Analizując sytuację na wykresach, można dojść do wniosku, że WIG20 jest o krok od wyznaczenia nowego dwuletniego dołka i o dwa kroki od wyznaczenia trzyletniego minimum. WIG zaś najprawdopodobniej przetestuje lipcowe minima.
Trudno być optymistą. Źle prezentuje się całe rynkowe otoczenie. Tocząca się w Polsce kampania wyborcza odciska piętno na bankach. Spadki cen surowców obniżają kursy spółek surowcowych. W to wszystko wpisują się obawy związane z Chinami.
Na horyzoncie zbliża się jeszcze podwyżka stóp procentowych w USA. Jednocześnie trwające drukowanie pieniędzy przez Europejski Bank Centralny już nie wspiera giełd w Europie, przez co niemiecki rynek akcji, na który często zerkają nasi inwestorzy, ma duże problemy z zakończeniem trwającej od kwietnia spadkowej korekty. Pozytywne sygnały nie płyną też z Wall Street, gdzie S&P500 już od pół roku tkwi w szerokim trendzie bocznym, co niesie ryzyko wybicia z niego dołem, a nie górą.
wnych czynników, to czy to oznacza, że polski rynek akcji jest skazany na spadki? Paradoksalnie nie. Dlaczego? Bo jest tak źle, że gorzej już być nie może. Większość tych negatywów jest już w cenach. Jest zdyskontowana. I tak w sprawie polskich banków najgorsze już się wydarzyło. Trudno wyobrazić sobie bardziej negatywny scenariusz (aczkolwiek nigdy nie wiadomo, co urodzi się w głowach polityków w czasie kampanii wyborczej). Jest za to szansa na łagodzenie proponowanych zmian ws. frankowiczów czy podatku bankowego, co mogłoby stać się impulsem do odbicia na bankach.
Przecena na surowcach też już powoli powinna tracić impet, co będzie zachęcać do łapania dołków, wspierając spółki surowcowe.