Archimedes pomoże sprawdzić, czy złoto to nie tombak

Przy ocenie autentyczności kruszcu pomocna będzie wiedza o stosowanych przez producentów znakach probierczych, jak również kilka prostych metod. Ale także doza rozsądku.

Publikacja: 21.06.2013 13:00

Przed zakupem złotych sztabek zapoznajmy się z tabelą znaków probierczych. Czyste złoto musi mieć pr

Przed zakupem złotych sztabek zapoznajmy się z tabelą znaków probierczych. Czyste złoto musi mieć próbę 999.

Foto: Archiwum

Popyt na złoto wśród rodzimych inwestorów rośnie z roku na rok. Nic dziwnego więc, że na tej gorączce chcą też skorzystać fałszerze. – Skala oszustw nie jest wysoka, ale obserwujemy rosnący udział podróbek w obrocie. Na kilka tysięcy transakcji przeprowadzonych w naszych oddziałach wyłapano kilka procent fałszywek – mówi Piotr Wojda, wiceprezes zarządu Mennicy Wrocławskiej, jednej z największych w Polsce firm pośredniczących w handlu złotem i srebrem inwestycyjnym.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Jednym z najczęściej spotykanych fałszerstw jest oferowanie nieświadomym klientom tombaku zamiast prawdziwego złota. Tombak, choć występuje pod potoczną nazwą mosiądz czerwony, jest stopem miedzi (zawiera przynajmniej 80 proc. tego surowca) i cynku. Swoją barwą do złudzenia przypomina złoto, ale w odróżnieniu od niego jest bardzo tani.

W celu uniknięcia pomyłki czy oszustwa, producenci wybijają na nim odpowiedni znak probierczy, czyli znak urzędowy, potwierdzający wykonanie przez urząd probierczy badań określających zawartość metalu szlachetnego w wyrobie i informujący o wynikach tych badań. W przypadku tombaku jest to znak MET.

Niestety, może się jednak zdarzyć, że sam znak też zostanie odpowiednio spreparowany. – Zdarzają się przypadki, że przedmioty – nie tylko złote, ale również i srebrne – mają fałszywe znaki probiercze, co ma na celu wprowadzenie kupującego w błąd. Cechownik numeryczny, tzn. bez wizerunku – np. „333" – można kupić poniżej 100 zł i jest to niestety legalne – ubolewa Piotr Wojda.

Magnes (nie zawsze) prawdę ci powie

Jak zatem się bronić przed zakupem fałszywego kruszcu? Metod jest kilka. Często spotykanym oszustwem jest próba sprzedaży złota o niższej próbie niż deklaruje sprzedawca. Eksperci radzą, by porównywać wybity na biżuterii znak z tabelą polskich cech i znaków probierczych (więcej na ten temat piszemy w ramce obok).

Przykładowo, 24-karatowe złoto, czyli próby 999, jest oznaczone za pomocą innego znaku niż o wiele mniej wartościowe próby 333 (8-karatowe). To jednak nie wszystko, zawsze warto także zwrócić uwagę, której części biżuterii dotyczy próba. Może się bowiem zdarzyć, że sprzedawca zaoferuje nam łańcuszek o próbie 333, do którego dołączone będzie zapięcie o dużo wyższej próbie i w ten sposób będzie chciał odwrócić uwagę od znaku na właściwej części wyrobu.

Sporą popularnością przy ocenie autentyczności kruszcu cieszy się wykorzystanie w tym celu zwykłego magnesu. Zarówno złoto, jak i srebro nie wykazują bowiem żadnych właściwości magnetycznych, nie powinny zatem nawet drgnąć. Posługując się tą metodą należy jednak zachować sporą ostrożność. Jeśli badany przedmiot reaguje na magnes, świadczy to wprawdzie, że nie mamy do czynienia z metalem szlachetnym, ale brak reakcji nie oznacza całkowitej pewności, że mamy przed sobą złoto czy srebro, a jedynie stwarza takie prawdopodobieństwo.

Przyda się kalkulator

Dużo pewniejszą, choć bardziej skomplikowaną metodą, jest tzw. próba Archimedesa, czyli samodzielne obliczenie gęstości metalu. W tym celu należy przygotować szklane naczynie z wodą (najlepiej zwykłą szklankę), a następnie obliczyć jego objętość za pomocą znanych wzorów. Następnie należy włożyć do naczynia biżuterię, obliczyć różnicę wypartej wody i zapisać ją w mililitrach, czyli centymetrach sześciennych. Na koniec należy podzielić zanotowaną wcześniej masę przez objętość wypartej wody. Iloraz będzie gęstością, a więc poszukiwaną wartością.

