaży na rynku akcji - twierdzi David Woo, analityk Bank of America.
- Wyprzedaż amerykańskich obligacji przez Chiny nie jest niespodzianką, ale inwestorzy nie w pełni ją wycenili. Perspektywy dla amerykańskiego długu mocno się zmienią, gdy inwestorzy zaczną brać pod uwagę możliwe duże zmniejszenie chińskich rezerw w ciągu sześciu miesięcy - przypomina Owen Callan, strateg z Cantor Fitzgerald.