Ludowy Bank Chin wciąga USA w nowy kryzys rynkowy

Zapamiętajcie skrót QT. Ilościowe zacieśnianie polityki pieniężnej przez Chiny, czyli masowa wyprzedaż amerykańskich obligacji, może wywołać większy wstrząs niż dewaluacja juana.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:34 Publikacja: 07.09.2015 15:00

Silny odpływ kapitału zmusił Ludowy Bank Chin do wyprzedaży rezerw, czyli m.in. pozbywania się amery

Silny odpływ kapitału zmusił Ludowy Bank Chin do wyprzedaży rezerw, czyli m.in. pozbywania się amerykańskich obligacji. To może wywołać nowe wstrząsy na rynkach.

Foto: AFP

W latach 2002–2015 amerykański dług publiczny rozrósł się z 5 bln USD do 18 bln USD. Mimo rosnącej podaży amerykańskich obligacji były one rozchwytywane na rynku jak świeże bułeczki. Największymi ich kupcami były amerykańska Rezerwa Federalna, nabywająca je na rynku wtórnym w ramach swoich programów QE, oraz Chińska Republika Ludowa. Pekin lokował pieniądze w amerykańskim długu oczywiście nie dlatego, że bardzo chciał wesprzeć administracje Busha i Obamy, ale po to, by zapobiec nadmiernemu umocnieniu się juana. Chiny miały wówczas bardzo dużą nadwyżkę handlową, która powinna prowadzić do umocnienia ich waluty. Gdyby juan za bardzo się umocnił wobec dolara, chiński eksport straciłby na konkurencyjności. Chińskie władze lokowały więc olbrzymie sumy w zagraniczne aktywa, by zapobiec niekontrolowanej aprecjacji juana (jednocześnie od 2005 r. pozwalając mu stopniowo się umacniać). W ten sposób zbudowały rezerwy walutowe, które sięgają 3,6 bln USD. Prawdopodobnie 1,45 bln USD z tej sumy przypada na amerykańskie obligacje (z czego część została zakupiona poprzez belgijskich pośredników). Ten układ zadowalał obie strony. Chińskie zakupy amerykańskiego długu działały jak dodatkowy program QE, spychając w dół jego rentowności i stymulując amerykańską gospodarkę. Niektórzy co bardziej spiskowo nastawieni analitycy od wielu lat wskazywali, że Chiny mogą zastosować finansową broń przeciw USA, masowo wyprzedając te papiery. Teraz zaczęły je sprzedawać na dużą skalę. Dlatego że same mają poważne kłopoty.

W oczekiwaniu na obligacyjny szok

Według szacunków Societe Generale tylko w ostatnich dwóch tygodniach sierpnia Chiny sprzedały amerykańskie obligacje warte około 100 mld USD. Ta wyprzedaż miała na celu głównie ustabilizowanie kursu juana. Władze ChRL chcą uniknąć wstrząsów kursowych, po tym jak przeprowadzona 11 sierpnia dewaluacja juana wywołała gwałtowną wyprzedaż na światowych rynkach. Pozbywały się one amerykańskich papierów jeszcze zanim doszło do sierpniowej dewaluacji i czerwcowego krachu. W marcu, kwietniu i maju Chiny sprzedały poprzez Belgię amerykańskie obligacje warte 143 mld USD. Ta wyprzedaż była głównie reakcją na silny odpływ kapitału z ChRL. Analitycy Lombard Street Research szacowali w lipcu, że sięgnął on w ciągu roku nawet 800 mld USD. Przyczyny tego kapitałowego exodusu, rozpoczętego w 2014 r., były złożone. - Wpływ na skalę odpływu kapitału z Chin miały i oczekiwania dotyczące polityki Fedu, i kwestie wewnętrzne w Chinach, i niepewność dotycząca tego, jak będzie w nadchodzących latach wyglądało przejście chińskiej gospodarki na inny model rozwoju - mówi „Parkietowi" Damian Wnukowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

- Chiny mają obecnie około 2 bln USD „nieprzyklejonych" zobowiązań w formie spekulacyjnych pozycji carry trade, obcych inwestycji na rynku długu oraz akcji, depozytów i pożyczek z zagranicy, które mogą stać się źródłem odpływu kapitału - wskazują analitycy Deutsche Banku. Ich zdaniem walka chińskich władz z tym trendem może poważnie wpłynąć na notowania amerykańskich obligacji. Wyprzedaż tych papierów przez Chiny można będzie porównać z odwróconym QE. Eksperci Deutsche Banku nazwali już ten proces ilościowym zacieśnianiem polityki pieniężnej, czyli QT.

- Sprzedając amerykańskie obligacje, by bronić juana, Chiny zapobiegają spadkowi rentowności amerykańskiego długu, choć powinna ona mocno spaść w trakcie ostrej wyprzedaży na rynku akcji - twierdzi David Woo, analityk Bank of America.

- Wyprzedaż amerykańskich obligacji przez Chiny nie jest niespodzianką, ale inwestorzy nie w pełni ją wycenili. Perspektywy dla amerykańskiego długu mocno się zmienią, gdy inwestorzy zaczną brać pod uwagę możliwe duże zmniejszenie chińskich rezerw w ciągu sześciu miesięcy - przypomina Owen Callan, strateg z Cantor Fitzgerald.

Rentowność amerykańskich dziesięciolatek była na początku września na wciąż niskim poziomie 2,2 proc. Analitycy Citigroup przewidują, że jeśli Chiny sprzedają dług USA wart 500 mld USD, to rentowność dziesięciolatek skoczy o 1 pkt proc. i znajdzie się na poziomie z początku 2009 r., czyli z wczesnego okresu programów QE. Gdyby Chiny kontynuowały wyprzedaż tych papierów w podobnym tempie jak w lipcu i sierpniu, to zdołałyby się pozbyć obligacji za taką sumę w ciągu sześciu tygodni. Wyższa rentowność obligacji oznacza ich mniejszą cenę, więc wiele instytucji finansowych posiadających duży portfel tych papierów poniosłoby straty. To mogłoby doprowadzić do wyprzedaży obligacji innych państw. Już w maju Bill Gross, guru rynku obligacji, szef funduszu Janus Global Unconstrained Bond Fund, ostrzegał, że trwający od blisko 35 lat obligacyjny rynek byka może się wkrótce skończyć.

Obligacyjny krach może jednak zmusić banki centralne do interwencji. Sięgnęłyby one wówczas po sprawdzone środki, czyli zakupy długu w ramach programów QE. - Co będzie mogło poprawić nastroje na rynku? Przede wszystkim wejście innych banków centralnych w miejsce zwolnione przez Ludowy Bank Chin. Chińskie QT musiałoby zostać skontrowane przez większe QE w innych miejscach. Europejski Bank Centralny i Bank Japonii są naturalnymi pierwszymi kandydatami do takich działań. Na razie trudno jednak być optymistą co do globalnego apetytu na ryzyko, póki nie zostanie znaleziona odpowiedź na rozwijające się chińskie QT - wskazuje George Saravelos, analityk Deutsche Banku.

Starcie potęg

Starcie między bankami centralnymi USA i Chin może przynieść również poważne skutki polityczne. Chiny są przecież największym rywalem geopolitycznym Ameryki. Oba supermocarstwa konkurują o wpływy w regionie Azji Wschodniej i Pacyfiku, Afryce i Azji Środkowej. Ta rywalizacja nabrała tempa za administracji Baracka Obamy. W 2010 r. Departament Obrony przyjął doktrynę bitwy powietrzno-mMorskiej stworzoną z myślą dostosowania amerykańskich sił zbrojnych do działań na wschodnioazjatyckim i pacyficznym teatrze wojny. W tym samym roku administracja Obamy ogłosiła, że wolność żeglugi na Morzu Południowochińskim (a więc na akwenie, do którego liczne roszczenia mają Chiny) leży w interesie narodowym USA. Stany Zjednoczone wyraźnie przeorientowały swoją politykę na Azję Wschodnią, zacieśniając relacje z krajami, z którymi Chiny mają spory terytorialne: Japonią, Filipinami i Wietnamem. Możliwe więc, że niektóre kręgi w amerykańskich elitach uznają masową wyprzedaż obligacji USA dokonywaną przez Chiny za akt nieprzyjazny. Atmosfery w relacjach między obu supermocarstwami nie poprawia to, że część oficjeli z Ludowego Banku Chin zwala winę za krach na amerykańską Rezerwę Federalną.

Czy Chiny byłyby jednak skłonne potraktować wyprzedaż amerykańskiego długu jako broń przeciwko USA? Finansowe blogi pełne są takich spekulacji, nie można też wykluczyć, że w ostateczności Chiny mogłyby sięgnąć po ten oręż, ale w obecnych warunkach byłoby to bardzo mało prawdopodobne. Chiny sprzedają przecież obecnie amerykańskie obligacje nie dlatego, że chcą zaszkodzić USA, ale dlatego, że zostały do tego zmuszone przez sytuację na rynku. - Masowa wyprzedaż amerykańskich obligacji byłaby mieczem obosiecznym. Chińska gospodarka jest przecież mocno zależna od amerykańskiej. To od amerykańskiego popytu w dużym stopniu zależy kondycja chińskich eksporterów. Trudno więc oczekiwać scenariusza, w którym Chiny uderzyłyby w USA za pomocą takiej broni - wskazuje Wnukowski.

Chiny i USA wciąż są zbyt zależne gospodarczo od siebie, by ryzykować otwarty konflikt tego typu. W przyszłości obie potęgi mogą jednak wypracować modele gospodarcze, w których ta zależność będzie mniejsza. Chiny już to zaczęły robić, ale na razie idzie im to z trudem.

[email protected]

Parkiet PLUS
100 lat nie kończy historii złotego, ale zbliża się czas euro
Parkiet PLUS
Wynikowi prymusi sezonu raportów
Parkiet PLUS
Dobrze, że S&P 500 (trochę) się skorygował po euforycznym I kwartale
Parkiet PLUS
Szukajmy spółek, ale też i inwestorów
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Parkiet PLUS
Złoty – waluta, która przetrwała największe kataklizmy
Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?