Jeśli wynik będzie w pobliżu 19,3 g/cm sześc., oznacza to, że biżuteria jest ze złota.

Choć i tu całkowitej pewności brak. – Najlepiej sprawdza się złoto czyste, np. sztabki, ponieważ nie zawierają domieszek i prawie w 100 proc. zawierają złoto, tym samym gęstość będzie wzorcowa – tłumaczy Piotr Wojda. – Niestety, wykorzystując próbę Archimedesa, możemy paść ofiarą podrabianej sztaby z rdzeniem z wolframu, który ma gęstość podobną do złota. Mennica Wrocławska posiada w swoim laboratorium profesjonalny sprzęt dający 100-proc. gwarancję, ponieważ stosujemy połączenie metody profesjonalnego piknometru (szklany przyrząd laboratoryjny, służący do wyznaczania gęstości cieczy i ciał stałych – red.) z ultrasonografem – dodaje Wojda.

Na rynku złota nie ma okazji

Problem z oceną autentyczności kruszcu nie dotyczy tylko sztabek czy biżuterii. Ofiarą nieuczciwych handlarzy mogą paść również kolekcjonerzy monet. – Inwestorzy muszą mieć świadomość, że oszustwa na tym rynku, wprawdzie bardzo rzadkie, ale jednak się zdarzają – mówi Filip Fertner, członek zarządu spółki Inwestycje Alternatywne Profit, będącej m.in. właścicielem portalu e-numizmatyka.pl. – Przykładem mogą być fałszywe złote Orły Amerykańskie o nominale 20 USD, tzw. belgijki, które nie trzymają próby i wagi. Nie oznacza to wprawdzie, że nie posiadają one żadnej wartości, ale chcąc je sprzedać, klienci muszą mieć świadomość, że otrzymają za nie odpowiednio niższą wycenę – wyjaśnia Fertner.

Jego zdaniem, największe szanse na uniknięcie oszustwa daje rozważny wybór miejsca, w którym chcemy nabyć monety, oraz zachowanie zdrowego rozsądku. – Zdecydowanie odradzamy dokonywanie zakupów na portalach aukcyjnych czy wręcz na ulicy, od nieznanych sprzedawców. Korzystajmy ze sprawdzonych sklepów i sieci dilerskich. W Internecie można dość łatwo zweryfikować ich rzetelność, poczytać opinie na ich temat na specjalistycznych forach czy też sprawdzić, od jak dawna dany sklep funkcjonuje. Pamiętajmy też o tym, że na rynku złota nie ma okazji. Jeśli ktoś oferuje kruszec po zaniżonej cenie, to powinno to od razu wzmóc naszą czujność – przestrzega Filip Fertner.

[email protected]

Rycerz, kobieta, koń i wyżeł, czyli oznakowania metali szlachetnych

Metale szlachetne często występują w stopach, które zmieniają ich właściwości, np. podnosząc wytrzymałość. Aby ułatwić ocenę danego stopu, wprowadzono tzw. próby, czyli dokładnie określone proporcje metalu szlachetnego wyrażone w promilach. Wyrób odpowiada danej próbie, jeżeli zawartość metalu szlachetnego nie jest mniejsza od przewidzianej dla danej próby.

Zgodnie z art. 24 ustawy – Prawo probiercze z 1 kwietnia 2011 r. w Polsce obowiązują następujące próby dla złota: 0,999; 0,960; 0,750; 0,585; 0,500; 0,375 oraz 0,333. Jest to tzw. podstawowa cecha probiercza, którą określa się za pomocą cyfr (od 0 do 6).

Ponadto w oznakowaniu metali szlachetnych stosuje się kilka cech.

– Cecha główna to godło państwa w kolistym obramowaniu.

– Cechę dodatkową stanowi umowny wizerunek. W przypadku złota jest to głowa rycerza w obramowaniu sześciokąta równobocznego, srebra – głowa kobiety w obramowaniu w kształcie koła, platyny – głowa konia w obramowaniu trójkąta równobocznego ze ściętymi wierzchołkami, palladu – głowa wyżła w obramowaniu kwadratowym ze ściętymi narożami.

– Z kolei cecha pomocnicza to głowa sowy w obramowaniu w kształcie tarczy oraz oznakowanie literowe danego urzędu probierczego. Poszczególne urzędy mają następujące oznakowania: A – Białystok, B – Bydgoszcz, G – Gdańsk, H – Chorzów, K – Kraków, Ł – Łódź, P – Poznań, V – Wrocław, W – Warszawa, Z – Częstochowa.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności